na tym świecie sztuka rodzi się w bólu
odbitym od stalowych ścian zroszonych rykiem
w wygłodniałych spojrzeniach aparatów psychicznych
wyrosłych na workach z pepsyną i kwasem solnym
powstaje przez duże S
zakreślane żelaznym pałąkiem homo faber
prawdziwa sztuka
mięsa
na łożu z dawnych kochanków
w purpurowym chruśniaku
skrzep-wodzirej rwie w pląsy
kłębiącą się orgię robaków
zaziemskim wyrokiem poety
w alkowie z martwych amantów
brzemienne obnoszą odwłoki
muchy śród przykrych miazmatów
a w sercach które nie biją
żłobiąc miłosne reliefy
insekty chrząszcze i czerwie
świergocą kosmiczne kuplety
nalegała by rozwiać
poszpitalny kurz
trzymał jej drabinkę
wtulony po łokcie
smukłe ręce zrywały z nieba
czerwone planety
jak dawniej
ale ostrożnie
nie dźwigaj
chodźmy już