Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Szpieg Kontra Szpieg

Użytkownicy
  • Postów

    27
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Szpieg Kontra Szpieg

  1. Bardzo ładne,

     

    Niestety zawsze w przypadku Sylvii Plath, przypomina mi jednak o fakcie, że nie była jak w wierszu "srebnym lustrem pozbawionym uprzedzeń", a jej (znakomite przecież) prace przemycały treści wprost rasistowskie. 

    Strasznie mi się to gryzie z emocjonalnością i świadomością jej wierszy i powieści. 

     

    niemniej wracając "do brzegu", bardzo udany utwór. 

    pozdr

    T

  2. Kupił broń,
    skąd? nie wiem,
    jak się załatwia takie sprawy?
    nie wiadomo!


    Spisał testament, tu bardziej klarowne,
    notariusz przyjął banknoty,
    uderzył stemplem, po wszystkim.


    Zjadł jeszcze obiad z rodzicami,
    pozałatwiał ostatnie sprawy,
    wysłał maile, sięgnął po
    telefon....
    112, on dzwoni i mówi: "w ogrodzie leżą zwłoki".
     

    Młody mężczyzna, przystojny, dobrze ubrany,
    wysportowany.
    "Leży z dziurą w głowie", mówi i chowa telefon.


    Przyjeżdża: karetka, za nią radiowóz, wszystko to na sygnale,
    za późno, rzeczywiście,
    w trawach widnieje sylwetka
    i teraz zagwozdka,
    jak blooper u Tarantino,
    nie mogą dojść do tego,
    patolog z prokuratorem,


    że tam dziura w głowie, była zanim padł strzał.


    nie mogą tego pojąć, śledczy i cała rodzina,


    że tam dziura w głowie była zanim strzelił.

  3. W dniu 7.02.2021 o 09:16, Annie napisał:

    Najbardziej mnie dziwi postawa ateistów którzy wierzą że Boga nie ma :)

     

     

     

     

    Chyba rozmijamy się jednak w rozumieniu tego pojęcia.

    Ateizm nie jest wiarą w jakiś stan, raczej anty-wiarą. Innymi słowy brakiem wiary w bóstwa, siły nadprzyrodzone.  W uproszczeniu ateizm jest przeciwstawny do teizmu.

     

    Ateista, który głęboko wierzy, że zna stan wszechrzeczy, lub uważa, że nauka już znalazła jedyną słuszną prawdą, jest w rzeczy samej raczej podobnie naiwny jak ktoś kto wierzy.

     

    Wiara w swoją nieprzenikliwą rację jest tak samo naiwna jak wiara w latający nocnik, bądź sędziwego dziadunia.

     

    (przy okazji nadmienię iż nie bronię takiej wiary nikomu).

     

  4. Wraz z mgłą zeszło olśnienie,
    Gonię, gonię , brnę za celem
    Snuję się po spadzistych dachach, zataczam,
    Wronia, róg Prostej, inkubator diabła

    Dom Słowa Polskiego, z zewsząd oblężony
    Trzech milczących olbrzymów zajęło pozycje
    Jeden kolos, już jakby wyciąga szpony,
    Wzbiera się wicher, to lecą wrony!

    Koniec Listopada, przyczółek Wola, znów pada!
    Lęk dusi od środka, piecze jak zgaga,
    Co tu stało, co tu się o-stało?
    Przegrana partia, jak wszystkie u Sartra,

    Stalowy kikut, betonowa proteza na włosku,
    Sypie się wodospad szklanej elewacji,
    Kątem oka widzę, coś przemyka, zjawa
    Pobladłe dziecko karmi piersią zza łachmana,

    To nowa fala, nowa fala mdłości
    Zespół wyczerpania rezerw, zespół kruchości
    Lęk pali pali, piecze jak zgaga
    Przegrana partia, jak wszystkie u Sartra

