Kiedy rodząc się zaczynasz umierać
Nikt nie wie co cię czeka podczas tej podróży.
Każdy postarzający dzień niczym statek pozwala płynąć przez czas.
Będąc jednocześnie marynarzem, majtkiem i kurwą portową
Prowadzą cię do kościoła, szkoły, na boisko.
Nigdy nie miałeś wyboru i nigdy go mieć nie będziesz.
Dopóki nie obierzesz własnego kursu,
Będziesz pchany przez fale.
Rodzisz się z krzyżem, jarmułką, burką,
Nigdy niespytany czy chcesz kierować się światłem
Czy ofiarą, czy miłością; poczujesz obecność
Wymyślonej siły, która napędza ułomnych.
Dopiero w porcie patrzysz na swoje
Uczynki, miłość i grzechy.
Czy teraz widzisz światło, krzyż, jarmułkę, burkę,
Czy może widzisz, że całą podróż przespałeś?