To tylko sen, zbyt szybko minął
Porwane chwile czekające
Byś w rzeczywistość je powpinał
Gdy blisko będą ręce drżące
Gdy w chaotycznych wirach zdarzeń
Twój zapach jakoś mnie dosięgnie
Znowu mnie wciągnie rzeka marzeń
I wszystko w środku cudnie zmięknie
Opuszek palców szepty ciche
Na miękkich górkach tego ciała
A w uszach znowu, znowu słyszę
Co chcesz, bym Tobie dzisiaj dała
Chcesz zabrać wszystko, każde ziarnko
Nawet zawartość moich wierszy
Przylegasz do mnie nocą parną
I czuję, jakbyś był tam pierwszy
W tych chwilach świat się kończy na nas
Na słodkiej linii mocnych ramion
W tej bańce będę trwać do rana
Ucząc się kształtu Twoich znamion
A gdy nadejdzie świt pachnący
Znikaniem długich cieni nocy
Będę się modlić, byś był śpiący
By jak najdłużej czuć Twój dotyk
A gdy twe oczy tak zielone
Odważnie spojrzą poza łóżko
I znowu pójdziesz w swoją stronę
Zostanę sama z Twą poduszką
Czy także ciężko będzie Tobie
Zmyć z powiek zeszłej nocy kształty?
Te chwile, kiedy mam Cię w sobie
I to faluje w nas jak Bałtyk
I nawet jeśli wstanę w końcu
By znowu się ze światem ścigać
Twych oczu blask w porannym słońcu
Będzie mi po krawędziach migać
I gdy noc miasto znów połyka
Ułudnych latarń migotaniem
Czuję jakbyś mnie tam dotykał
Zbłąkaną myślą czy czekaniem
Stęsknionej skóry nieme drżenie
Wyprzedza dźwięki Twoich kroków
Raz po raz wezmę to spełnienie
Licząc, że w końcu znajdę spokój
To tylko sen, zbyt szybko minął
Porwane chwile czekające
Byś w rzeczywistość je powpinał
Gdy blisko będą ręce drżące