Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

niebezironiczny

Użytkownicy
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niebezironiczny

  1. Żałośnie wymachuje na oślep swoim śmiesznym orężem twórczym i to tylko po to, abym wystarczająco zmęczony, mógł zadać to naiwne pytanie: „Czy już wygrałem?”
  2. Dziękuję za komentarz i cieszę się, że wiersz Ci się podoba. Sam bardzo lubię znajdować siebie w cudzych tekstach. Pozdrawiam
  3. Dzięki, po raz kolejny. Chyba muszę zacząć pisć na komputerze, bo na telefonie często nie trafiam w literki. Faktycznie, lodówka nocą świetnie wpasowuje się w klimat grozy. Tylko ta końcówka brutalnie niszczy całą aurę tajemnicy :) Pozdrawiam
  4. Wcale pewien nie jestem. Sam się gubię w swoich metaforach i potem się zastanawiam: o co mi właściwie chodzi? :)
  5. Dziękuję zarówno za miłe słowa jak i za krytykę. Może nawet za krytykę w szczególności, bo dzięki temu mogę się dowiedzieć jaki jest odbiór i co można by poprawić. Ten wiersz i tak został już trochę okrojony. Też uważam że mógłby być nieco krótszy, i przez to bardziej zwięzły i dosadny (może początek jest zbędny?). Albo wręcz przeciwnie - dłuższy i bardziej czytelny. Ja też nie mam :) Przynajmniej w sensie dosłownym. Dziękuję za tak wyczerpującą krytykę. Wydaje mi się, że mój wiersz może być napisany w sposób mało czytelny, co jest oczywiście moją winą, że nie udało mi się nakreślić myśli w sposób zrozumiały. Do tego przyznaję, że styl i język raczej nie zachwycają, przynajmniej mnie (jakby ktoś przypadkiem poczuł się zachwycony). Wiem, że nad językiem muszę popracować. Absolutnie zgadzam się co do puenty - nie nadaje lodówce żadnego nowego znaczenia. Co więcej, odbiera jej te nadawane w wierszu. Kiedy już staje się pewnym symbolem, to końcówka przypomina - ej... przecież to głupie. W końcu wiersz o lodówce :) Nazwałbym to po swojemu: antypuentą. Dzięki za czytanie moich wierszy. Następnym razem postaram się nie rozczarować. Pozdrawiam
  6. nie na dwóch a na czterech karłowatych nóżkach stoi wciśnięta w kąt nowatorskiej kuchni ostatni użyteczny mebel tak lubi o sobie myśleć szczególnie nocą gdy zjawia się człowiek nie dość że głodny to jeszcze torturowany bezsennością czuć wtedy jeśli się dobrze wsłuchać że w jednolitym krzyku białej szafy skupiła się cała tragedia bo komuś zachciało się o trzeciej w nocy kabanosa
  7. Bardzo się cieszę że uważasz że warto do mnie zaglądać :) Jeżeli chodzi o dno (tylko w nieco innym znaczeniu) to uważam że każdy ma swoje, a ja chciałem opisać jak bardzo chcę o nim zapomnieć. Reklamy tuż przed metą przypominają mi, że zapomnienie wcale nie jest takie proste. Kto wie, może trafiłem na maraton reklam? Pozdrawiam i życzę mało reklam ;)
  8. lubię ten moment kiedy wchodzę do kinowej sali siódmy rząd, siódme miejsce jest! siadam cisza zmysły już się niecierpliwią zaraz przerwa zaraz wytchnienie zaraz będzie po wszystkim jeszcze tylko reklamy
  9. Dzięki za wyłapanie literówek. Kilka razy sprawdzałem, a i tak mi umknęło. Co do Twojej sugestii, to jednak zależy mi na podkreśleniu tego, że w automacie kiedyś były napoje, a teraz stoi pusty. Ale dziękuję za sugestię :) pozdrawiam
