Miękkie litery

Feeryczne podrygi Utkane na fastrygi Pozłacane sienie Prowadzą na kamienie Przyjemny entourage To tylko i aż

Kiedy mąci nieustannie Zatracony w gęstej woni Od żelaza rozkuwania Uniesiony wewnątrz toni Toć klarowne i dosadne Wyjątkowa estetyka Wyłożone, tak dostojne Sofistyka

Płyniesz wartko, unikając spostrzeżenia W roli, czysto wyczekując rozgrzeszenia Lekko, zwinnie, tak powabnie Tymczasowo, acz poprawnie Dokonujesz akrobacji pośród słowa Nie powstrzymasz strzelby Czechowa

Gęste jesienne chodniki Dostrajamy, na ziemi stroiki Kasztany, liście, łupiny Łupimy, łup i my

Gnozo i gnostycy Powiedzcie statystycy Kto ją posiada Czy reszcie biada? Kto o tym zadecydował Wiedza, czy wdzięku ozdoba? Kto zakręcił kołem losu Czy to zgodne do etosu? Rozum, rzecz tak sprawiedliwa Każda głowa błyskotliwa! Bo któż rzecze, że za mało Jego głowie się dostało Wszystek mędrcy, każdy jeden Czy mi też jest dany eden? Czy posiadłem, czym wybrany? Powiedzcie proszę świata pany Sam już tego chyba nie wiem Ryzykuję głowy zgięciem Umysł plecie, palce piszą Czy to gnoza, czy parkinson