  5. Już byś skończył tak żreć. Ile można wchłaniać? Otworem gębowym, przemielonego siana.
    Obudź się, czas na gorzkie otrzeźwienie, stać się bytem na chwilę, w skraju nocy przebudzenie.
    Wnętrze ziemi przyciąga, słychać powłóczenie buta, przepalone petem płuco kaszle na Alei Szucha.
    Materia wiruje, na firmamencie stawia znaki. W środku czarna dziura pożerająca własne flaki.
    Już byś skończył tak żreć. Ile można wchłaniać? Przeżuwać ego zbudowane na bajdach.
    Obudź się, zaraz zaśniesz znów obślizły, zaraz znowu założysz płaszcz nonkonformisty.
    Znowu niebo przygniata, skraj to nocy, noc to głucha, powłóczenie buta znów na Alei Szucha.
    Materia wiruje, na firmamencie stawia znaki. W środku supernowa ewoluuje w robaki.

  6. 3 godziny temu, Franek K napisał:

    Nie wiem co bierzesz, ale towar musi być cholernie dobry ?

    Drogi Franku,

     

    Co gorsza, (albo co lepsza, zależnie od punktu widzenia), nic nie biorę i nie brałem, nawet po dwóch piwach typu porter mam kaca, a po szlugu bolą mnie płuca.

     

    To się samo dzieje.

    Dzięki

  7. Tak samo prawdziwe i nieprawdziwe jak ten wiersz zasłyszany od kilku kobiet:

     

    Mężczyźni - płeć zdradziecka -

    Kłamliwa, fałszywa, ale tak pociągająca,

    Oni to prawdziwa zagłada po tym świecie chodząca.

    Najpierw kuszą swym talentem i wdziękiem,

    A gdy wygrasz z odrzucenia lękiem,

    Zamienisz słów kilka,

    Wydaje ci się być jak heros, bóstwo,

    Zauważasz u niego zalet mnóstwo,

    Wtem, gdy jego feromony cię omamią,

    A nim się obejrzysz, zostawia cię samą

  8. @Justyna Adamczewska

    13 godzin temu, Justyna Adamczewska napisał:

    TZN. PODWÓJNI AGENCI? Ciekawie. Linia graniczna, którą codziennie nielegalnie przekraczają. 

     

    Można tak.  Podoba mi się taka wizja.

    Można też tak, że jest to walka, która toczy się w szpiegu.

     

    13 godzin temu, Justyna Adamczewska napisał:

    Wiesz, nie gniewaj się, ale jest tu parę literówek, np. powyżej. 

     

    Dlaczego miałbym się gniewać? Co najwyżej może mi być wstyd, że jestem ślepy na swoje błędy, mimo wielokrotnego wertowania :) Dzięki

     

    13 godzin temu, Justyna Adamczewska napisał:

    Śmierć to potęga. 

     pozdrawiam J. 

     

    Ja również!

    T.

  9. Bardzo mnie urzekło, zwłaszcza, że właśnie czytam Czarodziejską Górę. 

    Niestety, popełniłem w życiu zbyt wiele błędnych decyzji, młody i głupi jak mawiają, nie wiedziałem, że należy studiować, najlepiej wszystko na raz, z czystej żądzy wiedzy.  Dlaczego tak późno docierają czasami te rewelacje?

    W każdym razie o napisaniu czegoś Grafo-Mańńskiego nawet nie marzę, ale zawsze pozostaje grafomania i bełkot :) 

  10. Wtargnięcie w noc, stroboskop miejskiej latarni,
    Grymas bólu, przekrwione spojówki, wybroczyny na pysku
    W tle stukot kolein, w furgonie marki Autosan
    Dwadzieścia Euro w kieszeni, przetartych Lewisów,

    Już świta Listopad, na placu Żelaznej Bramy
    Trupio blade gołębie zaprasza do strawy
    To ostatni juz brzask..ostatni kawał chleba
    Przy samej ziemi pod ławką leży urżnięta nadzieja

    Q22 piętrzy sie do nieba
    Litium96 w dół. Beton o beton.
    Io w pełni
    Ganimedes w nowiu
    Gdzieś przepadła Amalthea , jak to odebrać?
    79 księżyców w natarciu, kryptowaluty w odwrocie
    Płoną stosy dla Bruna
    Bitcoin ojczyzno mojo
    38,7 w południe
    Knieja, moczary, trzask konara
    Nie tym razem
    Next time, jak mawiają wielcy.
    Myśliciele, wieszcze, wyrocznie.
    Serwer nie odpowiada.

