Nie widać żadnego sensu, bądź chwały.
Moje dzieci dziś pochwały
Ciało martwe.
Usta, wypełnione fioletem,
Twarz natomiast, błyszczy strachem.
Oczy, w otchłani oddalone.
Głowa, zwrócona ku horyzontowi,
Lecz pochylona w przód.
Pięści, zaciśnięte w niedoli.
Na włosach korona z cierni złożona.
Wokół nadgarstków lina związana,
Wcześniej już była, dziś jednak krępuje mocniej ciało.