Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pan Tarhej

Użytkownicy
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Pan Tarhej

  1. Dziękuję pięknie za rady, literówki już poprawiam

    25 minut temu, Deonix_ napisał:

    tutaj osobiście zamiast "pielęgnowania" dałabym "pielęgnacji", jakoś tak płynniej mi się zdaje :)

    ale "pielęgnowanie" chyba zostawię. Właśnie, tak mi się wydaje "płynniej".

     

    29 minut temu, Deonix_ napisał:

    to "na nigdy" nie koresponduje mi z tym "na tak",

    Tutaj bardziej chodziło o korespondencję pomiędzy nigdy i zawsze, to "na tak" chciałem żeby się odnosiło do obu, ale faktycznie że dziwnie to brzmi :D. Może poprawniej będzie: "Szczegóły są nigdy, ogóły zaś zawsze, na tak", albo : "Bo szczegóły nigdy, ogóły zaś zawsze na tak" Inaczej ciężko mi to napisać, bo psuje mi się rytmiczne fengshui w głowie. Myślę że usunięcie tego pierwszego "na" powinno zadziałać lepiej. Jak myślisz?

  2. Czuje w tym wierszu niemal pochwałę masakry w Christchurch I życzenie żeby takich masakr było więcej, według mnie to bardzo nie odpowiednie, żeby nie powiedzieć, nieludzkie. Zgadzam się z kom.  iwonaromy że puenta jest błędna, bo samosądy nigdy nie są dobrym pomysłem.

      Rozumiem że może chciałeś przedstawić w tym wierszu uczucia kogoś w tłumie i pokazać zgubny punkt widzenia kogoś kto przekłada nienawiść nad ludzkie życie. Jeśli tak to powinieneś to może bardziej skontrastować, bo teraz brzmi niemal gloryfikująco. Jeśli tak miało brzmieć bo tak uwazasz na poważnie, to myślę że powinieneś sobie przemyśleć swoje wartości. Nie rozumiem jak ktoś wrażliwy na tyle by pisać poezje, może jednocześnie mieć taki brak szacunku dla życia innych ludzi. 

     Pozdrawiam, 

  3. Patrz jak przyświeca nam iskrami

    świetlików nieskończony rój.

    W atramentowo czarnej plamie

    Niechybnie tonie pereł sznur.

     

    Wtem nagle w toni czarnej blask

    zielonym bogom wróży taniec.

    W ciszy cudowny ogień drga,

    tam znajdziesz kiedyś drogi kraniec.

     

    Gdy widzę pląs ten, umysł śni,

    Choć trzeźwość wmawiam mu od wieków,

    lecz świat przed wzrokiem, pięknie lśni.

    Wszystko co znam to jest w człowieku.

     

    Powitać dzikość, buty zzuć,

    uwierzyć, też, nie tylko myśleć.

    Odtrącić to co mózg chce dać.

    Brać to co sercu oczywiste.

     

    Tak jak poganin, w zmowie żyć,

    z natura pragnę, z człowieczeństwem.

    Umysł poddam w szamański dym,

    od pląsów w transie oczy ciężkie.

     

    Nie musisz mówić, wiem to sam,

    rozsądek zrzucić niczym skórę.

    Chodź przyznam, to nie dobry plan.

    Pozwoli mi wiedzieć co czuję.

  4. 2 godziny temu, WarszawiAnka napisał:

    Wróciłam. Do pewnego stopnia zgadzam się z @duszka , ale z drugiej strony lubię nagromadzenie metafor i poetyckie łamigłówki.

    W Twoim wierszu podoba mi się monumentalne, kosmiczne spojrzenie, czas zawieszony na sznurze, jak wahadło zegara - to brzmi trochę mitologicznie. Jednak ujęcie tematu uważam za jednostronne i jednoznacznie negatywne w stosunku do rasy ludzkiej. Człowiek tylko szkodzi?

    Zastanawia mnie też motyw much - czy to celowe nawiązanie do Władcy Much? A jeśli tak, to czy chodzi o pierwowzór, czyli Belzebuba, czy o powieść Goldinga?

     

    Pozdrawiam

    Przede wszystkim dziękuję za komplement. Tutaj nie pisałem o ludziach jako rzeczywistych ludziach tylko chodziło mi o ukazanie różnych przeciwności, natura vs człowiek, ciemność vs światło, brud vs czystość. Może jednostronnie zestawiłem te strony, ale to miał być kontrast . W zwrotce w której pojawiają się muchy, chciałem pokazać wcześniej przedstawione siły (w tym ludzi) jako siły natury, które są obojętne na wynik ich czynów, tak jak muchy lekceważą sobie sen śpiącego człowieka, ale jak przychodzi co do czego to spotyka je kapeć. 

  5. 12 minut temu, duszka napisał:

     

    Dla mnie Twój wiersz jest zagmatwany  przez przeładowanie go metaforami (czy symbolami), co powoduje, że staje się bardziej łamigłówką, a nie przestrzenią wyczuwania i doświadczania czegoś tajemniczego, czegoś sięgającego głębiej niż nasze logiczne myślenie... Jednak będąc łamigłówką właśnie to racjonalne myślenie włącza. Zbliżenie czytelnika do tajemnicy i dotknięcie nią, lub uchylenie jej rąbka  jest i dla mnie wielką wartością poezji, ale osiąga sie ją według mnie nie przez zagmatwanie (łamigłówki), ale przez to, że  nie wszystko jest w niej powiedziane do końca, przez otwartość wiersza w głąb... W moim odczuciu mówisz za dużo i wiążesz tym myślenie. Mam nadzieje, że nie uraziłam Cię moją szczerością, ale to dla mnie bardzo ważny temat. :)

    Nie uraziłaś, a wręcz przeciwnie. Bardzo się cieszę, że ktoś poświęca czas na krytykę moich wypocin. Chciałbym być lepszy w pisaniu, a żeby to osiągnąć potrzebuje oceny innych ludzi, więc im bardziej szczere one są tym bardziej dla mnie wartościowe.  Dziękuję za rady, spróbuję się do nich ustosunkować.  

