Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Łukasz Jasiński

Użytkownicy
  • Postów

    7 629
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez Łukasz Jasiński

  1. Sztuka królewskiej retoryki Po prostu: od słowa do słowa - inwersją zacznę budować głęboką strukturę - elipsę metafory: snajper, delikatnie szlifuję animizację: litotę - anaforę: parafrazę i przerzutnię i parabolę i mam już trzy gotowe srebrna: cierpliwe reguluję celownik, zakończę twoje piękne życie puentą - aluzją: pal: zawodowiec - Leon... Łukasz Jasiński (styczeń 2022)
  2. Fatum To jest tak bardzo straszne… Ludzka pogarda, nienawiść i mściwość jest niewiarygodna. Wielu wolałoby umrzeć, ale jak tak można - jest to przecież niezgodne z własnymi zasadami? „Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica, Tam jest mój środek dziś - tam ma stolica, Tam jest mój gród.” To jest tak bardzo straszne, że człowiek mocno publicznie upokorzony zatraca instynkt samozachowawczy - jest jak mysz upolowana przez kota, który zamiast ją pożreć - znęca się nad nią. Jak można żyć w tym świecie? Zostałem kiedyś zmuszony ogromną siłą nacisku do przeprosin. Za co? Za niewinność! Za to, że mam tupet żyć! „Od wschodu - mądrość-kłamstwa i ciemnota, Karności harap lub samotrzask z złota, Trąd, jad i brud.” To jest tak bardzo straszne, że podświadomie słyszysz rechot Lucyfera - nic nie możesz ze sobą zrobić: masz kompletnie związane ręce. Jesteś bezwolną kukłą w rękach, które robią z Tobą co chcą, a największą przyjemność mają wtedy, kiedy zadają Ci ogromny ból. Jest to tak wyjątkowo podłe i chore, że nie jesteś nawet zdolny płakać - wszystko w Tobie zamiera. Stajesz się wtedy kamieniem, na którym można wykuwać dłutem różne łatki - z przyzwyczajenia nie zwracasz już na to uwagi. Tak, to gorsze niż piekło - tam przynajmniej masz towarzyszy niedoli. A tutaj jesteś izolowany, ignorowany i odrzucany - tak jakbyś w nieskończoności gonił własny ogon. Zamęt, rozdwojenie i zawroty w umyśle - czujesz jak Twoja dusza jest rozrywana na pół. „Na zachód - kłamstwo-wiedzy i błyskotność, Formalizm prawdy - wnętrzna bez-istotność, A pycha pych!” To jest tak bardzo straszne, że wolałbyś, aby diabeł zabrał całą Twoją duszę. Tak było w szkole, a teraz w pracy - kolczaste cięgi zostają na całe życie. Trzeci raz człowiek mógłby coś takiego nie przeżyć - ten system zabija w ludziach nadzieję, godność, miłość, honor i wiarę. Tworzą z Ciebie hipokrytę na całe życie - tracisz najważniejsze cechy do przetrwania na ziemi: instynkt, intuicję i inteligencję. Stajesz się nieświadomym niewolnikiem tego systemu - nie ma już dla Ciebie żadnego ratunku prócz śmierci, ale oni zrobią wszystko, aby do tego nie doszło. Pomału, krok po kroku uświadamiasz sobie, że tacy ludzie jak Dariusz Ratajczak, Filip Adwent i Lech Kaczyński, a przede wszystkim bł. ks. Jerzy Popiełuszko - mieli po prostu szczęście. „Na północ - Zachód z Wschodem w zespoleniu, A na południe - nadzieja w zwątpieniu, O złości złych!” To jest tak bardzo straszne, że w końcu musiałem po raz kolejny dla poprawy humoru obejrzeć film „Lot nad kukułczym gniazdem” w reżyserii Milosa Formana. Tyle tylko o kraju tym, gdzie nie znajdziesz bez układów… Spokoju? Łukasz Jasiński (Warszawa: 2010)
  3. Czasy śmierci Mrok, głębokie szaleństwo wolności - cisza, ostatni oddech poezji i ciężkie - westchnienie piekła, tak mija lato: rocznica za rocznicą i śmierć za śmiercią - święta niepodległość: powstanie, cud nad rzeką i rewolucja robotników i wojna: światowy - holokaust, kolejny dzień, kolejna noc i butelka: piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję i piję czystą - staropolską... Łukasz Jasiński (wrzesień 2020)
