Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

korek

Użytkownicy
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez korek

  1. Miłość i strach jednym zdaniem splotło się w ostrze Bo tyllo tak na zawołanie można oba dostrzec Wrażliwość kartka papieru na niej słowa wzniosłe jedno cięcie je przekreśla słuchać ich nieznośnie Jeden gest jedno spojrzenie brudnej prawdy rani Nie ma mnie nie ma ciebie serce nadal krwawi Nadzieja puste słowo które nadal bawi Umiera obok bezszelestnie pozbawiona uwagi W odbiciu lustra słowa milczą co raz bardziej obce W obliczu jutra miłość chwilą zanika samotnie Rana na sercu zagojona pordzewiało ostrze Stara blizna spadkiem po nas wciąż boli okropnie
  2. Źrenica znika za horyzontem drzew Milknie jej barwa w odbiciu księżyca Głęboki oddech jeszcze głębszy sen Ostatnia szansa by zaczerpnąć życia Ukryty w cieniu nieskończony lek Słowa spadają z drzew jak narkotyk Uczucia błądzą nadając im treść Choć nadal milczą pod osłoną nocy Spragnione łzy czekają na deszcz By ukryć ból po między kroplami Bezchmurne niebo jak nagi wiersz Zraniony prawdą czystym wstydem krwawi Źrenice krzyczą w potoku tęsknoty A usta milczą w sidłach beznadzieji Bez wiedzy o tym , że tylko dotyk Zapomniane słowa w pożądanie zamieni
  3. Całą siebię , ukrywa w sobie i milczy. Zagubiona w gniewie , emanuję wrażliwością ciszy. Nawet nie powie, jak odgadnąć to na co liczy. Kolor jej ust wyraża głód, nie zastąpiony niczym. Słodko się rumieni , skąpana w zieleni. Wylewa tam morze nadzieji, ukrytej w kropli przestrzeni. Wykrzykuję poezję, słów nie wypowiedzianych. Nie wymiernie wymownych, i nie zrozumiałych. Czasem śmieję się jak dziecko, wiem że wtedy kłamie. Zdzięcie jej przeszłości, jest za ciężkie dla niej. Wtedy ucieka wzrokiem, aż na zrozumienie trafi. Dla tego wciąż ze sobą noszę , stertę jej fotografi. Zdobyta siła, maluję obraz czystą prawdą. Przeszłość nadaje wyraz, wykorzystanym barwom. Bo nadal wierzy, że ma za sobą sługę. Który oswobodzi z cienia, i podtrzyma sztalugę. Podobno była piękna, kiedy wyrywała żebra. Wysublimowana , kiedy poruszała serca. Obarczona wyborem, kiedy spróbowała szczęścia. Nikt jej nie pamięta, mimo że była pierwsza. Obejmij wzrokiem, cud może ostatni. Gdy spijasz kroplę wina z jej przegryzionej wargi Podziękuj Bogu , za przekleństwo istnenia. Jedyny znany sposób, by zabłądzić do nieba.
  4. stacony o zmierzchu , oswobadza świt zanurzony w lęku , ułaskawia łzy zatrzymany w tafli , przypomina sny za bardzo bliskie prawdy , żeby z nimi żyć ciągle płynie w dół, w poszukiwaniu ćmy ostatniej iskry światła , prawdziwej barwy krwi ostatniej kropli sensu , w morzu beznadzieji pierwszego wspomnienia, ostatniej niedzieli nie wie jak głęboko , przyjdzie się zanużyć mimo że jak dotąd , tonięcie nie służy czy sięgając szczytu , nie zobaczy dna czy w ogóle istnieję , upatrzona ćma może jest złudzeniem , drugą siostrą nocy i znika oświcie , przez promieni dotyk nie świadoma tonie , skąpana w ciemności oświetlając drogę , płynącym w nicości uzależniony od niej , zatrzymany przez zmierzch płynie pół przytomnie , by zażyć swój lek mimo to że wie , że jest już stracony i obudzi się oświcie , będąc bardziej chorym . może tylko pstrąg , ma w sobie tyle woli by płynąć przez noc , mimo nie znanej drogi by złapać tą ćmę , świecącą tak jasno że zmienia noc w dzień , i staję się prawdą
  5. @iwonaroma no tak . wychyla się nie ogarnięty małolat bez szkoły który po latach odważył się opublikować komu kolwiek to co czuję , bo nie ma odwagi powiedzieć nikomu prosto w twarz. i nagle zostaje zbesztany przez błyszczących poetów którzy nie zeszli z piedestału za błąd ortograficzny w 16 wersach uczuć. szkoda że Polska poezja jest tak ograniczona przez ludzi którzy ją tworzą. w tym momencie szczerze się zawiodłem że ludzie na pozór wrażliwi ,zamiast wesprzeć , potraktowali mnie jak bym stał przed tablicą....
