Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Alexis

Użytkownicy
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Alexis

  1. Pamiętam, 

    byliśmy wtedy dziećmi, 

    słońce paliło cienką skórę 

    naszych powiek, 

    poharatane od źdźbeł zbóż nogi 

    prowadziły nas w miejsca nowe, nieznane. 

     

    Wmawiano nam, żeśmy ci niechciani, 

    a my z sercem na dłoni

    kochaliśmy, gdy nam kazano 

    i nienawidziliśmy, 

    bo serce to ciągle pękało. 

     

    Tak,

    jesteśmy dziećmi tamtymi, 

    choć już nie razem, 

    nawet nie w połowie.
    Czasami przypomni coś zapach 

    schowany  w kołdrze, 

    czasami uśpiona zazdrość

    zdejmie sen z powiek.
    Oni… 

    Wiem tylko, że tęsknią 

    wzdychając do wspomnień. 

  2. Łączyło ich nic,

    jeden spektakl, jakiś kit.

    Nic, bo najwyżej iluzji szczypta,

    gdy rozpusta bywa ukryta w podszeptach.

     

    Raz tylko na zimne dmuchnąć się miało,

    by żadne pragnienie się nie wylało.

    Teraz, niczym pomyleni,

    w swingowych nutach są zatraceni.

     

    Śmiech, tan, vivat już siostrami zdrady,

    co w sercach chorych urządzają estrady.

    I gdzie sumienia fala wrze?

    Uschła?

    Przeminęła?

    Może wciąż mknie.

     

    Miało nic łączyć ich,

    żadne słowo, żaden prym!

    Świat kochanka wezwał wnet.

    Myśli o niej? Może nie...

    Ona z kimś już tańczy takt.

    W swingowej nucie niewierny ten akt.

  3. Jeszcze parę chwil pamiętam,

    kilka z nich po nocach się śni.

    Nuta zeszłego lata?

    W sercu wciąż mi jakoś tli.

    Gdzie ta iskra twego włosa blond?

    Raz znika, później wraca

    chcąc wciąż porywać mnie stąd.

    Przestań, ah przestań być jak zaraza!

     

    Nie bądź mi zmorą nocną,

    nie odszukuj serca drogi.

    Miałeś odejść i ja też zniknąć miałam,

    dlaczego po krańcach szaleństwa wracałam?

     

     

    W śnie delikatnie wzdychasz na me ramię

    i znów czuję twój zarost niedbale.

    A nad ranem?

    Tak, jak do niedawna – znikasz,

    gdy słońce przez okno jasno wnika.

     

     

    Nie bądź mi zmorą nocną,

    Nie odszukuj serca drogi.

    Miałeś odejść i ja też miałam,

    tylko jakoś tak …

    na szlakach miłości się błąkałam.

  4. Uprzejmie pana proszę,

    Ten pocałunek kosztuje grosze,

    Muśnięcie dłoni na raz,

    To jak jeden głupi żart .

    Mogę zrozumieć ja proszę pana

    Ale życzę sobie tego wszystkiego z rana.

    Uprzejmie, bo inaczej nie umiem

    Proszę, choć jeszcze jeden warunek.

    Nie wspomni pan tamtej

    Co wczoraj własny obliczała rozrachunek.

    Ja uprzejmie żądam

    Niech pan czule i mile

    Zapewni mi te chwile.

    Jedną i dwie

    Na pięć zamkniemy już tę część.

    Spojrzeć  proszę

    Ten toast za nas wznoszę

    I nie wspomnę nikomu

    Co pan szeptał wczoraj po kryjomu.

  5. Jeszcze wszystko zmienić się może,

    Obrócić i skręcić ,

    Trzasnąć z warkotem tłumnych idei,

    Rozbić na miliony

    Jak salonowy czerwony wazon.

    Jeszcze wszystko może się przemienić,

    Unicestwić to, co trwałe miało być

    I w szorstkości losu żyć.

    Nieśmiertelność nauczy,

    Jak zapominać o czarnych łzach,

    W które oczy przysłaniały się od tak.

    Nad ranem  imię kochanka wypadnie

    Ze złamanych myśli

    I księżycową mgłą zajdzie

    wieczornych fleszy blask.

    A może na raz złamie się serce,

    Nie pamiętać będzie już na dwa?

    Nietrwałość wzbudzi grozy strach

    Choć tak długo miał spokój  trwać.

    Los jak tkaczka

    Tworzy i zrywa,

    Śmieje się srogo prosto w twarz.

    Czasami jak i matka

    Utuli, kołysankę zaśpiewa.

    Na koniec wybudzi

    I nawet…

    Nawet nie zaczeka.

  6. Te wszystkie prawdy

    Uśpione w poletku sprawiedliwości.

    Wszystkie racje stłamszone,

    Zdeptane przez ludzi w garniturach.

    Zostaje tylko to, co w religiach

    nazywa się grzechem.

    Podobno człowieczeństwo

    Zatwierdza sojusze z demonami

    Przy kielichu wina z krwi ubogich duchowo.

    Jezus oddawał za nich krew.

    Czy teraz postanowili bawić się w zbawicieli?

    Mordują prawdy i umywają ręce,

    Aby trzymać się zguby,

    Jakby miała ich uratować

    Przed klęską.

    Te wszystkie prawdy,

    Te wszystkie racje.

    Czy one zmartwychwstaną?  

  7. Gwarancja na miłość

    Dawno przepadła

    Racjonalna myśl

    Szeptała krzycząc, że należy odejść.

    Demon lęku rozkazał jednak duszy

    Dalej się wahać.

    Jak odnaleźć w chaosie prawdziwe

    Tak lub nie?

    Gdzie szukać odwagi ?

    Tutaj niezdecydowanie

    Samo wskazuje, które druczki dobrego wychowania

    Wcielać w życie

    Nigdy przekonanie wobec

    Jednego uczucia.

    Gwarancja na miłość?

    Zgasła i przepadła

    A machina związku

    Dalej gra

    Smutnie

    Żałośnie

  8. Żałosny koncert spadających łez

    Jedna gra w d-dur

    Druga śpiewa sopranem

    I gdzie w tym litość dla uszu

    Złamanego serca?

    Hebanowa rzęsa nie jest przecież w stanie

    Zatańczyć do pomylonej muzyki

    A umysł rozrywa się od tłumu

    Rozgorączkowanych myśli

    I ktoś by podsumował, że każdy koncert

    Kończy się

    Lepiej czy gorzej

    Ale zawsze owacjami dla dyrygenta.

    Dlatego stojąc  na środku pustego pokoju

    Wyobrażam sobie

    Ten koniec

    I w głośnym brzęku mojej orkiestry

    Słyszę je

    Pełne nadziei dla przyszłości

    Owacje

  9. Kiedy krzyczysz,

    Przykładam palce do uszu.

    Widzę, jak zabawnie ruszasz ustami.

    Twoje ciało drga pod wpływem słów.

    Tworzysz taniec,

    Do niemej muzyki.

    Ekspresja,

    Temperament.

    Rytm.

    Wierz mi,

    Nie słyszę nic.

    Jedynie widzę i pragnę zatracić się.

    Tak jak ty.

    Jesteś gniewem

    I chyba nie zdajesz sobie sprawy

    Z własnego ja.

    Podobasz mi się w swoim amoku,

    Ale zginę,

    Jeśli wyciągnę serce w Twoją stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...