  6. 10 godzin temu, Jacek_K napisał:

    to nie jest "czepialstwo" - chcę zrozumieć "kurz"  --> moje skojarzenia zaczęły marsz różnymi drogami, to chyba dobrze?

    W tym wierszu ludzie bardziej symbolizują, błędy, złe decyzje, negatywne uczucia, które się gromadzą jak, "armia", czy "tłum". Dobrze trafiłeś, że chodziło mi o coś w rodzaju kurzu drogi, ale w tym wierszu kurz jest po prostu skutkiem, na pozór niewielkim ale po przejściu 

    "tłumu" nawarstwiającym się i zakrywającym, to co było niegdyś jasne i czyste. 

     

     

    11 godzin temu, Wieslaw_J._Korzeniowski napisał:

     

     

    Apokalipsa czasu dla much i ciemnych ludzi, cykl przemijania i ta chata ze sznurem tajemniczym...ach, co tam, daję serducho ponieważ przyciągnął mnie ten wiersz.


    Pozdrawiam Panie Tarhej :-)

    Dziękuję za moje pierwsze serduszko <3.

     

     

    19 minut temu, duszka napisał:

     

    Czuję w Twoim wierszu ważną i głęboka treść, jednak według mnie duża ilość metafor ukrywa ja zbyt w sobie i czyni przez to niezrozumiałą. Tajemniczość treści nie oznacza dla mnie jej niezrozumiałości, bo tam, gdzie rozumienie już zawodzi rodzi się przeczucie. Pozdrawiam :)

    Dziękuję za komentarz, ja sam często zauważam, że moje wiersze są trochę zbyt zagmatwane. Wychodzę jednak z takiego założenia, że nie zależy mi na tym by odbiorca rozumiał dosłownie to o co mi chodziło. Osobiście bardzo lubię dzieła  owiane, może nawet przesycone tajemnicą i abstrakcją, ponieważ autor nigdy nie wie co się dzieje w głowie czytelnika. Każdy czytelnik podchodzący do wiersza, będzie go czytał, przesiewając przez swoje uczucia i doświadczenia, więc ja czyniąc wiersz bardziej tajemniczym, próbuję zrobić go również bardziej uniwersalnym. Co nie znaczy, że dla mnie nie ma on sensu, bo ma, ale wolę żeby odbiorca doszukiwał się w nim sensu bardziej zrozumiałego dla niego.

  7.  

    Gdzieś wisi sznur, na sznurze czas,
    Na czasu ułomnościach -  ziemia.
    Na ziemi oświecony las,
    W nim drzewa co nie znają cienia.


    Nie muszą się martwić co dnia, 
    Czy chmury ciemne skryją lata.
    Nie widzą, że wśród jasnych pni,
    Wyrasta ciemnych ludzi chata.


    Już wkrótce marsz tysięcy dusz,
    Co obezwładnia pnie świetliste,
    Okryje jasną korę kurz,
    Dni zamiast letnich będą mgliste.


    Nie widzi armia durnych much,
    Że sen upada z jej naporem,
    A tłum co szlamem czyni chrzest 
    Dla siebie sam nie jest potworem.


    Przychodzi jednak muchy czas 
    Gdy spotka ją gniew śpiącej góry, 
    Tak jak światłości mówią pas
    Ludom co wieszczą czas ponury.


    Nie skryje iskry błoto, muł,
    Nie skala niebiańskiego światła.
    Otoczy przestrzeń błota mur,
    Tam gdzie samotna stoi chata.


    Gdy czasu sznur wykona ruch,
    Tak jak wahadło w starej skrzyni,
    Mur drewna się zamieni w puch,
    Wyleje się kaskada ziemi.


    Potem od cienia w promień znów,
    Z kolejnym drgnięciem linii świata,
    Wykona cykl, ten dziki łów 
    I blask z ciemnością, las przeplata.

     

  8. Ja kwitnę, 
    A gdzieś dusza moja, choć w weny sowita, klatkami tłumiona zamiera,
    Brak formy,
    Gdy treści obfitość skądś we mnie się bierze i w odrzwia umysłu napiera,
    Nie wzrosnę,
    A każdy artysta swój kwiat wytęskniony, starannie formami podpiera ,
    I wiem że 
    Struktury, pokory, czekania wymagam i pielęgnowania  natchnienia 
    Ja chciałbym 
    By w głąb niepewności się dostać, potrzeba  by sycić drobiny pragnienia,
    A strach mi 
    Wbrew odczuć i mrzonek, do sztuki tęsknoty,  na średniość mój umysł opiewa 
    Do sedna 
    Przechodzę, szczegóły na nigdy, ogóły zaś zawsze na tak,
    Gdzie sięgam pamięcią to treścią chcę śpiewać, a formy od zawsze mi brak. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...