-
Postów
19 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Coco
-
Wściekłość Byłam wściekła Zaś on obdarował mnie najcenniejszą ciszą Smutek Byłam smutna Zaś on opowiedział nie śmieszny dowcip Stres Byłam zestresowana Zaś on otulił mnie swoim głosem Nieszczęście Byłam nieszczęśliwa Zaś on się do mnie uśmiechnął Obojętność Byłam obojętna Zaś on opowiedział mi przypowieść Już nigdy nie byłam taka sama Skierował mnie na inną drogę W moim życiu zapanował spokój Szczęście Byłam szczęśliwa Zaś jego już nie było
-
skradzione ule i lawenda
Coco odpowiedział(a) na julia2537 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@julia2537 śliczny wiersz, aż przeczytałam jeszcze raz -
@Antoine W nie powiedziałam, że nie pozwalam się oceniać, każdy ma prawo oceniać wszystko i wszystkich, lecz wiersz mówi o tych, którzy oceniają, a nie znają. Nie o tym, że zabraniam oceniać.
-
@Marek.zak1 właśnie, wielu patrzy przez naukę, a nie dostrzega poezji i metafor
-
@Antoine W a kto powiedział, że nie pozwalam się oceniać, może to robić każdy kto tylko zechce
-
Niewielka szklanka Czy widzisz tu pękniecie? Przygląda się uważnie Nie Nie widzę A jednak tam jest Niedostrzegane Szkło jest złożone Z wielu pęknięć Choć niewidocznych Jednak gdy spada To się rozbija Dzięki nim właśnie Więc rysa jest zawsze Choć przez wielu niedostrzegana
-
@Antoine W na każdym szle jest rysa, choć nie zawsze widoczna
-
@Antoine W @Antoine W *także, miłego dnia życzę :)
-
Piszę wiersze Ty je czytasz Widzisz puste słowa Mówiąc Dziecko życia nawet nie zaznałaś Lecz mnie nie znasz Nie wiesz co przeszłam Jakie krzywdy mi wyrządzono Ile razy się potknęłam Ile wycierpiałam Ile się nauczyłam I nie mówię o sercu złamaniu Więc czemu uważasz Że życia nie znam? Łatwo jest oceniać Gdy się kogoś nie zna
-
Wymyślony ideał Połączenie wszystkich tych cech charakteru Chłopców z książek Nieskalany wygląd Wysoki brunet Każdy cal wymarzony Ciało wysportowane Lecz to tylko marzenie Jednak nadszedł czas Spotkałam go Choć całkiem innego Ale idealnego Nie sądziłam Że będzie mym wymarzonym Połączenie wszystkich tych cech charakteru Chłopców z książek Bez wyjątku Wzrost wysoki Kolor miedzi na włosach Kilkudniowy zarost Ciało nie wysportowane Lecz idealne Byłam jak uczucie Towarzyszące przy czytaniu
-
Młodzież Nie myśląca Pali pod szkołą Z rana blanty zjarane Zaś na przerwie Kreski wciągane Drogie telefony Ubrania markowe Dziewczyny - kolana posiniaczone Od klęczenia Usta sine Problemy Ból zaspokajany Między udami kobiety Głodówki Wieczorne siedzenie w toalecie Noc nie przespana Biały proszek Ciemny zaułek Rodzice w rozsypce Albo zapracowani Nikt nie pomoże Gdy na dnie siedzisz I wyjść nie możesz Życie nie ma sensu Pogrążenie w tym świecie Ciągle na kolanach Wysługiwana
-
@Marek.zak1 dziękuję :)
-
Odezwij się Kiedy stwierdzisz Że w końcu mi odpiszesz Na miliony wiadomości Odezwij się Kiedy podrośniesz Ale nie wyrośniesz Z naszego dzieciństwa Odezwij się Kiedy poczujesz Że z obecną partnerką Nie łączy cię to co łączy ze mną Odezwij się Kiedy zrozumiesz Że kochasz mnie Równie mocno jak ja ciebie Choć życie będę miała ułożone Z innym mężczyzna Choć będę już kobietą Dość dorosłą by zapragnąć dzieci
-