  4. Statek A niebo wtedy było bezchmurne, słońce mocno odbijało swoje przezroczyste blaski o błękitne widnokręgi morza... Na podstawie powyższego zdania można sobie wyobrazić piękną miejscowość nad morzem, a tam pewnie panuje spokojna cisza, słowem - Eden. Jednak pozory mylą, morzem kołysał silny wicher i nie był to zwyczajny wicher, tylko: nadlatujący ze czterech stron świata. Celem ataku Wschodu, Zachodu, Północy i Południa był statek i nie był to zwyczajny statek: po utracie wiary był pełen obłudników - nosił miano Hipokryzji. Taki stan rzeczy obserwował emisariusz z białego tarasu budynku, który znajdował się na bezludnej wyspie. W rzeczywistości nie była to bezludna wyspa, tylko: Bezludna Wyspa, każdy śmiałek, usłyszawszy legendę o Bezludnej Wyspie i wyruszając na jej poszukiwanie - nigdy już nie wracał. Bezludną Wyspą byli emisariusze z Wyższej Szkoły Rycerskiej - zapoznani ze Średniowiecznym Kodeksem Rycerskim, funkcjonowali oni w nieformalnym zrzeszeniu organizacyjnym pod nazwą Republikańskiego Obozu Narodowowyzwoleńczego, a przez wtajemniczonych byli krótko nazywani - ronowcami. Bezludną Wyspę tak naprawdę wyróżniała próżnia, która w istocie była parawanem bezpieczeństwa i z tego powodu była niedostępna dla zwykłych śmiertelników. Emisariusz, nie wyróżniając się niczym od zwykłych ludzi - patrzył zdumiony na statek i nie był zdumiony tym, co działo się na zewnątrz, tylko: w wewnątrz statku, mógł to widzieć dzięki nadprzyrodzonym zdolnościom, jednak: korzystając z takiej zdolności - zużywał bardzo dużo energii i przez to był z góry skazany na przedwczesną śmierć psychiczną. A ten emisariusz, który widział zdumiewającą i przerażającą rzecz - to: Wielki Mistrz Koronny i jako wychowanek Wyższej Szkoły Rycerskiej - Średniowiecznego Kodeksu Rycerskiego - pielęgnował on główne fundamenty nauki etycznej: lojalność i wierność wobec swoich współtowarzyszy, więc: zrelacjonował on im całą niepokojącą sprawę. Tymczasem jego lojalni i wierni współtowarzysze, Wielcy Mistrzowie, a było ich dziecięciu - po wyciągnięciu logicznych wniosków i żmudnej analizie socjologicznej - przekazali zdumiewającą i przerażającą wiedzę Mistrzom. Z kolei setka Mistrzów po długotrwałej naradzie - postanowiła napisać raport na ten temat i po opatrzeniu go w klauzulę: tajne specjalnego znaczenia - przekazała raport Wielkiemu Towarzyszowi Koronnemu. Po przeczytaniu i długiej zadumie: Wielki Towarzysz Koronny zwołał zebranie, na które stawiło się dziecięciu Wielkich Towarzyszy - najwierniejszych jego współtowarzyszy i każdy z nich otrzymał kopię raportu w celu zapoznania się ze zdumiewającymi i przerażającymi faktami. A ci ostatni już w formie mówionej postanowili przekazać zdobytą wiedzę Towarzyszom, a była ich okrągła setka, dalej: obowiązkiem Towarzyszy było wyspowiadać się ze zdumiewającej i przerażającej wiedzy Wielkiemu Uczniowi Koronnemu - co też każdy z nich uczynił to w sposób bardzo szczery. Wielki Uczeń Koronny i dziesięciu Wielkich Uczniów po krótkiej naradzie podjęli decyzję, że o zdumiewających i przerażających faktach należy napisać książkę w formie tezy, antytezy i syntezy, która byłaby wydawana tylko w zamkniętym obiegu, również: wydali wspólne oświadczenie - sprawę należy ponownie zbadać, dokładnie: sprawę należy ponownie zbadać w głębokiej tajemnicy ze względu na bezpieczeństwo społeczne i ideę państwowotwórczą - prawidłową funkcjonalność systemu. Tego zadania podjęli się ostatni w hierarchii Uczniowie, na których również spoczywał bezwzględny obowiązek dochowania tajemnicy, także: dbanie o bezpieczeństwo wszystkich emisariuszy, tak: wszystkich bez wyjątku. A teraz niebo nie było bezchmurne, szalała niesamowita burza, a największa gwiazda na niebie - umarła, horyzont zachodu pokazywał mieszane barwy czerwieni i czerni... Pośród warczenia grzmotów, oślepiających świateł błyskawic i niemiłosiernie wściekłego wichru - idą spokojnie do celu emisariusze Bezludnej Wyspy, a z piekielnie czarnego nieba nie spadła nawet jedna kropelka deszczu, tak: właścicielką Sztucznej Pogody była Nienawiść, patronką misji Bezludnej