  6. @iwonaroma bardzo mi przykro że tak zostało to odebrane . Szczerze nie chciałem nikogo urazić. Może faktycznie popełniłem gdzieś błąd. Człowiek uczy się całe życie ,a i tak umiera głupi. Jeżeli kiedyś rzozumien że postawa jest ważniejsza niż szczerość , może nazwę siebie poetą. Tym czasem życze powodzenia w odnalezieniu prawdy ,zrezygnowany Koreczek...
  7. @Sekret @Sekret dziękuję za opinię. przepraszam za potknięcia będe się pilnował. jeśli chodzi o czcionkę to byłem bardzo pijany i nie zwróciłem na to uwagi. jeśli chodzi o słowo ,,czuły ‚ to taki był zamysł , jest to odniesienie do piosenki Roberta kasprzyckiego ,,Na krawędzi dnia,, chodzi tu o alkochol. dziękuję i pozdrawiam. Korneliusz @Annie dziękuję za opinię. tytuł zdecydowanie jest tytułem książki M Kundery. A wiersz odniesieniem .kupiłem tą książkę koleżance na 21 urodziny i postanowiłem napisać jej dedykację. Jednak biorąc pod uwagę to że podczas pisania ,wzrastał mój poziom alkocholu we krwi , wyszedł z tego wiersz, którym postanowiłem się podzielić za nim przekaże go dalej. z tąd ta nie profesionalna czciąka za którą przepraszam. dziękuję i pozdrawiam Korneliusz
  8. zapach nocy rozwiany przez wiatr czuły jak dotyk krawędzi szkła kaleczy strofy tłumaczące jak zrozumieć puentę pisaną za dnia ciężko unieść ideę ponad rozumem potem zrozumieć co do niej czujesz pogodzić szczęście z lojalnością klęcząc upity nieznośną lekkością znaleść odwagę opartą wygodnie nie mieć potrzeby by się upomnieć o to co zbyt ciężko nam dźwigać i tylko noc nam o tym przypomina to miłość jak drzazga w sercu tkwi a dzień z nocą gryzą się w szale to właśnie jej ciężar określa nasz byt a lekkość to jedynie przypadek
  9. niezkazitelnie bródne do utaty tchu ciężkie niewypowiedzialne szczęśliwie obojętne zgubione razem odnalezione samemu przemilczane w szale wykrzyczane ku niebu urodzone przed lustrem umarłe w wymowie zaprzysiężone jutrem wczoraj ich nie wypowie nie warte by pamiętać warte by uwolnić na gardle pętla miłość to ich niewolnik nie warte by płakać warte wypowiedzenia każde z nich wraca kroplą łzy do nieba i spada z powrotem potęgując kolejne niewypowiedzialne bródne i bezczelne w potoku łez zdziwień i wyżeczeń nieuleczalne przez nikogo na świecie
  10. na początku odebrali mi głos by stłumić krzyk niezgody z ich wolą potem przeszli do srkępowania rąk bym nie mógł bronić tej która jest moją szeptali do ucha bajki do złudzenia bym nie móg pojąć tego co jest prawdą zasłonili mi oczy bym się nie dowiedział kto tak na prawdę jest moim oprawcą chcieli bym zapomniał kim na prawdę jestem przegrany upadł przed nimi na kolana i do końca życia służył im wiernie stojąc w szeregu globalnego stada lecz zapomnieli jak ogromną ma moc złość która gotuję krew w moich żyłach która zrywa wszystkie kajdany z rąk i krwią oprawców niesprawiedliwość zmywa gdy zginasz kark przed spotkaniem z toporem gdy czujesz smak krwi stojąc przed wrogiem kiedy twoje serce strawił już ogień nie zadawaj pytań tylko daj odpowiedź
  11. @M.A.R.G.O.T dziękuję. bardzo mi miło , chyba po raz pierwszy w życiu się zakochałem , ale nie stety bez wzajemności. więc pozostaje mi tylko pisać ...
