Kiedy powracam z pracy zmęczony,
Często na spacer po mieście ruszam.
W kieszeń mam gruby notes włożony, Szczęśliwa wtedy jest moja dusza.
Oddycham ciężkim miejskim powietrzem
Błądzę w zaułkach dotąd nieznanych
I tak bez celu chodzę po mieście
Mieście nad wszystkie mi ukochanym.
W moim notesie dziwnym przyznacie
Na jednej stronie wiersz o Wrocławiu
A stronę drugą, mili słuchacze,
Matematyce poświęcam całą
Pamiętam zdjęcia starych kamienic
Co ojciec lwowiak mi pokazywał,
I widzę jak się Wrocław odmienił
I jak z dniem każdym pięknie odżywa
Ja tu, w tym mieście się urodziłem
Choć dla rodziców Lwów jest najdroższy,
Ta atmosfera lwowskich kafejek,
Dyskutujący w nich naukowcy.
Jednak historii burzliwe dzieje
Tamtą beztroskę Kresów zniszczyły
I do wyjazdu z rodzinnej ziemi
Z nagła najbliższych moich zmusiły
Gdybym miał kiedyś opuścić Wrocław
Chociaż jest tyle miejsc pięknych w świecie,
Żal by me serce zmroził i troska
Jak mróz kwietniowy jabłoni kwiecie.
Tu wszak stawiałem swe kroki pierwsze,
Na polibudzie studia kończyłem
Tu najpiękniejsze pisałem wiersze
I miłą pierwszy raz zobaczyłem
Gdy już na cyfry patrzeć nie mogę
Ni o Banacha słuchać przestrzeni
Spokoju pragnąc idę nad Odrę
Lub się zanurzam w parków zieleni.