zapomniana noc
życiem jeszcze tętni
uspokaja głos
wylewając błękit
wzrok wyznacza krąg
wstyd staje się lekki
bo uzależnia wciąż
świadomość jej wdzięku
nie wyspany świt
miesza się z zielenią
obok leży ona
inni nie istnieją
uwidacznia sny
żyjące nadzieją
że odnajdą byt
płynąc po za przestrzenią
tempo jej tętna
uspokaja drgania
miłości tak wiecznej
że wytrwała do rana
może właśnie teraz
obudzić ją stara
pierwszy promień światła
na tle nagiego ciała
nie wiem zasługą czego
mogę na to patrzeć
ona przykryta kurtyną
a ja sam w teatrze
pozostawiam ten obraz
zapisany na kartce
bo obudzi się sama
a ja nigdy nie zasnę.
w każdy rozmyty dzień
we wszystkie bezsenne noce
widze całe moje życie
nagie okryte kocem
i choć zmieniło kształt
i przybrało inne barwy
nadal czuje smak
słodyczy jej wargi