Opowiedz o tamtej dziewczynie
Mijałeś ją przecież nieraz
Fiołkowe oczy, cudowne ciało
Lecz wzroku nie chciałeś zawiesić
Twój wiek nie ma znaczenia
Czy ona naprawdę jest zła?
Jej zimne serce nigdy nie biło
Została do tego stworzona
Przechodząc rozrzuca smutek
Przeszywa Cię zimny dreszcz
Puka do domów, nie czeka
Zaproszenie jej niepotrzebne
Chociaż zabiera cielesny ból
Zostawia smutek i łzy
Niektórzy biegną do niej
Pragnąc jej dotyku
Jej zimnych pocałunków
Myśląc, że to ukoi ból
Większość próbuje ją omijać
Nie rzucając się w oczy
Niczym jej nie przekupisz
Nie uciekniesz od niej
W czasach gdy jej żniwo
Zbierało miliony istnień
Oswoić się z nią starano
Sztukę tworzono, wiersze pisano
Biały koń, a na nim przemierza
Najdalsze świata zakątki
Głowę zdobi wianek jesienny
A wiatr białą suknię rozwiewa
W ręce trzyma miecz
Zapewne wiesz kim ona jest
Mówią na nią śmierć
Bliżej poznałem ją na polu bitwy
Często z nami żartowała
Słyszałem huk, strzał
Widziałem tryskającą krew
Urwane kończyny, krzyk
Czując jej oddech na karku
Krzyczeli bliskich imiona
Lecz przychodziła tylko ona
Gdy nadejdzie mój koniec
Odważnie spojrzę jej w oczy
Nie żałując niczego
Jak starą przyjaciółkę powitam
Tak też Tobie radzę przyjacielu
Postępuj zgodnie z tym co czujesz
Żyj pełnią życia, nie myśl o niej dużo
I tak zjawi się nieoczekiwanie