Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sław

Użytkownicy
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Sław

  1.  Moje ciało niczym fala kołysze
    moje myśli tak wolne niczym wiatr.
    Całe wnętrze jest wolne od oddechu
    i jeszcze ona jest wolna jak ja.
    Jej oczy w srebrzystym kolorze.
    Jej włosy rzucone na me skronie.
    I cisza która głośno gdzieś śpiewa
    pulsują nasze ciała oraz dłonie.
    Niczym zdobywcy księżyca
    pragniemy tak siebie nawzajem.
    W kręgu myśli tak wiele nas zachwyca
    i ta głośna cisza...
    Która dla nas jest rajem.
    A gdy już staniemy się jednością
    i dotrwamy ocaleni tak od dnia.
    Niech ta chwila stanie naszą się wiecznością
    w głośnej ciszy poskromieni pośród gwiazd.

     

    FB_IMG_15498130125297475.jpg


  2. Zdejmij płaszcz i usiądź.

    Porozmawiajmy o tych rzeczach

    ważnych i mniej ważnych.

    O Tobie i o mnie o nas.

    O uczuciach

    o wszystkim i o niczym.

    O tym co było jest i będzie.

    Zaglądając w przeszłość i przyszłość

    planując nie oceniając siebie nawzajem.

    Dajmy sobie prawo do wolności

    do miłości bez granic.

    Niech nasze ciała obnażą swe tajemnice

    depcząc boso po zielonej trawie.

    Zdejmijmy maski które w odbiciu lustra

    załamują rzeczywistość naszych spojrzeń.

    Stańmy się czyści

    lecz nie przezroczyści

    by nie kreować się na ideały.

    Stańmy w szeregu

    lecz nie w jednej linii

    nie przekraczając jej.

    Gdyż świat za mały jest

    byśmy wchodzili sobie na głowę.

    Jaki to miało by sens?

    Wpadnijmy sobie w ramiona

    bezboleśnie nie na siłę.

    Stańmy twarzą w twarz

    Niech każdy z nas

    zobaczy w oczach siebie.

     

     

     

  3.      
    Rozwijam skrzydła Anielskie.

    Zakładam niewidzialny płaszcz

    co ukrywa mnie.

    Biorę głęboki oddech

    i unoszę się.

    Po drodze gubię pióra ze skrzydeł

    reszta w słońcu spala się.

    Jestem blisko swego celu

    niczym Ikar zbliżam się.

    Po czym raptem jakaś siła

    trąca mnie i ciągnie w dół.

    Opór wiatru który mnie hamuje

    sprawia że odczuwam ból.

    Skrzydła już mam połamane

    reszta siły we mnie jest.

    Pragnę dotrzeć już gdziekolwiek

    gdzie jest tej podróży sens.

  4.        


    Z obrazu na mnie zerkasz

    Twój wzrok przyciąga mnie.

    Nie mogę go oderwać

    kto namalował Cię?

    Tak piękna i jak żywa

    pobudzasz zmysły me.

    Chcę stanąć obok Ciebie.

    Kto namaluje mnie?

    A gdy razem tak staniemy

    w kolorowych barwach tego tła.

    To swym ciepłem przyciągniemy

    serca ludzi...

    Którzy wierzą w nas.


  5. Gdy pełnia księżyca ukaże się

    odsłaniając swe oblicze.

    Ze wszystkich ciemnych uliczek

    zaczynają grę morderczą i krwawą.

    Zdobywcy sukcesu

    którzy chcą być na szczycie.

    Zapach lęku

    zapach strachu

    przenika tych co drżą .

    Myślą że im wolno?

    Myślą że są wielcy?

    Przesiąknięci złem!

    To zwykli są mordercy.

    Pozbawieni uczuć

    czułości i sumienia.

    Oczy mają zimne

    a serce z kamienia.

    Duszy w nich nie ma

    bo nigdy nie istniała.

    Wzorów nie było

    więc głazem się stała.

  6. Gdzieś na stepach

    gdzieś gdzie świata koniec

    Żyją wśród stada

    dzikie zaklęte konie.

    Grzywy mają przepiękne

    oczy tak głębokie

    czy są aniołami?

    Wolne są od grzechu

    swego życia autorami.

    Aniele Kary tego stada

    co mkniesz jak błyskawica.

    Prowadź w swym stadzie razem i mnie

    do końca mego życia.

    Wolności smak

    powietrza smak

    smakować z wami chcę.

    I patrzeć na to

    z czasem jak

    urosną skrzydła me.

    Bo gdy nastanie taki czas

    wzniesiemy się z swym stadem.

    Po stepach przez anielskie mgły

    będziemy kroczyć razem.

  7. Ulica spływająca krwią

    co zostawia ślady na naszych stopach.

    Topiący się w niej motyl

    co skrzydła ma ciężkie też od łez.

    Tylko ptaki patrzące gdzieś z boku

    pełne spokoju

    patrzą na nas z drzew.

    Echo szumu nadchodzącej fali

    co piętrzy się z metra na metr.

    Słychać jak z dalekiej oddali

    warczy i ponieść nas w otchłań chce.

    Wylewa się już z brzegów

    widać w niej tysiące rąk.

    Krzyk którego zapomnieć się nie da

    że oprawca ciągnie ich na dno.

  8. Patrzałem się w niebo

     zapadał już zmrok głęboki.

    Słońce kładło się do snu swego

     po gorącym dniu.

    Usiadłem wygodnie

     na skraju swych marzeń

    pode mną brak gruntu wyczułem zdumiony.

    Zrobiło się lekko

    już nic nie słyszałem.

    Dookoła było cicho i tylko ja otulony.

    Nie czując niczego..

    Wracać nie chciałem.

    Brak wspomnień...

    Brak bólu...

    Serce stało nieruchomo.

    Siedziałem w miejscu patrząc

    lecz w środku nie było nikogo.

    Zapach który poczułem

    był o stokroć piękniejszy.

    Trawa stała się mokra

    usłyszałem koncert świerszczy.

    Postać ma nawet nie drgnęła

    a w koło tyle się za działo.

    Poczułem całun co spada mi na twarz

    który okrył całe moje ciało.

    Nie byłem już wcale obecny

    bo tego w sobie nie chciałem.

    Lecz pora była powracać

    ze skarpy na której siedziałem

     

  9. Ceramiczne miny

    tłuką się w spojrzeniach częstych.

    Przykryte kurzem miny

    kiedy milczą

    stojąc w cieniu

    ze spuszczonym wzrokiem.

    W ceramicznych strojach

    z takim samym sercem.

    Czekające jeden na drugiego

    które serce pęknie prędzej.

    Wnętrza z porcelany

    piękne lecz niedoskonałe.

    Czasem bite na szczęście

    boleśnie i bezpowrotnie.

    Odchodzą w zapomnienie bez zrozumienia...

    Co z duszami czy je posiadają?

    Czy w tym składzie z porcelany

    w którym na siebie spoglądamy.

    Spojrzenia nasze moc mają?

    Trochę uśmiechu

    by w tym składzie świata które

    mogły to zrozumieć.

    Bo gdy świat nasz ceramiczny

    będzie dla nas mały.

    Z porcelany nasze dusze

    będą też pękały.

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...