Otwieram oczy
Dzwoni budzik
Mogłam wcale się nie budzić
Panika
Wstając obchodzi mnie tylko jedno
Ile spalę, ile zjem - zmartwień moich sedno
Jestem jak zombie, półżywa, ospała
Wszystko to chorych ambicji chwała
Jeszcze zanim wstanę z łóżka
planuje co zjem do okruszka
Czuje, że tonę lecz boje się zastasować przeciw sobie obronę
Chcę rozbić lustra
Niech to już minie
Za długo wisze na cienkiej linie
Nie jestem tłusta
Chcę rozbić lustra
Mój umysł to pułapka
Głód
Stłumiam w sobie to uczucie
znieczulam się na wszystkie bodźce
Myślałam, że szcześliwsza znaczy lżejsza, chciałabym być wtedy mądrzejsza...
Byłam cieniem samej siebie
marzenia zakopałam w glebie
Miałam świadomość, że sie zgubiłam lecz znaleźć drogi powrotnej nie potrafiłam
Czułam się jakbym oglądała moje życie w kinie, czas minie, młodość zginie a ja nie zmienię scenariuszu w tym masochistycznym filmie
Chcę rozbić lustra
Niech to już minie
Za długo wisze na cienkiej linie
Nie jestem tłusta
Chcę rozbić lustra
Mój umysł to pułapka
Czuję się kompletnie zagubiona,
bezużyteczna, chciałabym zniknąć
Może ulżyłabym innym, martwa już byłabym lepsza
Jest mi zimno, od zewnątrz i wewnątrz...
Dlaczego płaczę skoro już nic nie czuję?
Zapomniałam co to jest sczęście i radość, istnieje takie coś jeszcze?
Chciałabym coś zjeść ale wytrzymam, jestem silna
(Umieram od środka)
Potrzebuje ratunku, duszą mnie moje własne demony
Chcę rozbić lustra
Niech to już minie
Za długo wisze na cienkiej linie
Nie jestem tłusta
Chcę rozbić lustra
Mój umysł to pułapka