sypał nam sól na języki
sam pił wychylając inny kryształ
nie bez przyczyny
zabrał go niewidzialny zabójca
z szadzią na włosach i ziemią pod paznokciami
marcowej nocy
nosił we fraku ogromne ego
w czarnych spodniach
maleńkiego członka
dotykał nim ust solistek
po zakurzonych kątach filharmonii
,,śpiewać po polsku
bez szerokich włoskich samogłosek"
dziewczynki spłycały frustracje
podtrzymując wzwód
miał nienaganne maniery
nie zostawiał śladów