Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kituś

Użytkownicy
  • Postów

    40
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kituś

  1. Pewien obleśny lumpek odczuwał dużą satysfakcję z kąsania innych osób po kostkach. Robił to z zazdrości, że nie może być taki wspaniały jak oni, i dlatego że jego teksty cieszyły się umiarkowanym, albo nawet żadnym zainteresowaniem. Zazdrościł innym weny, popularności i talentu. Miał nikłe poczucie humoru, a psychikę na skraju wyczerpania. Nikt nie wiedział dlaczego to robi. Sprawiało mu to dziką satysfakcję. Być może dlatego, że nie miał bliższej rodziny, ani żadnych przyjaciół w realu. Życie zastępowało mu obcowanie z internetowymi nickami. Z rozpaczy, że nie jest taki jak oni, pisał kolejne nienawistne paszkwile szkalujące wobec osób, których nienawidził. Obsmarowywał w swoich tekstach osoby, do których poziomu intelektualnego nie mógł nawet aspirować. Takie, którym zazdrościł. Czynił to nieudolnie, po chamsku i prostacku, i czekał urwis co z tego wszystkiego wyniknie. Zachowywał się jak nastoletni psotnik, który nie umie wziąć odpowiedzialności za swoje czyny. Produkował te swoje pseudliterackie bzdety jakby miał sraczkę. Podtrzymywało go to przy życiu i zastępowało real. Miał wielki ubaw, gdy kilku świrusów na jego poziomie intelektualny, kilka internetowych nicków pochwalało te wyczyny na jakimś niszowym portaliku i poklepywało go po plecach. Wśród nich jeden nałogowiec erotoman, na utrzymaniu kochanki. Takiego sobie szukał towarzycha, bo innego nie miał. Był z tego dumny, że na dłużej przyciągnął czyjąś uwagę. A że było to zainteresowanie takich samych prymitywnych szajbusów, jak on sam, albo groźniejszy, o to nie dbał wcale. Nie miał własnego życia, ani rodziny, upośledzony psychicznie kolekcjonował utwory lepszych od siebie, kserował, czytał pod kołdrą. Zżerała go zawiść, że nie jest tak dobry jak oni. Był marną popłuczyną, los poskąpił mu talentu i inteligencji. Boleśnie to przeżywał. Gdy od jednej z osób, którą zaczepiał otrzymał pewnego dnia porządnego kopniaka w zad, ze słownym ostrzeżeniem „żeby mi to było ostatni raz” zapłakusiany pobiegł do wspomnianych lumpów, którzy go dotychczas chwalili, bo on ich też chwalił i wypłakał im się w rękaw. Oni go pocieszyli. I odzyskał spokój. I żył długo i szczęśliwie. I pewnego dnia zmarł i nikt już o gnidzie nie pamiętał. Nikt nawet nie splunął na ziemny grób usypany na koszt gminy, w której jak pasożyt dotychczas żył. I skończył się De- chaos.
  2. Kituś

    Dechaos

    Jest mi smutno, że w ohydny sposób pluję na osoby, którym nie dorastam nawet do pięt i nie jestem godzien czyścić im butów, bo jestem po prostu na to zbyt ciemny i głupi. Jest mi z tego powodu bardzo przykro i niniejszym bardzo te osoby przepraszam, za to że je obraziłem. Potrafię tylko wszczynać burdy i chaos na portalu, uprawiać trolling i zamieszanie. Podpisano Dechaos
  3. Podoba mi się ten wiersz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...