Godzina pierwsza -
Nocną próbą posklejania marzeń,
Poukładania z dnia:
Słów i przeżyć, historii i zdarzeń.
Godzina druga -
Zmęczona jestem ciszy hałasem i ostrością.
Noc odpycha sen -
Nazwano to chyba Bezsennością.
Gdy zamykam oczy
Obrazy błędów powracają.
Wybory codzienne, złe -
Sumienie targają.
Gdy oddycham głęboko
W ciemnym pokoju,
Łzy ciekną po policzkach,
Nie czuję spokoju.
Gdy spoglądam przez okno,
Szukam w gwiazdach odpowiedzi
O cel mojego życia -
Formą osobistej mej spowiedzi.
Godzina trzecia -
Na zegarze bezwiednie wybija
I co noc
Godzina za godziną tak mi mija.
Godzina czwarta -
Może sen mnie zmorzy i uratuje,
Nim strach i zmęczenie
Duszę mą zatruje.
I przychodzi sen -
Zbawczy i wyczekany,
W ostatniej chwili nocy
Mi dany.
I odpływam od świata,
Od trosk teraźniejszych
Do życia i myśli i odczuć
I ludzi piękniejszych.
I wrócę z siłą
Za godzin parę do codzienności.
By znaleźć na jawie
Choć szczyptę radości.