Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

hidalgo

Użytkownicy
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez hidalgo

  1. Wyszedłem na drogę aby pozbyć się złudzeń byłych przyjaciół nie pożegnałem spojrzeniem wziąłem zeszyt i pióro, aby wiersze pisać lecz to muzyka była największym marzeniem. I grały mi gitary na świecie najlepsze, brat Freddiego przygrywał na basie, gitara Freddiego grał blues teksański, a ja marzyłem, że jestem w Teksasie. Choć ciemno wokół, droga przyjemna i nigdy przedtem nie żyłem tak prawdziwie, chciałbym tylko, abyś Ty była ze mną, czasem samotność doskwiera dotkliwie. W drodze było za dużo czasu na myślenie, czasem tylko prysk błota me stare spodnie zmoczył, i minęła mnie furmanka-wspomnienie, i nawet koń miał Twoje oczy I płynęli wokół mnie ludzie, myśli i chłam, ocean smutku, morze zawodów, zatoki westchnień, i tylko krzyż z gwiazd na niebie ciągle ten sam oraz ta droga, na której jestem.
  2. Kolejnego ranka wpycham do plecaka dzień wczorajszy jak znoszoną bieliznę Potem zakładam na oczy wyrzuty sumienia - przez nie będzie lepiej widać dzisiejsze wydarzenia Następnie szoruję zęby minionymi radościami - żeby być mniej zgryźliwym Ostatnia czynność przed wyjściem to dźwignięcie plecaka - często jest dużo cięższy niż był wczoraj To sprawia że idę wolniej nie biegnę beztrosko bo trudno jest biegać beztrosko mając taki bagaż doświadczeń Czasem udaje się co-nieco z niego wyrzucić kiedy przyjaciel spyta o konkretną historię i trzeba wyjąć z plecaka dzień po dniu aż znajdzie się ten właściwy Bywa tak że wyjąwszy te właściwy aby go odpowiednio opowiedzieć udaje się nie wrzucać go z powrotem więc z plecaka ubywa akurat tyle żeby było miejsce na kolejny ciężar Chciałoby się któregoś razu otworzyć plecak, przekręcić do góry nogami złapać za dno i wyrzucić wszystko jednym zamachem Ale okoliczności nie sprzyjają Brakuje czasu Albo osoby która pomogłaby złapać za dno bo jeśli złapie się za dno samemu i wyrzuci wszystko na osobności To koniec końców i tak się z tym zostaje I znów trzeba mrucząc pod nosem przekleństwa upychać wszystko z powrotem A chciałoby się przecież mieć kogoś kto biegnie przez życie beztrosko Jakby nie miał plecaka Ale żeby takiej osobie dotrzymać krok z plecakiem Trzeba mieć bardzo silne nogi Pozostaje mieć nadzieję że poranna gimnastyka z plecakiem nie pójdzie na marne
×
×
  • Dodaj nową pozycję...