Dom Dzień zaczął się jak zwyczajna sobota Budzące mnie promienie słońca Przedzierajace się przez zasłonkę Muskały mą skórę A do nozdrzy wdarł się zapach Wykrochmalonej pościeli Którym się raz jeszcze zaciągnęłam Dzień mijał jak każdy Spędzony w mym mieszkaniu Przemyłam twarz By zmyć dzień wczorajszy Przystroiłam się Jak delikatne Ściany w owym mieszkaniu Na skórze twarzy Namalowałam obraz makijażem W uszy włożyłam kolczyki Choć potem je zdjęłam Bo za nimi nie przepadałeś Szyję owinęłam Srebrzystym naszyjnikiem Na pośladki wsunęłam Niewinną spódniczkę Górę odziałam T-shirtem o kolorze hebanu Usiadłam Wyczekując godziny wieczornej Gdy nadeszła wyczekiwana Wyleciałam z mieszkania Jak malutki ptaszek Wylatujący z gniazda Przebywaliśmy ze znajomymi Choć potem oddaliliśmy się Na wspólny spacer Czułam się przy tobie Jak bym księżniczką była Ludzie przechadzający się Podziwiali nas i gratulowali miłości Godzina dwudziesta pierwsza Gdy słońca już nie było A jedynie blask księżyca I pobliskich latarni nas oświecał Udaliśmy się na ławkę Przy małym placu dla dzieci Rzadzko ktokolwiek przechodził Śmialiśmy się Flirtując ze sobą Pomimo, iż mówiłam Byś nie dotykał tam gdzie nie chciałam Nie raz przejechałeś palcami Po jedwabnym materiale Poczułam jak byś pukał Do drzwi mego domu Wyłączyłam światła Opuściłam rolety Pozamykałam drzwi Jak i okna Schowałam się w najciemniejszym Zakątku domu Ktoś wyważył drzwi - to byłeś ty Ktoś zbił okna - to byłeś ty Zrobiłeś to wszystko Choć słowa me brzmiały "nie" Swe palce wsunąłeś pod materiał jedwabny Śmiejąc się Po wszystkim Odprowadziłeś mnie do mieszkania Czułam niesmak Czułam się brudna Nic nie powiedziałam Bo i tak ty byś wygrał Mówiąc, że cię prowokowałam W ciszy zażyłam prysznicu Dokładnie zmywając wszystko z siebie Odkąd włamałeś się do mojego domu Minęły trzy miesiące Prawda przyszła dopiero teraz Jak i w końcu słońce zawitało na niebie Jest to mój dom I choć był by okradany Jeszcze wiele razy Ja to przetrwam Bo to mój dom Nikt nie może mi go zabrać Otwieram wszystkie okna Zapalam światła Umywam wszystkie myśli Ozdabiam go kwiatami Obmywam twarz Zmywając dzień wczorajszy Ozdabiam swe ciało Wsłuchuję się w śpiew natury Wygodnie siadam I upajam się Tym zwyczajnym sobotnim wieczorem
-
@jan_komułzykant chodziło mi, że jego ruchy i przesunięcia palcami po skórze były tak delitakne i piękne jak malowanie po płótnie @Marek.zak1 zależy dla kogo @tetu dziękuję za szczerą opinię
-
Seks jest nudny Nic nie znaczący Bez czucia Choć tak wyczekiwany W latach młodzieńczych Ktoś mi go obrzydził Zraził niechęcią Był pusty A ktoś mnie wykorzystał Wkradł się Do mego wnętrza Choć tego nie chciałam Potraktował jak zabawkę Powtarzałam słowa zaprzeczenia Jak by nie słyszał Przywarł mnie do ściany Lecz ty byłeś inny Delikatny i czuły Twe ręce poruszały się Po mym ciele Jak pędzel po papierze Tak idealnie Nie był to seks A kochanie Ja byłam płótnem Zaś ty malarzem Rzecz, której nie lubiłam Ty zmieniłeś w poezję Tworząc we mnie Dawno zgaszone pragnienie
-
Mała dziewczynka Przez rówieśników odtrącana Zawsze sama Płakała Nie chciała tam wracać Lecz dnia każdego Stał nad nią kat Z pasem w dłoni Bała się Starsza była o lat kilka Praktycznie sama Usilnie szukająca bliskości Była wyśmiewana Kolejne lata Znajomych miała mnóstwo Ale za jaką cenę Godności swej I upadku na dno Głodziła się za dnia A przed wschodem słońca kreski wciągała Lecz w końcu była lubiana Tak bardzo upadła Żyć normalnie nie mogła Cud się zdarzył Porzuciła to wszystko Walczyła z uzależnieniami Wygrała walkę Wygrała życie Teraz jest na szczycie Historia koło zatacza Znów sama Lecz tego właśnie chciała