idę, mając nadzieję 
	wiatr mi w oczy wieje  
	choćbym chciała, 
	dużo zapału miała  
	nie pozbędę się świadomości, 
	o braku czyjejś obecności  
	lecz po chwili niedługiej, 
	jakoś trudniej 
	mi oddychać  
	a zegar niewidoczny, 
	tak nagle 
	zaczyna tykać  
	czy to się właśnie stało? 
	czy moje serce zakołatało?  
	czy policzki me 
	pokryły się różą?  
	bo właśnie zostałam zatrzymana 
	przez falę dużą  
	falę błękitną, 
	czystą 
	i przejrzystą  
	mogę próbować coś z niej odczytać 
	lecz nie zaryzykuję 
	i nie odważę się zapytać  
	choć ona, 
	ta fala, 
	czasem powiedzieć umie więcej, 
	niż księga słów cała, 
	gdy z tyłu zaciera ktoś ręce  
	ta fala
 
	w kolorze błękitu czystego, 
	lustruje mnie, 
	a ja 
	nie chcąc tego, 
	szukam wyjścia szybkiego  
	jednak uciec mi nie będzie dane, 
	o nie  
	bo to chwile zmarnowane, 
	jedna, dwie...  
	ale skąd mam pewność mieć, 
	że ta druga, 
	zielona, 
	bardziej stęskniona, 
	nie zatrzyma go tak, 
	jak on mnie?  
	co jeśli on wie?  
	bo jeśli jedno spojrzenie 
	tak wiele powiedzieć potrafi  
	skąd mam wiedzieć, 
	że to nam się jeszcze kiedyś przytrafi?