
klucznik
Użytkownicy-
Postów
56 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez klucznik
-
@Sylwester_Lasota @Ewula Dziękuje za poświęcony czas i tak przychylne opinie. Również serdecznie pozdrawiam.
-
Usiądź syneczku na łóżku, tu obok mamusi, yhy,yhy, przepraszam skarbie troszeczkę mnie dusi. Wiesz…., mamusia jest bardzo chora... Domyślasz się pewnie, często widywałeś tu pana doktora. Przysuń się bliżej i podaj mi rączkę skarbie, chcę byś wysłuchał mnie teraz bardzo, bardzo uważnie. Mamusia próbuje wszystkich lekarstw na świecie i walczy z całych sił by wyzdrowieć wreszcie... Oj nie smuć się kotku, bo mamusi też będzie smutno. Czasem wyleczyć chorobę jest naprawdę trudno. Dlatego musisz być teraz silny, silny za nas dwoje, musisz wspierać mamusię, być moim kowbojem. Zdarza się czasami jednak też i tak kochanie, że pokonać choroby nie jesteśmy w stanie… Ale wiesz że kocham ciebie najbardziej na świecie i oddałabym wszystko, by być z moim księciem. Poza tym jakaś moja część zawsze będzie w tobie, w oczkach, w buźce, w serduszku, w całej twej osobie Nie płacz więc najdroższy, przytul się do mamy... cóż, nie chcemy w życiu przykrości ale je miewamy. Wytrzyj łzy, jesteś już taki duży... i zapamiętaj sobie, póki nosić mnie będziesz w sercu, ja będę przy tobie No, widzisz mamie też po policzku płynie jedna łza lecz ta jest ze szczęścia, że takiego synka ma... małego, twardziela.
-
@Marianna_ Dziękuję za głos i pozdrawiam.
-
wiem... wiem to marzenie które błąka się w wielu przez zbytnią wrażliwość podsycane jest często łatwo gaszone wstydem przed wzrokiem obcego słowem wyrazić siebie na kartce papieru swych myśli ocean zmieścić w małej kropli magicznej niczym stara kryształowa kula potrafiąca udzielić wszelkich odpowiedzi na to nawet co w duszy przeszłość już spowiła piękną brzydotą kreślić własny obraz życia zmiennymi emocjami przesiąkły wyraźnie w nim może i ty cząstkę siebie odnajdziesz gdy w świat ten spoglądniesz moimi oczyma
-
@Marianna_ Dziękuje i pozdrawiam.
-
Myśli moje wciąż błądzą odkąd ją spotkałem, przemierzają krainy odwiedzane z rzadka, a może i wcale. Odpowiedzi szukając na niezadane pytania, odkrywają na nowo coś dla mnie dalekie, tu blisko zupełnie. Ona serce me pieści, duszę głaszcze zbawiennie, gdy tymczasem ciało ogarnia zmęczenie za dnia, trochę częściej. Cena to niewielka za ciągłe ze snu okradanie nocy, by w niej tak zapamiętale odnajdywać mnogość zalet, rzadko skazy. Kochankiem czy więźniem jestem jej już nie wiem, ciężko bowiem odnaleźć różnice gdy w takiej niewoli, niczym nie zmuszony, sam się kajdanami przykuwasz do ścian ciemnej celi, aby odtąd z nią tylko w zapomnieniu życie swoje dzielić, płakać i się cieszyć. Przy niej uczucia latać uczę jak jesienią latawiec, a gdy powieje mocniej wiatr puszczam je swobodnie, w obcy świat. Być może dzięki temu ziści się marzenie nienowe i to co tkwi we mnie głęboko, ujrzy światło dzienne, ja wreszcie odetchnę.
-
Znów ktoś uleciał wraz z kartką z kalendarza, wyrwany jak ona nieodwracalnie. Pustkę po sobie napełnił goryczą i spoczął w zimnym drewnianym pudełku. Tępy dźwięk grudy na pożegnanie potem tylko cisza żalem pomazana. Imię i data przetrwa na kamieniu, w ilu pamięciach i na jak długo, to kryje już tylko doczesność jego.
