Fruwała raźno
po całym ogrodzie
Miała ogon
jak ona cała
To była sroka
Pewnie była głodna
bo jedzenia wypatrywała
Wybrała drzewo
naprzeciw okna
za którym
stół wielkanocny
uginał się od pyszności
Nie mógł być obojętny
obecnym
A mimo to
wszystkich wzrok przyciągała
jak na gałązkach
z nóżki
na nóżkę przeskakiwała
Cieszyły ją
czereśniowe suszki