Wyspy - Miłość i to ona pełniła rolę parasola ochronnego, stanęły sobie na drodze dwa przeciwstawne żywioły, więc: wojna, wojna i wojna! Po dotarciu do celu: Uczniowie nie ujrzeli statku, tylko: bardzo głęboki wir na pełnym morzu, który posiadał wyjątkową siłę przyciągania - tak działa Zło i nagle dopadła ich bezradność i dezorientacja... I usłyszeli dźwięki Obłędnej Muzyki, którą tworzyła Orkiestra, zrozumieli, że są w pułapce bez wyjścia - na statku, zrozumieli: oto zdumiewająca i przerażająca scena, zrozumieli: trafili na ostatni akt przedstawienia - scenę, rozumiecie, panie i panowie? Na statku Hipokryzji orkiestra grała Obłędną Muzykę, a z nadprzyrodzonej zdolności emisariuszy na zawał serca zmarł Dyrygent - upadł on na własną trybunę: z jego twarzy zaczęła osuwać się biała maska - symbol czystych intencji... Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe maski - symbol czystych intencji, białe maski widzieli tylko emisariusze, którzy mimowolnie poddawali się nastrojowi panującemu na statku Hipokryzji, nastrój był wyjątkowo miły, przyjemny i ciepły dla ciała, umysłu i duszy, tylko: bezczelni ignoranci z czystym sumieniem byli zdolni zachować stan pełnej świadomości - przytomność ciała, umysłu i duszy, wśród całej setki Uczniów znalazł się tylko taki ten - jeden. Taki ten jeden jedyny! Ten jeden jedyny z całej setki Uczniów! Orkiestra bez Dyrygenta niemiłosiernie grała Obłędną Muzykę, a przed nią i za nią jak na balu tańczyły pary, niektóre pary nosiły białe rękawiczki - symbol szlachetnych intencji... Rozgrywający dramat oglądał zasmucony ostatni z ostatnich Uczniów: jego współtowarzysze są już na zawsze straceni i nie mógł nic zrobić - mógł tylko uratować siebie samego, a nie mógł nic zrobić z jednego powodu: statek Hipokryzji pomału tonął z własnej nieprzymuszonej woli. A jeszcze nie tak dawno mówiono, że jest on tak wyjątkowo odporny i bezpieczny, więc: zrezygnowano z szalup i kotwic, tragedia polegała na tym: tańczące pary z głupoty i naiwności dały wiarę, teraz ty, posłuchaj: co o mnie mówiono - dałeś temu wiarę? Minęło wiele lat: Wyższa Szkoła Rycerska wychowała nowych Uczniów i uroczyście otwarto Muzeum Nowego Świata, w którym znajdował się wrak statku Hipokryzji - był on tylko cieszącą się dużym powodzeniem atrakcją, a nie przestrogą na przyszłość. Panie i panowie - pary: na twarzach białe maski i na dłoniach białe rękawiczki - symbol czystej i szlachetnej intencji, panie i panowie - pary: zachwyceni - tańczą, tańczą i tańczą, głośniki muzealne grają Obłędną Muzykę: zachwyceni wspaniałą legendą - mają w głębokim poważaniu wnioski wynikające z historii statku Hipokryzji. Tylko Uczeń, któremu udało się wydostać z tonącego statku: był w pełni świadomy i przytomny, doskonale wiedział jakim celom służy Muzeum Nowego Świata i opuściwszy pralnię mózgów - udał się w nieznaną nikomu dal... A niebo po prostu było bezchmurne, promienie słońca niemiłosiernie grzały kulę ziemską - mały skrawek świata, uparty zapał słońca studził okazjonalny wietrzyk, morze błękitne falowało raz w jedną i raz w drugą stronę, nie było to zwykłe morze - to było morze potęgi nieba, na które patrzył wyblakłym wzrokiem emisariusz i po długiej zadumie opuścił głowę ku ziemi, a na jego policzku można było zauważyć purpurową łzę - zasiała ona Bezludną Wyspą Czarną Różą... (z tomiku: Kowal i Podkowa) Łukasz Jasiński (Warszawa: 2006)
  5. Świętym mordercom poezji... Cienie szkarłatnego światła, wyblakłe litery papieru i gnijący zapach pióra, zardzewiałe krople atramentu, pusta lampka wina - przewrócona podłoga: spija resztki okrutnej prawdy i leśne pomruki symbolu mądrości - sowy, drzwi lekko - otwarte i wieje śmiercionośny wietrzyk i stado: zdziczałych ludożerców jak szaleńcy tańczą, tańczą i tańczą marsz żałobny: na jej - życiu... Łukasz Jasiński (czerwiec 2021)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...