-
zespawany z kilku rur stalowych i betonem w grunt przykuty tworzy tą niezwykłą formę znaną doskonale wszystkim z jego rolą prozaiczną ciut Atlasa przypomina ale zamiast dźwigać niebo taszczy w chwale polskie persy stoi hardo niewzruszony pod naporem gęstych razów aby z okupacji kurzu mógł wyzwolić nasze domy lecz to tylko jedna strona owej żelaznej konstrukcji druga trochę mniej przyziemna młodszym sercom bardziej bliska bo plac z metalowym tworem przypomina miejski rynek kalejdoskop wielu zdarzeń rozgrywanych na osiedlu tu przyjaźnie po wsze czasy rodziły się przy ślązaku płeć przeciwną w sposób inny zaczynało się spostrzegać tu sportowych konkurencji prawie jak na olimpiadzie z czasem jednak zamieniane na te z gruntu towarzyskie tył śmietnika blaszanego odrapana do krwi ściana tworzą ujmujący klimat lokal pod gwiaździstym niebem niekończące się rozmowy na tematy sercu bliskie podlewane czymś niedrogim czymś śmierdzącym przepalane i tak przez te wszystkie lata wycierany ciałem dziecka malowany jest ponownie w świeższe ręce oddawany szkoda tylko że ostatnio nie ma komu na nim zwisać wolą tablet trzymać w ręku niż fikołki na nim fikać
-
sala na sali tłum tłum pełen głów z każdej z tych głów para oczu spogląda na swój sposób niebieskich szarych brązowych zielonych głęboko osadzonych i wytrzeszczonych szklistych i za mgłą małych średnich i tych dużych z makijażem lub białkiem przekrwionym ileż oczu tyleż spojrzeń gmatwanina doskonała coś wręcz nie do ogarnięcia tak wydawać by się mogło... niemniej w całym tym chaosie w jednej chwili spotykają się spojrzenia dwa zupełnie sobie obce po czym nagle zastygają klincz rozluźnia się dość szybko wzrok zmieszany robi unik nie na długo oto bowiem już ciekawość daje impuls by do zwarcia ponownego doprowadzić i z nadzieją konfrontacji w punkt kontaktu jest wiedziony odnajduje wzrok ów wcześniej spostrzeżony lecz tym razem mniej płochliwie dwa spojrzenia się lustrują w fascynacji z błyskiem w oku wtem... brutalnie ktoś przerywa i przecina spojrzeń splot nie to nie stanie na przeszkodzie wzrok dostrzega żwawo wzrok z powiekami kamiennymi przewiercają się na wskroś oczy zaczynają mówić drugie słuchać bardzo chcą potęguje się napięcie a nieśmiałość ulatuje flirt nasiąka pożądaniem ku bliskości rośnie chęć przepaść kurczy swe rozmiary a tęczówki z namiętnością rozpoznają barwy swe czworo rozszerzonych źrenic w ekscytacji dwa spojrzenia w końcu wzrok przytula wzrok...
-
2
-
aby poczuć smak tego specjału sklej misę z twoich marzeń którą ktoś wcześniej potłukł wsyp szklankę rozczarowania świeżego wlej szklankę żalu czystego mieszaj energicznie tak by pod wpływem tych przykrych zdarzeń na powierzchni pojawiły się łzy kryształowe posmaku słonawego dopraw łyżeczką smutku lub dwiema jeśli zajdzie taka potrzeba szczyptą najprawdziwszej goryczy uprawianej w sekrecie włóż do rozgrzanego wnętrza piecz na ruszcie świadomości wyjmij gdy nabierze koloru gniewu jak wygląda każdy wie ale ostrożnie by nie opadł następnie posyp delikatnie zwątpieniem najlepiej smakuje w samotności podany w towarzystwie złości
-
