Hej! Turysto, nie z tej ziemi! Zwróć uwagę na światło bieli Przejrzyj się wokół, poznaj planetę Która zaraz uderzy w kometę
Perseidy! Noc się skrada...
Dłoń o dłoń, chłód zamiata Usta o usta, tak nucą chmury Runęły granice-planet, mury
I już wtedy, śnisz na jawie Zostajesz na zbożowej kawie.. Ale przyszedł kres pogody. Suchą stopą bierzesz wody. Sól na ranach, chłopcze drogi Ciężkie będą Twoje kroki...
Mały książę, znów się zbiera Swoją duszę poniewiera. Lecz powróci ten turysta Choćby kilometrów trzysta Do tej Wenus, zagubionej W swej orbicie, pogrążonej Czarną kredką malowana Wbiegnie w objęcia, zakochana.
Ach! Radujcie się herosi Rzymski Olimp też się wznosi! Ach! Neptunie, było trzeba? By ta sól jak wodospad z nieba? Ach! Marsie, mój drogi Dzielne były twe załogi Ach! Bracie Jowiszu, tak potężny Żeby każdy z nich, był tak mężny Ach! Wiktorio, moja kochana Znów przyszłaś niezapowiedziana.
A Ty, Wenus, moja miła? Gdzieś satelity zatraciła I powieki Twe opadły Marzenia w niebiosa skradły..