Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Evelina5590

Użytkownicy
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Evelina5590

  1. O nagły poryw serca

    Proszę Wszechświecie

    Uścisk ramion silnych

    Bicie serca szybsze

    I abym przeglądać się mogła

    W oczach radosnych

     

    O zamigotanie, rozbłyśnięcie,

    Przyspieszenie, wzruszenie

    O przypływ tkliwości nagły

     

    O wzniesienie, potrząśnięcie

    O ust pojednanie, splecenie ciał

    I aby czas się zatrzymał

    W zaczarowaniu

     

    I ciepło nie rozpływało się już w przemijaniu...

  2. W świetle poezji rodzą się szaleńcy

    Zapalają fajkę

    Gaszą światło

    W pustej siedzą wannie

    Niewzruszeni

     

    Odebrała moc im sowa

    Frunąc nisko nad krawędzią

    Drzwi zamknęły się z łoskotem

    Nie otwarłszy się w ogóle 

     

    Każdy wieczór ma niestrawność

    Brzoza była kiedyś piękna

    Lecz niewdzięczność okazała 

    Listkom swoim

     

    Rozdarty kawałek żłobu

    Plama purpurowa

    Jeden wianek to za mało

    By wykąpać się w Twoich myślach

     

    Posrebrzała tajemnica

    W tan ruszyła

    Pszczoła niema nawiedziła

    Zeschły żonkil

     

  3. Na dnie czeluści moje serce splątane

    umiera śmiercią powolną,

    żółwią, rzec można.

     

    Losie spragniony

    czułości kwiatu,

    błysku mądrego oka

    i tej brwi, którą tak urzekająco unosisz.

    Kąciki ust Twoich w uśmiechu

    rozdają całą radość,

    jaką potrafię sobie wyobrazić.

     

    A gdy zmęczenie mnie zmorzy,

    przycisnę głowę do poduszki

    i pomyślę o słonecznym dniu,

    w którym ciepło nie rozpływa się już

    w przemijaniu.

  4. Po lesie ciemnym wciąż kroczę

    Tak ciężko jest mi i źle

    Kolana w błocie me moczę

    Więc proszę

    Pokochaj mnie

     

    Bo miłość to czerwona róża

    Swym pięknem zachwyca świat

    Lecz ilość kolców za duża

    Więc miłość to wielki kat

     

    Miłości, czemuś okrutna?

    Choć nic nie jest piękne jak Ty

    Twa droga dla mnie za trudna

    Więc pozwól choć lekko śnić

     

    Bo miłość to czerwona róża

    Swym pięknem zachwyca świat

    Lecz ilość kolców za duża

    Więc miłość to wielki kat

     

    Ścieżki nierówne i kręte

    Otacza je gęsty bór

    Me serce z bólu jest zgięte

    Nie widzi słońca zza chmur

     

    Bo miłość to czerwona róża

    Swym pięknem zachwyca świat

    Lecz ilość kolców za duża

    Więc miłość to wielki kat

  5. Smutno mi, Boże,

    kiedy ranne wstają zorze,

    w łożu leżę mym w pokorze,

    gdy się gniewa na mnie morze,

    smutno mi, Boże.

     

    Smutno mi, Boże,

    gdy szyderców patrzą loże

    kwiaty więdną na ugorze,

    gdy mnie rani ten, kto może,

    smutno mi, Boże.

     

    Smutno mi, Boże,

    gdy nie lepiej jest, lecz gorzej,

    gdy w mym sercu zadrę noszę,

    nie dostaję, a wciąż proszę,

    smutno mi, Boże.

     

    Smutno mi, Boże,

    gdy ma dusza pełna schorzeń,

    żaden lek jej nie pomoże,

    kiedy pęka wiary sworzeń,

    smutno mi, Boże.

     

    Smutno mi, Boże,

    kiedy niszczę, a nie tworzę,

    gdy ucieka blask w ferworze,

    głową w mur biję w uporze,

    smutno mi, Boże.

     

    Smutno mi, Boże,

    kiedy wiem, co stać się może,

    gdy pogubię się w mym torze,

    w serce moje wejdą noże,

    smutno mi, Boże.

     

    Smutno mi, Boże,

    zamiast szczęścia krzywdę noszę,

    oczy me ku Tobie wznoszę

    I nie krzyczę już, lecz proszę.

    Ach, smutno mi, Boże!

    Ach, smutno mi, Boże!

