Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

korek

Użytkownicy
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez korek

  1. zapomniana noc życiem jeszcze tętni uspokaja głos wylewając błękit wzrok wyznacza krąg wstyd staje się lekki bo uzależnia wciąż świadomość jej wdzięku nie wyspany świt miesza się z zielenią obok leży ona inni nie istnieją uwidacznia sny żyjące nadzieją że odnajdą byt płynąc po za przestrzenią tempo jej tętna uspokaja drgania miłości tak wiecznej że wytrwała do rana może właśnie teraz obudzić ją stara pierwszy promień światła na tle nagiego ciała nie wiem zasługą czego mogę na to patrzeć ona przykryta kurtyną a ja sam w teatrze pozostawiam ten obraz zapisany na kartce bo obudzi się sama a ja nigdy nie zasnę. w każdy rozmyty dzień we wszystkie bezsenne noce widze całe moje życie nagie okryte kocem i choć zmieniło kształt i przybrało inne barwy nadal czuje smak słodyczy jej wargi
  2. któregoś dnia ktoś spadł z nieba nawet nikt tego nie zauważył wnikną w świat bez większego znaczenia rozmył się blask padający za nim wyjrzał z za chmur by zobaczyć świat bo nie mógł uwierzyć w to co o nim mówią i gdy tylko spojrzał w dół to odrazu spadł przyciągnięty do ziemi zdziczałą naturą... Na chodniku leży bóg bezradnie wpatrzony w bezkres nieba i choć posiada świat u stup ty po nim depczesz myśląc że go nie ma wtopił się w tło by zrozumieć problem objąć wzrokiem każdego z nas i uwierzyć w to że gdy wróci spowrotem będzie mógł spokojnie położyć się spać jednak przyćmiony w cieniu ludzkiej obojętności zraniony kłamstwem płynącym z pięknych ust pominięty w kolejce pragnących wieczności kopiących od dawna swój własny grób na chodniku leży bóg bezradnie wpatrzony w bezkres nieba i choć posiada cały świat u stup ty po nim depczesz mówiąc że go nie ma ... na końcu upadł od ciężaru bólu którym tak mocno obdarzył go człowiek spojrzał w górę nie oczekując cudu pragnąc jedynie nie otwierać powiek był każdym z nas zmarzniętym i biednym głodnym spragnionym potrzebującym snu i sięgając dna modlił się bez przerwy byśmy wybaczyli sobie stając u jego wrót... na chodniku leży bóg bezradnie wpatrzony w bezkres nieba spłacając dawno zaciągnięty dług za tych którzy sami boją się wyjść z cienia...
  3. czasami jak deszcz milknie po burzy by chwile potem zmyć resztke emocji czasami jak dreszcz przenika umysł by wrócić z powrotem zamieniony w dotyk jak pierwszy śnieg piękny mimo mrozu sprawia że uczucie potrzebuje schronienia troche jak lęk przeraża tylko na pozór by chwile potem spełnić wszystkie pragnienia jest jak muzyka układa do snu grana w tępo zgodne z biciem serca jest jak poezja kiedy brakuje słów by opisać tą jedną która sen z powiek spędza to jedyny powód dla którego chce spać bo może tylko we śnie moge ją zobaczyć i mimo że spotkam ją kolejny raz obudze się sam tak sobie tłumacząc Na prawde jaka jesteś tego nie wie nikt na toby cie określić brakuje mi słowa ale wiem że nie da się bez ciebie żyć dla tego wciąż próbuje ciebie namalować
  4. Na ścianie wisi portret przypomniany przez sen przesiąknięty od wspomnień i mokry od łez wisi pół przytomnie nie pamięta kim jest oczy ma nie spokojne bo zobaczył śmierć nie posiada ramy lecz zlewa się z tłem nie jest podpisany choć barwą jest krew potrzebuje zmiany choć nie jest do końca pewny czy odmalowany nadal będzie potrzebny każda blizna na twarzy jak relikt przeszłości przypomina każdą z podjętych decyzji wyjęta z witraży chwiejna wizja miłości odległa jak prawda żyjąca na niby wypita do dna przerażająca ilość uczuć które są warte więcej niż słowa pokazuje że można zawisnąć przez miłość tym którzy wciąż pragną ją namalować ten obraz znasz w zasadzie od zawsze mimo że nie pamiętasz kim był jego twórca i choć nie możesz już na niego patrzeć widzisz go codziennie w odbiciu własnego lustra
×
×
  • Dodaj nową pozycję...