Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

BARTOLOMEO

Użytkownicy
  • Postów

    77
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez BARTOLOMEO

  1.  Snując marzenia, oczami duszy widzę i zachwytu pełen podziwiam. Pola przepasane pagórkami, drogi drzew szpalerem obsadzone. Grunta wyrwane z objęć puszcz w dawnych wiekach odznaczają się gliną, iłem, piaskiem bądź żwirem. Gdzieniegdzie, kamienie się ścielą, jak i szron. Miedze gęstwą tarniny poprzetykane. Jabłonie niechwalone już za soczystość swych owoców, zamierają powoli. Ścieżki czasem błotniste nie sposób przejść bez szwanku. Głazów również to kraina zaległych w prawiekach i dzielnie stanowiących swe miejsce. Lasy wiekowymi dąbrowy się odznaczają, u których podnóża i bagniste strugi zatęchłe się sączą. Przeszkodą są powalone nawałą żywiołów konary drzew obmierzłe. U brzegów sadzawek wierzby przepastne butwieją, nie długo już istnieć będą. Śpią te marzenia jak że niesamowite a czasem i dostępne dodają ducha.

    2 minuty temu, BARTOLOMEO napisał:

     Prosiłbym zainteresowanych o sugestie i porady w sprawie drobnego przerobienia wiersza i nieznacznych zmian jego treści.

    Z góry dziękuję.

     

  2. Byłem w śnieżnym lesie.

    Świerków wierzchołki

    uginały się pod naciskiem wiatru.

    Pędził on, niosąc bryłki

    zmarzniętego śniegu.

    Drewno skrzypiąc, usypiało

    swym smętnym dźwiękiem.

    Pnie kołysały się raz za razem.

    Pod gałęzi zwisem, tliło się ognisko.

    Swąd dymu unosił się

    między tumanami śniegu.

  3. Topiel, w której tafli

    księżyc ma odbicie.

    Wabiąc chłodem,

    topisz dusze obficie.

    Muliste dno tuli

    ludzkich masę kości.

    Jak i matuś

    dziecko u maleńkości.

    Ludności podań i baśni przyczyną.

    Rusałki złe uroki czynią.  

  4. Tędy miejsce wędrówek wielu.

    Tutaj lisowczycy

    zasadzki urządzali.

    Magnaci włości swe objeżdżali.

    Gościńcem owym podróżni 

    trudy podróży przebywali.

    Trakt uświęcony wojsk

    Bonapartego przejściem.              

    U brzegu jego karczmy stały,

    kędy wędrowcy przebywali.

    Bardzi pieśnią dzieje opisywali.

     

    Grosz z sakwy

    nieszczędząc dobywali.

    Syto się temu najadali.

    Wczasy pory zimowej

    przy kominie urządzali.

    Trakty te historii

    piętnem przyodziane.

     

    Dziś inne już ludzkie cele i wartości.

    Już ten szlak dawny

    wędrowca nie ugości.

    Wnet las na nim zagości.

  5. Ciemności obejmujące widoki świata. Przerażony sam pośród pustki. Przekonany o wiecznej samotności. Ukazujesz się postaci jak we śnie. Idę, dążę i biegnę ku tobie. Proszę i błagam, zostańmy w ciemności razem. Wybierasz dalszą drogę. Budzę się, znów ciemność i pustka.

  6. Morenowe wierzchołki

    wzgórz dębem i bukiem pokryte,

    listowiem tychże usłane.

    Złoconym w blasku

    jesiennego słońca.

     

    Nie uszanowani potomkowie

    lasów i puszcz pierwotnych.

    Zwierzyny ostoja,

    runa leśnego bogate

    wszystkim rodzajem.

    Urokliwymi nieodgadniętymi

    poprzetykane wąwozami
    skrywającymi swoje tajemnic.                             Przysparzacie zachwyt.

     

    Pomocą Flinsa zawdzięczacie

    bycie początkiem rzek i strumieni.

    Siedliskiem Leszego dawniej

    posądzone i teraz być mogą.

    Dajcie ukojenie mojego sumienia

    w swych ramionach nie raz jeszcze.

  7. Dlaczego mnie wciąż dotyka to.

    Pragnienie miłości

    silniejsze niż rozsądek. 

    Wiem, że wciąż męczy mnie. 

    Smutku błędne koło. 

    Miłość jest ślepa. 

    Trudu w niej wciąż więcej. 

    Absolutnie nie chcę jej. 

    I wciąż niszczy mnie. 

    Stanie się cud, podejdziesz.  

    Jednak dotkniesz mnie. 

    Powiesz zostań tu.

  8. Smutek przychodzi znienacka.

    Wkrada się do duszy i sumienia

    sposobem włamywacza.

    Rozgrzebuje dobre myśli,

    mieszając je ze złymi.

    Odbiera te pozytywne

    i wartościowe.

    Pozostawia mniej przyjemne i czarne.

    Odchodzi prędzej, niż przybył.

    Zawsze zostawia niepokój

    i lęk przed jutrem.

    Z tych negatywnych,

    pogardzonych emocji

    sklećmy ponownie piękniejsze.

    Niczym linę,

    po której wespniemy się do celu.

  9. Jesteś jak gwiazda, niosąca nadzieję.

    Sprawiasz ukojenie jak sen po cierpieniu. Pojawiłaś się niczym motyl najpiękniejszy. Jesteś dobrem, które mnie spotkało. Usprawiedliwieniem przeszkód. Celem najwyższym. Do Ciebie idę kwiecie najpiękniejszy.  

  10. Utożsamiam się z łąkami.

    Ze źdźbłami traw zielonych.

    W skwarze słońca.

    Między którymi motyle podlatują.

    Świerszczy słychać cykanie.

    Z oddali dociera tęskne

    żurawi nawoływanie.

    Rzeczne wylewy tworzą

    sadzawki leniwie osiadłe.

    Które są miejscem żabich koncertów.

    Rzek potoki po cichu

    przekradają się przez tę krainę.

    Strumienie szemrzą,

    pędząc przy kamieniach.

    Pomników przyrody to królestwo.

    Tysiącletnich dębów.

    Głazów olbrzymich,

    między którymi istniały

    bogi słowiańskie.

    Ziem ciemnych urodzajnych i

    piasków jałowych

    sąsiadujących to rejon.

    Od wzgórz po równiny,

    Od rzek po strumienie,

    Od lasów po pustacie.

    Bądź pozdrowiona kraino.   

×
×
  • Dodaj nową pozycję...