wybiegam prędko Ci na spotkanie
gdzie jesteś mój mężu? Gdzie jesteś mój Panie?
brnę sama przez płatki śnieżnobiałej róży,
pokaż się proszę! Bo to się nie powtórzy!
czy mam zawrócić? I już Cię nie spotkać?
nadzieja usycha…Jakżeż jest wiotka!
a z nią usycha me podniecenie,
zostałam sama. Na tej życia scenie.
już dalej nie biegnę. Ugrzęzłam w lepkim błocie,
już na nic nie liczę.
już
po kłopocie.