  12. jednym pociągnięciem pędzla jedną barwą z powiek spędzasz jeden sen nie znany nocy jeden dźwięk zmieniony w dotyk ruchem ust swych uzależniasz blaskiem źrenic unicestwiasz obecnością dajesz wiarę krzyku serca pośród szaleństw uwalniasz skinieniem głowy kiedy sznur już zawieszony kiedy ciężar słów nie daję wznieść uczucie ponad prawem kiedy szron pokrywa serce przerost brózd znieczula wnętrze krew gotuję namiętnością znów upitych swą miłością każdy oddech reaguję każdą myślą którą czuję jej obecność jej istotę przed i za następnym krokiem
  13. kiedyś starszy pan stał na krawędzi chmur by razem z kroplą deszczu beztrosko spaść w dół nikt go nie rozumiał nikt nie wiedział co czuł nikt na niego nie spojrzał tak znikną wśród słów przytulony do ławki zakochany w butelce pozbawiony szansy przez podających rękę błąkał się po ziemi w sidłach beznadzieji i nikt mu nie wierzył jaki upadek przeżył my zaślepieni złotem uśpieni dotykiem bardzo lekkim krokiem idziemy przez życie i żadne z nas nie wie czy gdy upadniemy to właśnię przez siebie nie będziemy sądzeni czy spluniemy w twarz znów pijani szczęściem kiedy ktoś poprosi o pełną butelkę czy bedziemy drwić z czyjegoś uadku biorąc kolejny łyk wychodząc mu na przód czy nie przyjdzie czas że zginiemy w biedzie płacząc ostatni raz w ostatnią niedzielę przytuleni do ławki zakochani w butelce pozbawieni szansy przez podających rękę rozmyci przez deszcz nakarmieni przez szczury wypatrujący śmierć patrzący na siebie z góry
  14. przez noc przez sen przez głos przez kształt ja nadal szukam jej i choć to wie ona i ja ucieka nie wiem gdzie uparta wciąż uwodzi nas by stłumić własny lęk by poznać ją potrzeba lat by stracić jeden dzień to co przyśniło się każdemu mimo woli przez noc sprawiło że stali się niewidomi teraz tak jak ja błądzą po omacku by któregoś dnia utonąć w jej blasku i poruszą ziemię zanim zmierzą się z prawdą że nie otworzą oczu zanim jej nie znajdą bo zbyt wiele słów zbyt wiele stron zbyt wiele pragnień opisuję ją a słuchając jej tętna i czując jej drżenie dopiero wiemy że na prawdę istnieje
  15. krzyk na bezdechu jak stłumiony lęk zdejmuje krzyż z pleców jak za ciężki wiersz potrzebuje leku i ty to wiesz lecz wśród priorytetów wciąż widze cię jak pozytywka wciąż melodie gram mimo że przywykłaś słuchać ten takt jak jedna iskra nadajesz blask płonący w zmysłach ostatni raz wiąż szukam oddechu by nakarmić nas dla tych kilku sekund zatrzyman czas mimo że do grzechu oswajam świat twojego uśmiechu nie umiem dać obdarty z ciebie nie potrafię nic jak palcem na niebie malujesz mi sny jak dłgo nie wiem serce bedzie tlić ogień który dla ciebie czeka na świt
  16. @Allicja bardzo dziękuje. poprawię się.