wiesz byłam przy tobie byłam zawsze gdy będąc głodnym niemowlakiem krzyczałeś wniebogłosy gdy w przedszkolu ktoś zwędził ci nowiutkie matchboxy gdy spadłeś z drzewa kradnąc niedojrzałe śliwki gdy z żalem żegnałeś na cmentarzu swoich bliskich gdy w kościele w atmosferze podniosłej ślub brałeś gdy na szpitalnej porodówce pierwszy raz dziecko ujrzałeś czasem nawet jak film w kinie miał szczęśliwe zakończenie jak biało czerwona powiewała i mazurka usłyszałeś brzmienie byłam byłam i jestem jestem w płaczu i tą chowaną przed innymi ukradkiem otartą jestem twojej życiowej doli i niedoli współtowarzyszką jestem by łączyć twoją wrażliwość z zewnętrznym światem jestem twoim skondensowanym w pigułce człowieczeństwem jestem wentylem bezpieczeństwa gdy buzują emocje jestem by każdy wiedział on też czasem coś czuje jestem jestem i będę gdy będziesz na jachcie opalony tropikalnym słońcem gdy będziesz ledwo ledwo wiązał koniec z końcem gdy będziesz wracał z okresowych badań z szerokim uśmiechem gdy będziesz się modlił w szpitalu przed trudnym zabiegiem gdy będziesz wśród wielkiej rodziny w wigilijny wieczór gdy będziesz w miejskim schronisku czuł się jakoś nieswój gdy będziesz z małżonką cieszył się z waszych srebrnych godów gdy będziesz miał problem z zapłaceniem alimentów znowu będę zawsze ja twoja ŁZA
-
1
-
Siadasz czasem i myślisz i co i nic nie wymyślisz bo to co było i się spierdoliło żeby tak można ale niestety a może chociaż na chwilę chociaż na moment włamać się w przeszłość niezauważonym oszukać czas niewzruszony nieczuły bezimienny i zawsze spóźniony i gdyby się udało raz wyjątkowo to co byś wybrał duszę uwolnić szczęściu dopomóż miłość ratować szlak inny wytyczyć ileż to błędów się popełniło ależ ciężko to wszystko wyliczyć a jeszcze wybrać i gdyby jednak ten czas oszukany dotąd niezmienny się zgodził i ten nagromadzony niesmak ci wynagrodził małą korektą twego żywota to co by było potem.
-
wyginam rzeczywistość by dopasować ją do wyobrażeń które wyjmuje z pudełka pełnego moich marzeń tą doskonałą wersje mnie w tym odkształconym świecie przepełnia dziwna moc możliwe wszystko staje się jestem jak środek okręgu sam lecz w centrum uwagi rzucam w świat promieniami blask jasny mojej magii jeszcze raz to samo...
-
Na ten dzień czekałem w wielkiej ekscytacji, Wreszcie skończył się okres, mojej alienacji. Urlop dawno zgłoszony, bilety kupione, Wszelkie sprawy z wyjazdem są już załatwione. Walizkę w pokoju pokrył nawet kurz, Stoi spakowana z dwa tygodnie już. Ciężka nocka za mną, dużo nie pospałem, Wielkie plany snułem, dużo rozmyślałem. Jeszcze ostatni telefon by uprzedzić bliskich: Dziś wielki dzień i chcę widzieć wszystkich. Podróż mija nieprędko, niestety tak bywa, Gdy się czegoś pragnie, czas wolno upływa. Wreszcie dojechałem, jestem już na miejscu, Witam się z wszystkimi, radość w moim sercu. Uścisków i płaczu nie ma chyba końca, Atmosfera miłości jak lawa gorąca. Obiad już na stole, wiadomo przepyszny, Polski rosół z kury, z okami aż błyszczy. Na drugie schabowy, złociutki, nietłusty, Podany z ziemniakami, w towarzystwie kapusty. Potem kawa z ciastem i rzecz oczywista, Na stole ląduje zagrycha i schłodzona czysta. Szybko nam procenty rozkręcają rozmowę, Wpierw, więc są tematy lekkie, rozrywkowe, Zaczynamy spokojnie: o zdrowiu, o pracy, Co tam w sporcie ostatnio osiągnęli rodacy. Nie od dziś wiemy, że wraz z wzrostem spożycia, W każdym z nas rośnie, do retoryki ambicja. Zatem, czas najwyższy wejść na głębsze wody, Polską politykę wpleść w nasze wywody. Oj! Są pierwsze zgrzyty, a to już sygnały, Towarzystwo pęka, tworzą się podziały. Sytuacja gęstnieje, robi się nerwowa, Nikt nie daje nikomu, choćby dojść do słowa. W całym tym jazgocie przebija się nowy, Uwielbiany w rodzinie, temat finansowy. Temat długi jak rzeka i pełen zaszłości, Same chaszcze i ciernie, ani krzty miłości. Tu już nie ma rodziny, nie ma więzów krwi. Każdy na każdego szczerzy swoje kły. Urok naszej sielanki bardzo szybko skisnął, I po kilku flaszkach, czar calutki prysnął. Smutne to, żałosne, lecz nie będę pomstować, Co mi pozostało, idę się spakować. Cóż, pogadałem, popiłem, pojadłem do syta. Pewnie już za rok następna WIZYTA.
