-
Postów
10 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez jan kolmer
-
-
@Waldemar_Talar_Talar dziękuję, również pozdrawiam:)
0 -
@[email protected] @Konrad Koper dziękuję za komentarze i pozdrawiam!
0 -
kiedyś przekwitnie ostatni z kwiatów,
szturchnięty łagodnym powiewem wiatru,
rzuci się bezwładnie ku zapomnieniu,wtedy wreszcie zmrużę wyschnięte oczy,
a zwiędłe płatki zaścielą popękaną ziemię,
otworzę pięści, wszak zbrzydło mi już staranie,
porzucę swój bój i ciebie również porzucę,a choć przed nim opadło już wiele,
to upadek właśnie tego opiszę,
albowiem to ostatni kwiat mojej nadziei.4 -
nie tracąc czasu, pięknie.
14 minut temu, Gabrys napisał:dodaj wiersz
ponieważ tygodni parę
wiosna jedna
jeszcze nie świadczy o tym
gdyż trzeba lat
by to utwierdzićtrochę brzmieniowo gryzie mi się 'ponieważ' z nieszczęsnym 'gdyż'.
przedstawiam swoją propozycję na tę strofę:
cóż, tygodni parę
wiosna jedna
jeszcze nie świadczy o tym
trzeba bowiem lat
by to utwierdzić
0 -
@ZwariowanyOperatorCiupagi
"jednak o innych porach, te same drogi prowadzą w różne miejsca.
przez znajomo wyglądające miejscowości, jednak nie będące niczym znajomym." - piękne !!!
całość bardzo chaotyczna, pogmatwana i na swój sposób niepojętna - świetnie oddaje temat snu.pozdrawiam ciepło!
1 -
już brakuje mu tchu,
bezszelestnie się miota,
zakneblowane obawami,
me serce dosyć ma złota.
1 -
raz po raz smagana wiatrem,
miesza ciepło łez z chłodem deszczowych kropel,
wzbiera w niej niewysłowiona gorycz,
a kres sił kształtuje jej niemy wyraz,
otworzywszy swe oczy,
błądzi po podniebnym bezkresie swej udręki,
na wskroś przeszyta chłodnym pomrukiem burzy,
łka, brodząc kolanami we łzawym marzeniu.
gwałtowną myślą sięga do swego wnętrza,
jak gdyby szukała nienazwanego źródła wszystkiego,
co teraz pomimo jej krzyków i płaczu,
bezlitośnie odziera ją z naiwnego snu,
zostawiając jedynie z tlącym się w sercu
wspomnieniem twej bliskości i bolesną ułudą
tego czym niegdyś dla niej była.
0
wspomnienie jesieni
w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
Opublikowano
opadły liście,
a rozpościerający się za miastem powiernik mych myśli,
jawi się teraz rzadszym niż kiedykolwiek.
obnażony jak gdyby w podartej szacie,
ubrany w prześwity.
słania się przed porywistym wspomnieniem,
które rozcinane o dygoczące gałęzie,
rozbrzmiewa w nim głuchym świstem.