  10. ludzie coraz bardziej przypominają mi automaty z napojami z lekkim napięciem czekam czy wydadzą mi resztę a może lepiej wyświetlą napis - brak produktu - a może jeszcze lepiej zobaczę smutno kręcącą się spiralę podającą kiedyś puszkę coli którą i tak bym teraz zostawił odchodzę wciąż spragniony
  11. Dzięki za komentarz :) Ostatnia zwrotka w zamierzeniu nie miała być pocieszeniem, a wręcz przeciwnie. Dla mnie jest swego rodzaju puentą, która może i trochę nie pasuje do reszty wiersza, ale przez to zmienia jego wydźwięk i przełamuje ten nieco podniosły ton. Ale to tylko moje zdanie ;) Pozdrawiam
  12. trawa wysuszona w zieloność jak i życie uboga w dniach słonecznych ulotniła się soczystość widząc tę jasność przejrzystość parzącą karzącą - ale za co? pokłony źdźbeł pokornych we wszystkie strony odsłaniają ziemię z której każde wyrasta nie zamartwiajmy się ponad miarę skoro kosić już nie trzeba chyba taka była wola nieba
  13. Filmy Charliego Kaufmana były moją główną inspiracją przy pisaniu tego wiersza - przede wszystkim, właśnie "Być jak John Malkovich" (w szczególności początek, który mnie zachwycił), "Synekdocha, Nowy York" i "Anomalisa" (które mnie zachwyciły chyba jeszcze bardziej ;) Nie wiem ile, ale na pewno o jedną za dużo. Lepiej dla lalki, przynajmniej moim zdaniem, jak nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest na scenie i bierze udział w tak absurdalnym spektaklu, dziecinnej zabawie dla dorosłych. Dzięki za polecenie swojego tekstu. Bardzo mi się podoba, w szczególności: "Sama czasem nie wiem czy to życie czy atrapa Pozawieszani nitkami do firmamentu świata?" pozdrawiam :)
  14. Lalkarz ciężko pracuje. W pełnym skupieniu, oddany roli, porusza cudzym ciałem, bo nie ma własnego. Całe życie zawieszone na paru sznurkach, wcale nie najwytrzymalszych. A przez nie przepływają wszystkie znane i nieznane emocje, objawiane w ruchu kilku części. Bezkresne pustkowia ludzkiej mimiki, zawarte w ruchu kilku części. To wymaga mistrzostwa, zarówno od lalkarza jak i od widza. Lalka natomiast nie może pojąć - dlaczego ci dorośli ludzie wciąż się nią bawią?
  15. W zeszłą niedzielę odwiedził mnie jednorożec. Nie obciążony prawdą, zwinnym susem przeskoczył granicę istnienia, podszedł do drzwi mojego domu i zastukał dźwięcznie. Gdy tylko mu otworzyłam, z całą słodyczą tej uroczej mordki, wylała się z niego chęć bycia zaproszonym na herbatkę. Byłam niezmiernie uradowana. Przy stoliku, przyozdobionym niezliczoną ilością haftowanych obrusików, gawędziliśmy całą noc o chorobach nie zaczynających się na "d". Wypiliśmy tyle herbaty, że zaczęłam mieć halucynacje; w polu mojego widzenia znajdowało się wszystko. Tak, wszystko. Rzeczywistość odkryła przede mną swoje karty, i nie miała nic specjalnego. Para czwórek - oto cała nieskończona tajemnica. Gdy odzyskałam świadomość jednorożec oznajmił, że cukier się skończył, ale już pożyczył od sąsiadki i możemy herbatkować dalej. Bogu dzięki! Wiedziałam, że ta Jadźka z góry jest w porządku, lubi jednorożce i nie przepędzi go jakimś tekstem w stylu: "I tak umżesz." (przecież to i tak nie dotyczy jednorożców) Z nieukrywaną dumą, co do postawy mojej sąsiadki, siedziałam tak dłuższą chwilę w milczeniu, siorbiac jedynie kolejną filiżankę. Ciszę przerwało pytanie gościa odnośnie moich planów na jutro. "Tylko skoczę rano do sklepu po więcej herbaty i cukier dla Jadźki, a potem czekam, bo wiem że i tak się do mnie wprosisz." - odparłam.
