Skoro urodziłeś się paradoksem, paradoksem pozostaniesz
Nie pokryjesz ścieżki życia dywanem z sensu i logiki.
Znajdziesz więc miłość, ale stracisz ją przez to, że nikt nie nauczył cię kochać
A potem już nie pokochasz, bo żadna kolejna nie będzie miała jej spojrzenia.
Będziesz próbował wypełnić pustkę w sercu, ale robiąc to
Jedynie podziurawisz ciało środkami i ludźmi silnie żrącymi.
Studia wolnego myślenia dadzą Ci pracę w atmosferze zniewolenia,
Z której będziesz uciekał do klatki na piątym piętrze bloku,
By każdego wieczoru porzucać plany i marzenia
Na rzecz zmyślonego życia zamkniętego w kolorowym pudełku.
Kiedy zdasz sobie z tego sprawę i zaczniesz biegać, medytować, kupisz psa
Będzie już za późno na prawdziwą zmianę, staniesz się wydmuszką,
Pustą pomarszczoną powłoką szukającą kogoś innego,
Paradoksalnie różnego od samego siebie.