Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

KompulsywnyPoeta

Użytkownicy
  • Postów

    45
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez KompulsywnyPoeta

  1. otworzyłem oczy włączyłem myślenie

    jak mi radził pewien anonim z Twittera

    i teraz wszystko się układa 

    w logiczną całość

     

    aha!

    przejrzałem was i wiem

    przejrzałem was 

    zapleśniałe grzechy

    przejrzałem was

    zaniedbane cnoty

    przejrzałem was

    wyparte błędy

     

    spiskujecie w trakcie spotkań

    urządzanych gdzieś na dnie mojej szarej istoty

    przy zachowaniu pełnej dyskrecji

    pod nieobecność świadomości

    krzyżujecie moje plany

    mieszacie szyki

    gdy chcę iść prosto kluczę

    gdy chcę milczeć paplam

    zasypiam gdy chcę być świadkiem

    upijam się gdy chcę pamiętać

    rozumuję opacznie

    zapalam i gasnę

    żyję na opak

     

    przejrzałem was

    to nie ja 

    nie ja

    nie ja

    to wasza wina

     

     

     

     

  2. tak się złożyło 

    że nie zostałem wybitnym piłkarzem

    przejawiałem talent w obronie

    Darek wciąż pamięta moje brutalne wślizgi

    niestety tata kazał się uczyć

    a mama powiedziała że nie ma kasy na korki

    straciłem zapał

     

    i kondycję.

    [potem było życie

    w tym m.in. studia

    i snucie planów

    w dymie lakistrajków

    wtedy niewiele brakowało

    a zostałbym autorem poczytnych powieści

    już zabierałem się za pisanie

    w głowie miałem postacie fabułę 

    niestety najpierw odwiedził mnie znajomy

    potem sprzątanie i kilka seriali

    straciłem zapał]

     

    gdyby nie pech

    byłbym poetą jak stachura albo mickiewicz

    miałem szóstki z polaka i powodzenie u okularnic

    umiałem w ą i ę oraz ech i ach

    niestety okazało się że wierszówka słaba

    niewiele w tym wartości dodanej

    i w ogóle minus 100 do PKB

     

    zostałem dziennikarzem.

     

     

     

     

  3. jeśli wybiorę się na spacer
    w górę tej naszej polskiej mapy
    i w epicentrum twoich oczu
    w orbitę moich tęsknot trafię
     
    jeśli się wreszcie wyswobodzę
    na krótką chwilę oddech krótki
    w sąsiedztwie znajdę twoich dłoni
    jakieś zajęcie sezonowe
     
    jeśli się uda znowu splątać
    jakimś pozorem nasze ścieżki
    to czy to Bóg czy diabeł sprawi
    jednako obu będę wdzięczny
     
     
     
     
  4.  

    1 V 2019

     

    traktem idąc

    mijałem tłum darmowych kiełbasek

    świętujący 15 lat czegośtam

    i konfederację kontestatorów wszechświata

    wkurwionych na odległe miasto

    potem zrobiło się prywatnie

    wylądowałem w miejscu gdzie

    wszystko się zaczęło

    serwują tam piwo

    byliśmy razem ona starsza i ona młodsza

    obie pod moją opieką a trzeciej nie było

     

    zgłodniałem

    szybko w 503

    puste prawie

    kierowca mówił haraszo

     

    zupa krem pyszna podana przez kelnera

    gejowsko słodkiego. cały personel zresztą z tej

    galaktyki czarnej dziury jakby. no ale to charlotta. plac grzybowski. sprawdź sam.

    i nie to nie jest lokowanie produktu

     

    a teraz w kawiarni starego Żyda i imperialistów brytyjskich

    widzę przez szybę flagę narodowego bezruchu

    obcych których mogłoby nie być bez żadnej dla mnie szkody

    papieża skamieniałego na schodach

    pozdrawia kogoś

     

    nie mnie

  5.  

    ja 33-latek

    nie spełniłem nadziei

    czterolatka. nie zostałem

    strażakiem i zamiast pożary gasić

    wywołuję je. zawiodłem też

    siebie maturzystę

    bo powinienem już mieć i być

    dyrektorem. wypasioną furę.

    nie jestem. nie mam.

    chyba się odjaniepawliłem

    poprzeczka wisi nisko

    już nigdy się nie rozczaruję

    sobą. biorę co dają

  6.  

     

    Gdybyśmy mieszkali w jednym mieście

    Byłbym narażony na Ciebie

    W aptece. Na przejściu dla pieszych.

    Albo w tej kawiarni w centrum do której chadzam ja

    I każdy czasem chadza więc i Ty byś.

    Najpierw niepewne spojrzenie bezruch

    Powinnaś skinąć głową i odwrócić się ostatecznie

    Odwróciłaś się już dawno.

    Ale nie. Zamiast uciec w pozorowanym pośpiechu

    Zapytałabyś jak leci i czy córka zdrowa

    Bo u Ciebie wszystko w porządku

    Wszystko? Wszystko. Wiedziałem.

    Jakże by inaczej. Cieszę się.

    A potem kupiłbym Ci kawę i częstował innymi kłamstwami.

    U mnie leci powoli ale do przodu

    Albo bo to przecież na jedno wychodzi

    Tak dużo się dzieje, że nie wiem w co ręce włożyć

    A przecież nie wplotę ich w Twoje włosy

    Jak kiedyś. Kiedyś? Och! Pamiętajmy tylko dobre chwile

    Nie, nie mam Ci niczego za złe

    (Tu odetchnęłabyś z ulgą, udając przed sobą

    Że miałaś jakieś wyrzuty sumienia)

    Tak widać musiało być prawda?

    I znów poczułbym złość

    Na Twoje nieme przyznanie się

    Do wiary w fatalizm

    I moje - do winy

     

  7.  

    Budzik dzwoni nie w porę

    Zawsze, gdy jesteś tuż obok

    Zawsze, gdyśmy ze sobą

    Budzik w oczy mnie kole

     

    Takie jego zajęcie

    Przerywa dureń w pół słowa

    Gdy się zawiąże rozmowa

    To właśnie wtedy jest  cięcie

     

    Już nie nakręcę budzika

    Przeciwko sennym spotkaniom

    Bo uświadamia co rano

    Że mi, Najdroższa, umykasz

  8.  

    Wkurwia mnie ten palant

    Co z opóźnieniem rusza na zielonym

    Jakby mu nie zależało

    Na czasie. Na niczym.

    Zwykle jestem spokojny

    Do rany przyłóż

    Ale teraz bym zajebał

    Prosto w maskę jego A7

    Żeby mu spadły te raybany

    Śpieszę się przecież

    Nie widzi że blokuje

    Ruch. Życie.

    Ja mówię tu

    Krzyczę za miliony

    Tych co za mną

    Klną i naciskają

    Mnie i te klaksony

    Wściekle ujadają

    Jakbym to ja

    A przecież to on

    Staje nam na drodze

    Głąb. Tuman.

    Zawalidroga bezrefleksyjny

    I znów nie zdążymy

    Złapać własnych

    Myśli. Ogona.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...