  11. 1977
    Anno domini, domini anno
    Los mi zgotował to szatańskie tango

    Was na ziemi nie było, gdy on leciał z nieba,
    Siódme piętro... lina pęka
    o asfalt, szkielet się kruszy,
    Wybucha materia,
    Tłucze się zwierciadło duszy,

     

    Nastaje
    Siedem lat nieszczęścia,
    Siedem lat duchowych ciemności, 
    Żałosny lament się ze mnie wylewa, 
    Szóstka dzieci, siódme w drodze
    Każdemu imię nadał on, jak ja to teraz pogodzę?

     

    Gdy tak leżałam na ziemi, w stuporze okrutnym,
    Poczułam to widmo, to spojrzenie w lustrze 
    Nie mogąc się odwrócić, zaczęłam się modlić

    Wtedy słyszę jej głos, młoda kobieta to była,
    Mówi do mnie wyraźnie -” ja straciłam syna”,
    “Wiem jak to jest, ból niepojęty, gdy wbijali mu gwoździe, 
    W pożółkłe nadgarstki, tamten też patrzył, groźnie
    Przewalczysz go, choć to cień najciemniejszy

     

    Gdy mówiła tak, swoje działo podźwignę,
    Nieziemskie siły, jakby prowadzą mnie w malignie,
    I ujrzałam z góry swoją twarz

    Wymknąć się z ciała, przez szczeliny w ludzkiej powłoce,
    Pod sufit się unieść, ujrzeć ciało na podłodze
    No jak?
    Jak to zrozumieć, jak to opisać, objąć rozumem?
     

  12. Przysiadłeś na wiadukcie kolejowym
    słuchając śpiewu ptakow
    Horyzont nad torami budził się do życia po
    dlugiej
                      szarej
                                              zimie.
    Wszystko było nagle zawiesiną.
    “To jeszcze nie błogostan, ale coś co da się znieść”, pomyślaleś.
    I nawet pociągi przeszywające z furią przestrzeń pod tobą,
    Nie odstraszyły ptaków w ich idyllicznym zaśpiewie.
    Gdzieś w tle ryk koparki, walczącej z twardą ziem

    rozrywał tą kępę zieleni, ugniatał i wgniatał.
    I choć umysł wytężałeś,
    Nie mogłeś zrozumieć,
    Jak to co kochasz i nienawidzisz, mieszka metrów od siebie kilka.

  13. W cieniu olbrzyma przyklękłeś,
    Coś pod nosem zaśpiewałeś,
    W żwirze swe dłoni zanurzyłeś
    Nie płakałeś,
    Przed zbyt potężnym rywalem,
    Kapitulować musiałeś
    Chylić czoła, z gorzkim grymasem
    Nigdy więcej już nie wstałeś.

    Jednak jesteś, rozporządzasz światem,
    Tak jak zwykle,
    Bez sprzeciwu słowa,
    Brzemię nadajesz nam od nowa,
    Tym dokoła, tym wewnętrznym
    Chaotycznym światom
    Tchem podsycasz żar gdy nie trzeba
    Choć dom twój teraz,
    W cieniu starego drzewa

  14.  

    Utwór jest moją interpretacją tekstu Nicka Cave pt. "Stagger Lee".

     

    To trzydziesty był drugi, trochę chore czasy
    on w kieszeni miał Colta, a w rękawie asy
    Kulas Lee

    Nosił stary kapelusz i przemoczone kowbojki
    Powoził się Fordziakiem, spłaconym bez nawiązki
    Kulas Lee

    Wyrzuciła go baba, na straszliwy ziąb i mróz
    Na odchodne wysapała "nie chcę widzieć cię tu"
    Kulas Lee

    No i szedł tak przez błoto, zamieć i ziąb
    Aż nie dotarł do karczmy zwanej "Krwawą Michą"
    Kulas Lee

    Rzecze "Panie skurwysynu, znany ci pseudonim mój"
    A pan barman na to rzecze "nie, i dla mnie jest to jeden chuj"
    Do Kulasa Lee