  17. @Allicja bardzo dziękuje za miłe słowo , po mimo że sprawdzam błędy ,nadal są ( zwykle dłużej niż piszę) nie chce nikogo urazić ale dla mnie najważniejsza jest treść . Po latach postanowiłem się nią podzielić z ludźmi ,którzy się na tym znają. wiem że to wygląda na rap ,ale w zamyśle był Blues tylko taki wolny i ciężki ( dokładnie ,Gary B.B Coleman. The sky is cyring) Napisałem to gdy leciał ten utwór ,przez czas jego trwania. pozdrawiam
  18. krzycz kiedy nie możesz płacz kiedy zawiodę milcz kiedy to powiem patrz kiedy odchodzę wróć po to by przetrwać zostań po to by nie spać słuchaj żeby zrozumieć mów tylko co czujesz żyję tylko dla ciebie zły tylko na siebie szczęśliwy tylko z tobą spokojny tylko obok wybacz jeśli potrafisz obejmij jeśli coś znaczę zaufaj jeśli masz siłę zostanę do puki żyję zbyt wiele dróg zbyt mało wyborów zbyt wiele słów zbyt mało oporu teraz stoję tu i w końcu rozumiem bo odnalazłem cód w tak ogromnym tłumie
  19. spogląda na mnie od wielu lat oddany bez granic przyświeca idei samotny w prawdzie emituje blask wyryty na twarzy w studni jej źrenic wypatruje mnie kiedy wychodzę odprowadza też spowrotem do drzwi kiedy chcę oświetla mi drogę za każdym razem kiedy nie mogę ość kiedy nie mogę zasnąć rozgania chmury żeby spojrzeć mi prosto w oczy jest moją gwiazdą która spadła z góry z którą chce pić pod osłoną nocy bo tylko z nim mogę porozmawiać o niej ponieważ tylko on tym samym ogniem płonie odbitym w nadzieji że znajdzie na ziemi jedno głodne serce tej samej idei że samotne życie nawet te na szczycie staje się nieznośne gdy jest zbyt wyniosłe i nie będzie bez niej pewnej i niepotrzebnej dziecięcej zazrdości i nocy bezzsennej może on tak samo jak ja kiedyś kochał i był kochanym a teraz może tylko milczeć za dnia i razem ze mną płakać nocami
  20. tylko tak mogę ciebie zobaczyć i tylko tak mogę o tobie zapomnieć po przez wiatr wciąż czuje twój dotyk po przez noc odwiedzam cie ciągle nie ma ciebie i nigdy cię nie było czuję twój puls czy to mi się przyśniło nie wierze już w to że leżysz obok mimo to znów rozglądam się za tobą umowna myśl czy rozmyta idea wczoraj czy dziś to nadal się nie zmienia brakuję sił a może odwagi wyolbrzymione nic całe życie mnie dławi muszę odpocząć choć się nie zmęczyłem muszę się napić choć już się napiłem muszę przypomnieć sobie twoją twarz a potem zapomnieć jeszcze jeden raz
  21. zamykam oczy chyba po raz ostatni zjeżdżam w dół windą ma szafot mam już dosyć zaprzestaje walki bo moje krzyki tak niewiele znaczą poznaje podium zbudowałem je sam na nim ostatni raz ostatnią krwią zabłysnę i zaleje nią otaczający świat którt popchnął mnie na moją decyzje może któraś z kobiet namaluje portret idącego na śmierć mężczyzne w nadzieji zanim jej opowie bardzo głupi człowiek jak nie wielki krok wiele może zmienić tak wiele słów dostaliśmy w spadku i całe życie by je wypowiedzieć a kiedy jedziemy już windą w dół pozostaje krzyczeć przez zawiązany knebel kat urania łze i sięga po topór z tłumu słychać śmiech ludzi ubranych w opór przed tym pomyśleć za nim rzucą kamień bo przeraża ich lęk że sami tu staną sam nie wiem czy warto że teraz tam idę czy okaże się prawdą że to dla nich żyłem i że za nich umrę może to i trudne ale wciąż w to wierze i pójdę tam dumnie
