Twą pustkę wypełniam treścią,Która jest lekką formą,Gdyż ciężka forma tej pustkiTo mógłby być kiepski horrorO tym jak małe potworkiBiegają wciąż tu i ówdzieA jedno z tych wrednych maleństwPojawia się czasem w lustrzeZabiera całą energię,Wszystkiego się odechciewa,Leżeć chce na kanapie,grać w gry, pierdzieć i ziewać.Ktoś wie czego mu trzeba?Igrzysk a może chleba?Po trosze jednego, drugiego,Jakiegoś sensu, jak czegośCo pcha ciągle do przodu.Może innego zawodu?A może to wszystko pod nosem,Po co ta tęga rozkmina?Jak wszystko inne nieważneA liczy się tylko...