  16. tak to tutaj punkt mgnienia na mapie czasu między nieskończonym nie za bardzo a tym w stopniu aż za bardzo na bezludnej wyspie mnie za małej na wartości odbywa się dekapitacja rozłożona na raty bo oceanu chaosu nie sposób dotknąć bogiem życiem kamieniem niebytem sobą
  17. Dzięki za komentarz duszka. Twoja interpretacja jest zupełnie inna niż moja, ale bardzo mnie to cieszy, bo zależy mi na uniwersalności przekazu. Chociaż "usta" też pasuje :) ale znaczyłoby już co innego. Pozdrawiam
  18. Dzięki za wyłapanie literówki. Mnie też nie za bardzo interesują tematy polityczne. Chodziło mi o co innego, a motyw państwowości po prostu pasował do myśli którą chciałem przekazać. Ale można oczywiście też czytać to pod kątem politycznym. To już kwestia indywidualnej interpretacji. Pozdrawiam
  19. Jakże dumnie wyglądamy! - my wszyscy. Już nie ołowiane żołnierzyki. Na baczność wmurowane w święte ziemie; Naszą Ojczyznę Racjonalności Wiecznie na straży Prawdy, Rozumu, Sprawiedliwości; bo "Skuteczność to doskonałość" - tak mówią plakaty zastępujące nam lustra. Odeprzemy najazdy Imperium Wątpliwości. Nie damy podbić Naszych świętych ziem! Nie damy gwałcić Naszych wartościowych kobiet! Nie damy torturować Naszych wiernych rodaków! Nie damy wprowadzać ich ironicznych wierzeń! Opuścili Nas samotni śpiewacy, przekroczyli jednostronne granice. Teraz patrzą na Nas tęsknym wzrokiem, a My im odpowiadamy współczującym. my jesteśmy jedynym ratunkiem niestety jakże dumnie wyglądamy - każdy ze swoim nieoblizywalnym kefirowym wąsem
  20. Siedzę w rogu dużej sali, a może ktoś mnie usadził w kącie? Jak w rogu: - to mam 90 stopni pełnej kontroli, widzę każdego, wiem kto wchodzi, a kto wychodzi - A jak w kącie: - 270 stopni bezradności, ściana w całym polu widzenia, wszystko nietykalność, a reszta za mną - Nie mogę stąd wyjść, dopóki się nie dowiem jak się tu znalazłem.
  21. Nie często jestem głodny. To dobrze, bo jedzą tylko uprzywilejowani, bądź ci co wpychają się do kolejki. A ja zawsze wolałem ukrywać, to, że mam w kieszeni roztopioną czekoladę z rodzynkami, wypływającą ze sreberka.
  22. Dzięki za komentarz Deonix. Cenię filozofię pozytywną za jej skutecznosć i szczerze zazdroszczę tym którzy w nią wierzą, ale jednocześnie irytuje mnie wciskanie radości na siłę wszędzie i wszystkim. Mogłabyś rozwinąć co masz na myśli z "większą masochistką"? Pozdrawiam
  23. Dzięki za komentarz duszka. Ja nie wierzę w oczyszczającą moc cierpienia. Uważam że nie prowadzi ono do radości, a raczej do rozpaczy i szaleństwa. Radość utożsamiam z bardzo pożądaną (także przeze mnie) naiwnością, do której nie można wrócić jak już się raz od niej odeszło. Świat opisuję za pomocą ironii, bo uważam to za całkiem niezłe wyjście - bezkarnie punktować kolejne absurdy rzeczywistości, rewanżując się tym za całą tę prywatną katastrofę. Pozdrawiam oczywiscie, i życzę miłego dzionka ;)
  24. Złamania otwarte są takie urocze. Kości to takie mięciutkie jasieczki - jak to miło się w nie wtulić. Bo w sumie, to czemu nie? Skoro świat jest "taki piękny", i "wszystko będzie dobrze". Tylko trochę szkoda, że zapomniano mi dać znieczulenia. No trochę szkoda.
  25. - Bądźmy rozsądni! (gruźlik wypluł część prawdy) albo nie, lepiej nie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...