Czerwień butelki to twój wątły azymut,
Wątły pośród słabych.
On ci drogę wskazuje, determinuje twe kroki.
Nawet się nie bronisz, bo wiesz, że idąc tym szlakiem
Odnajdziesz siebie.
Czerwień rodzi czerwień, jak ból twojej matki
Zrodził ciebie, wypijasz wszystko co ci podano.
Kłamiesz sprytnie o swej naturze chroniąc zmarłych,
Bo im już wybaczono.
Czerwień azymutu jak błędne współrzędne
Prowadzi cię do przodków.
Oni znają twoją naturę, niepewną jak wiosenny poranek.
Kierują twymi stopami, bo wiedzą, że
Zgubisz się.
Od zawsze barwa jego chwiała mymi podstawami,
Łkałam widząc jej moc.
Kolor ten jest dziś moją flagą i celem.
On już nie prosi o pozwolenie, on ma władze.
Nawet się nie bronię bo wiem, że jest szlakiem,
Gubię się i wiem, że nie ma komu mi wybaczyć.