-
leżę na rudej kanapie a może to ona unosi mnie patrzę w popękany sufit a może to on rzuca mi się w oczy oddycham głęboko nienerwowo a może to powietrze wpycha się we mnie zastanawiam się nad życiem a może to życie daje mi do myślenia dochodzę do wniosku a może to wnioski same się nasuwają że za chwilę zwariuję a może dam się zwariować jeśli cię nie zobaczę a może jeśli cię zobaczę
-
Robię to czasem jak każde z was, wracam myślami w miniony czas. Jednak to nie są zwykłe wspomnienia, to coś na kształt rachunku sumienia. Łowię w przeszłości pewne zdarzenie, próbując raz jeszcze poddać je ocenie. Czy gdybym kolejną szansę miał, tamtą decyzję zmienić bym chciał? Czy obrałbym kurs całkiem inny aby móc zgasić poczucie winy? Tlą się tak we mnie owe rozterki, czasem rozżarzą ogień niewielki. Przypieką smutkiem, złością lub żalem, że innej drogi wówczas nie wybrałem. Lecz po co to robić, warto się łudzić? Wszak do przeszłości nie da się wrócić. I tak, to całe dziwne rozmyślanie, tylko utwierdza we mnie przekonanie: Iż z tego co było i czego nie było, życie takim mnie ulepiło.
-
Tłoczą się w głowie słowa zawzięcie. Chciałyby wskoczyć na kartkę naprędce. By usiąść przy drugim, chwycić za rękę, W ten sposób stworzyć zdanie jakieś piękne. Zaś wers ów gotowy, jakże smukły i młody, Przytuliłby kolejny w rym już całkiem nowy. Nie zwlekałby zbyt długo duet ten swobodny, Zaprosiłby inne pary w sposób bardzo godny. A to towarzystwo w rzędy ustawione, W zwrotkę na papierze byłoby splecione. Dołączyły by do niej następne rzecz jasna, Żeby tylko strona nie była zbyt ciasna. Powstały korowód z tytułem na czele, Chciałby od życia z pewnością niewiele. Wystarczyłoby mu, aby być spełnionym Gdyby go przeczytał czytelnik wyśniony
-
@Marek.zak1 @Jacek_Suchowicz @Oxyvia @beta_b @Nata_Kruk @Waldemar_Talar_Talar @Natuskaa Bardzo dziękuje za to, że poświęcili Państwo czas na tak gruntowne zapoznanie się z moim wierszem, za wszystkie komentarze, opinie i wskazówki, które z uwagą przeczytałem i przeanalizowałem. Utwór pozostawię tymczasem w pierwotnej formie, bo być może ktoś jeszcze zechce podzielić się ze mną swoimi uwagami. Chcę też dodać, że takie zainteresowanie daje impuls do dalszej pracy. Dziękuje i serdecznie pozdrawiam.
-
Wlazł mi na plecy jakiś stwór. Niektórzy ponoć też go mają. Spytałem go czy on jest mój, Odparł mocno mnie ściskając: Taszczyć mnie będziesz całe życie Byś rąk nie splamił żadnym złem, A ja odwdzięczę się sowicie W każdą noc spokojnym snem.
- 8 odpowiedzi
-
10
-
kanarek przysiadł na ramieniu mężczyzny syndrom sztokholmski
-
niebieski pokój w nim zielony fotel szczerzą zęby
-
noc on na sofie ona w sypialni śpi judasz w drzwiach
-
w lesie dziecko schyla się nad mrowiskiem witaj olbrzymie