    "Panie barmanie przecież jest to całkiem oczywiste
    jestem Kulas Lee, straszliwy chuj i chłystek
    PAN KULAS LEE"

    Barman na to "tak, jasne, stary, dobrze cię kojarzę
    Skurwysynów jak ty co noc kopniakiem dażę"
    Panie Kulasie Lee

    I to były barmana ostatnie słowa
    Kulas wypierdolił cztery kule, poleciała głowa

    Wtedy weszła Nellie Brown, całkiem niezła sztuka
    co zarabia więcej hajsu niż przeciętna suka
    Podbiła do baru, zakasała kiecę
    i zaczyna już flirtować, lecz spostrzega hecę
    Oh, Kulas Lee

    Widzi barmana co to truchłem się zowie
    Kulas odpowiada "tylko policz dziury w tej jebanej głowie"

    Ona na to "wyglądasz na wyposzczonego
    czemu nie zajdziesz do mnie, dziś za friko kolego"
    Panie Kulas Lee

    "Postawię jeden tylko maleńki warunek,
    Nim powróci chłop mój Billy Dilly, ty już zmienisz meldunek"
    Panie Kulas Lee

    "A to czemuż, czekać na Billego będę rad
    a co więcej później z chęcią go wyjebię w zad!"
    Mówi Kulas Lee

    "Jestem strasznym skurwysynem, gorszym od choróbska
    Mogę przebierać w cipkach, by dobrać się do tłustego męskiego dupska"
    Mówi Kulas Lee

    Wtedy wchodzi Billy Dilly i od razu zapytuje
    "Tyś jest Kulas Lee, najgorszy chuj nad chuje"
    Tak, ja , Kulas Lee

    "Tak to ja Kulas Lee, i zapraszam na kolana,
    żeby przeżyć bierz się lepiej za mojego pana"
    Mówi Kulas Lee,

    Billy Dilly zrazu kucnął i otworzył usta
    Wnet Kulas wypchał go ołowiem, komora Colta pusta

  15. @Lahaj Dziękuję, w ogóle nie myślę o interpunkcji gdy piszę, choć wiem że to błąd.

    @Justyna Adamczewska Nie słyszałem o tym, dzięki. 

    To interesujące. Rozwijając temat, to myślę, że więcej jest wśród nas tych "samców/samic Omega", choć często bardzo staramy się pokazać jako jednostki Alfa. Stąd raczej smutny, a może cyniczny obraz tegoż osobnika w moim wyobrażeniu. 

  16.  

    Syczący w przykurczu,
    w podziemnej szczelinie,
    nastroszył futro
       w kolorze betonu
    Szczur. Obywatel tego miasta.

    Ponad nim, choć z góry spogląda
    to jeszcze żałośniej
      prowadzi się gołąb, co grucha i zaraz
    Na pomnik papieża nasra.

    Chodniki zamieszkuje natomiast
    trzeci rodzaj
        szczura
    blady i czerwonooki, zamyślony nad niczym
     Lecz najbardziej w środku szary.
    Samiec alfa.
    Protoplasta.

     

  17.  

     

     

    W rozrzedzonych obłokach ledwo dychać

    Do ziemi i mchu przywierać i nasłuchiwać

     

    Na wietrze łopotać

    I zgubić skrzydła

     

    Na gałęzi zawisnąć i 

           bezwiednie dyndać

     

    Chwała na wysokości

    A Piekło na Ziemi

     

    Trwoga Nieboga

    W królestwie cieni

     

    Głodomór duszy

    Ciężar nieba

     

    Za wiele igrzysk

    Za wiele chleba

     

     

     

  18. Dziś,
    wiem to z pewnością.
    Zapłonie ta iskra.
    Wypali nam w głowach
    pozostawi zgliszcza,

    To nie palo santo,
    to dymią płomienie piekielne,
    I choć je zalewam,
    to one nie słabną

    I wzmaga ta wiotkość
    Gwiżdże w uchu doradca,
    Najgorsze bydlę
    Katastrofy sprawca.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...