Gdy Cię spotkam będziesz dobra ?
Może będziesz oziębła
Wątpię że słodka, namiętna
Chodź wszystko w moich rękach
Wciąż zagadkowa, niepewna
Przywitasz ciepłym uściskiem ?
Chłodną lufą wymierzoną w skroń ?
Może nie spotkamy się nigdy
Gdybyś ciepło przywitała
W głowie zarys Ciebie
Lecz gdy przywitasz chłodną stalą
Kontury Ciebie wypływają
Dziurą przez kulę wyżłobioną
Razem z życia tchnieniem
Może lepiej się nie spotkać
Mam matkę głupich... nadzieję