  22. połóż głowę na moim kolanie odetchnij z ulgą jesteś bezpieczna każdy twój oddech wszystkim się staje obliguje bronić twojego jestestwa możemy utknąć w paradoksie życia możemy płynąć na fali odkrycia możemy zniknąć i się nie pojawić pozostając sobą tylko dla siebie samych możemy sprawić że zapłonie świat dzięki któremu ogrzejemy dłonie i póki twoja głowa leży na moim kolanie możemy to wszystko doświadczyć oboje jesteś jedynym powodem dla którego nie mogę obudzić się sam i sam ruszyć w drogę jesteś częścią mnie a ja częścią ciebie śnimy ten sam sen o tym samym niebie i choć by zło pukało do drzwi za tobą stoje ja więc nie otworzy ich mogę jedynie współczuć każdemu wrogowi każdej kłodzie pod twymi nogami bo taką siłę tworzymy oboję której boimy się nawet sami
  23. każdym uderzeniem serca wciąż woła o ciebie byś przysiadł obok i wsłuchał się w bicie płynące z jej wnętrza jak wymarłe marzenie które nadal pragnie by tchnąć w nie życie każde spojrzenie w pustkę przybiera twój kształt byś pamiętał że nie jesteś tylko wzorem przyszłość zawarta w jutrze ogrzeje jej świat tylko potrzebuje tlenu co podsyci ogień każdy uśmiech na twarzy potrzebuje odzewu by się w nim schronić przed obcym spojrzeniem i wciąż wiele razy osłonisz je bez celu by czuła że nigdy jej nie zawiedziesz każda jej łza oczyszcza winy byś staną przed nią z podniesioną głową bo wie że inaczej nie będziesz szczęśliwy jeżeli nie będziesz czuł że stoi obok bo może właśnie tylko tak jesteś w stanie ją ocalić przywracając dawno zmatowiały blask który wydobywa głęboko z krtani jako przywrócenie myśli stworzonej w snach wypełniając ostatnie życzenie tego który wyśnił jak ocalić jej świat i przypadkowo ocalił sam siebie
  24. @AOU @AOU bardzo dziękuje za opinię i poprawę. jestem nie wykształconym amatorem stąd braki. mimo wszystko potrzebuje opini profesjonalisty. kłaniam się nisko. Korneliusz
  25. zapatrzony w pustkę śpię ale nie usnę przegryzam wargi wypluwając złość może to i słuszne odnajdywać w jutrze pominiętą barwę malującą noc przed oczami dno rozmywając tło wprowadza myśli w coraz głębszy oddech dym spowalnia głos by wyszeptał coś co mi się przyśni pozbawiony wspomnień tylko jedna rzecz dzieli mnie od ciebie tylko jeden krok postawiony przed siebie za krawędzią mrok co w nim znajdę nie wiem ale nie patrzę w stecz bo to już nie istnieje ostatnie życzenie ostatnie spojrzenie bym mógł spokojnie zanurzyć się w ciszy jedyne znaczenie stojąc na przeciw ciebie odnajdując prawdę wewnątrz twojej źrenicy może jedynie ona jest w stanie przekonać zbłąkanego we śnie że ma dla kogo żyć że noc jest gotowa zabłysnąć od nowa oświetlona szansą darowanych dni tylko jedna żecz dzieli mnie od ciebie tylko jeden krok postawiony przed siebie zbuduj prze demą most chwyć za obie dłonie i przeprowadź przez zło wprost na drugą stronę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...