     

     

     

  6. Z kolan wstanę, gdy odepchniesz mnie z wściekłością

    Z wściekłością wstanę

    Z wściekłości wstanę

     

     

    Zabiorę ze sobą kasztany, które przyniosłam Ci jesienią

    Strzepię z rzęs płatki śniegu

    Zabiorę bukiet kwietniowych niezapominajek

    Zetrę z policzków rumieńce

    Odejdę

  7. Po plaży brzegiem morza idź,

    ku słońcu zwróć swą twarz

    i pomyśl tak, że warto żyć,

    że jednak dużo masz.

     

    Niech lekki wiatr owieje Cię,

    niech dotknie woda stóp,

    tą słodką chwilą raduj się

    i wspomnień tych nie gub.

     

    Tak dużo masz,

    tak dużo masz,

    choć sam już nie wiesz ile,

    więc wstań choć raz i podnieś wzrok

    i zobacz, że aż tyle.

  8. Jest jedno tchnienie, co usta otwiera

    Nie dając Ci jednak wytchnienia

    I jedno spojrzenie nachalnie się wdziera

    Kreując zuchwałe marzenia

     

    Są jedne usta pijące łapczywie

    Spragnione z ust Twoich wody

    Dwie ręce pieszczące Twe ciało tkliwie

    Dwie stykające się brody

     

    Jest jeden smutek, co duszę rozbraja,

    Przewierca na wylot, kaleczy piersi

    Jest jedna łezka, co w oku się kaja

    Spływając wypala i mierzi

  9. Umieramy, by narodzić się na nowo

    A może nigdy nie żyliśmy?

    Może to tylko sen? Sen o życiu?

     

    Pogrążamy się sami

    Upijając się bólem wspomnień i urojonych wizji

    Niespełnionych

    Już niemożliwych do spełnienia

     

    Prawda obiektywna jest tylko wymysłem

    W rzeczywistości, czasem przeklętej

    Przez nas samych, nie potrafiących jej wykreować

    Tak, jakbyśmy tego chcieli

     

     

     

  10. Martwa w rzece płynie woda

    Gdzieś w oddali pieje kur

    Kto nam siły w biedzie doda,

    Gdy przygniecie życia znój?

     

    Zatraciwszy się w ucieczce

    Potykając się o pnie

    Otuleni w zimne dreszcze

    Choć na jawie, jak we śnie

     

    Nie daj pomrzeć nam z tęsknoty

    Nakarm nas miłością Twą

    Nie bezduszne my roboty

    Oblane rzęsistą łzą

     

    Pragniemy wciąż mocno, bardzo

    Tak dotknąć, poczuć, żyć

    Chwytają szponami gardło

    Gdzie przed nimi nam się skryć?

  11. Nocna mara zaczajona

    Ukraść chce Twój żmudny sen

    W kącie siedzi przykulona

    Czeka, aż odejdzie dzień

     

    Na Twej skroni zimny oddech

    Niespokojny pot na czole

    Odejdź, krzyczysz, precz ode mnie,

    Nie zabieraj mnie w niewolę

     

    Gaśnie lampa, gaśnie życie

    Z nieba spada biały puch

    Kochać chcę, choć cicho, skrycie

    W martwej ciszy płonie duch

     

    W swej mądrości nieodpartej

    Szukając zaschniętych łez

    Ile prawdy jest zawartej

    W księdze życia

    Bezkresnej

  12. HERBATA

    Samotności, witaj,

    Wróciłam,

    Czekałaś na mnie?

    Zrobiłaś mi już herbatę?

    To miłe.

    Dzień dobry, znów jesteśmy razem.

    Nierozłączne.

    Wiem, nie pozwolisz mi już wyjść samej.

    Już jestem dla Ciebie.

    Widziałaś się z Żalem?

    Co mówił?

    Chciał ze mną rozmawiać?

    Przecież nie mamy o czym.

    A Gniew? Czy On też tu był?

    Był na mnie zły?

    Nie chciałam, żeby tak wyszło.

    Nie chciałam ranić.

    Żalu, słyszysz?

    Samotności, przepraszam,

    Przepraszam, że chciałam odejść,

     

    Ale spotkałam Nadzieję,

    Powiedziała mi, że widziała Miłość,

    Spotkałam ją, czułam,

    Uwiodła spojrzeniem, obudziła zmysły, opętała umysł,

    odeszła,

    Bez słowa wyjaśnienia.

    Nie chciała wypić ze mną kolejnej kawy,

    Dlatego jestem Samotności,

    Znów jesteśmy razem.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...