Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Beata Kostalecka

Użytkownicy
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Beata Kostalecka

  1. wygnane słońce uciekło na drugi świat dźwięk zastygłej struny obudził rozmarzoną twarz nocy pod jej osłoną w towarzystwie lekkiego wiatru oddajemy się sobie nawzajem a hipnoza ciemności wypełnia namiętnością Twoje smutne oczy
  2. Dlaczego tak się dzieje, że prawie każdy z nas patrzy na drugiego tylko z perspektywy "co mogę na tym czlowieku zyskać"? Czy już nie liczy sie to, co jest w środku? Jaka jest dana osoba? Nie wiem do czego ten świat zmierza, ale jeśli tak się dzieje, to rokuje to raczej negatywnie na przyszłość naszej zbiorowej egzystencji! Cofamy się do czasów pierwotnych! Gdzie liczyło sie tylko mieć gdzie mieszkać, zaspokoic głód i popęd seksualny! W naszej, określonej przez Freuda, psychice jest za dużo miejsca na popędy, które trzeba zaspokoić, a za mało miejsca na zasady, które sami sobie wytyczamy! Jak dobrze powiedziała Hannah Arendt zło jest banalne, bo bierze się z bezmyślności. Zatem po co bezmyślnie żyć w społeczeństwie i prowadzić do czyjegoś bólu? Może by tak najpierw pomyśleć o konsekwencjach? Patrząc na dzisiejszy świat ludzkie życie jest mniej warte niż życie zwierzęcia. Tylko, że przecież różnimy sie od zwierzżt. W hierarchii bilogicznej istnieją pewne zaady, że ten zjada tego, ten tego, takie jest prawo "dżungli". Tylko czemu pozwalamy na to, żeby dżungla wdzierała się w nasz ludzki świat? Czemu atakujemy siebie nawzajem? Przecież to jest bez sensu! Przecież, za niedługo, jak tak dalej pójdzie, to będziemy się zabijać za drobiazgi...
  3. pośród mroku i szczurów na podłodze leży kobieta jej twarz pomarszczona z podkrążonymi oczami zakrwawionymi ustami ładnie komponującymi kolorystycznie z mrokiem paznokcie ma poobgryzane celi w której jest uwięziona nikt nie pilnuje drzwi nawet nie są zamknięte dlaczego więc nie ucieknie? bo nie może bo ma zbyt mało sił aby odbić się od dna jest przykuta łańcuchami poprzez działalność rządzistów kim są rządziści? to my ludzie kreatury żądne władzy To moja matka to twoja matka to dom narodu a zarazem sam naród... dlaczego więc nie podamy jej ręki aby pomóc jej wstać? [sub]Tekst był edytowany przez Beata Kostalecka dnia 03-03-2004 19:18.[/sub]
  4. Złociste sznurki zamiast włosów Niebieskie guziki zamiast oczu Drewno zamiast ciała pustka zamiast serca I te śmieszne sznurki przyczepione do każdej kończyny Wykreowane ludziki na małej scenie Wlosy zamiast złocistych sznurków Oczy zamiast niebieskich guzików Ciało zamiast drewna Serce zamiast pustki I to uderzające podobieństwo I te niewidzialne sznurki pociagnij tylko za odpowiednią linkę Marionetki zdominowały świat...
  5. Dziekuje za komentarz. Jednak musze wtracic swoje 3 grosze :) Wiersz nie mial byc dynamiczny, nie mial byc forma wykrzyczenia swoich uczuc. Ten wiersz to pozegnanie. Tak jak mowi tytul - "Ostatnia chwila", opisuje to, co stanie sie w przyszlosci, co sama zainicjuje. A wlasciwie co zainicjowałam. Utwor ma watek autobiograficzny, ale o tym wiedza nieliczni i niech tak zostanie. W kazdym razie dziekuje :) Calusy - Kruszynka.
  6. Wiersz jest ok, nawet ciekawy, ale, przepraszam, ze to powiem, nie wnosi, jak dla mnie, nic nowego. Bo przeciez (zaczynajac od poczatku wiersza) kazdy z nas posuwajac sie o krok naprzod w swym kruchym zyciu nie wie czy postepuje slusznie, nie wie jakie czekaja na niego korzysci, zagrozenia... Kazdy z nas odczuwa szybko i bezpowrotnie mijajacy czas. Kazdy z nas marzy o zmianie, marzy o wyrwaniu sie z codziennosci, z powszechnej rutyny, przyzwyczajenia... To normalne odczucie osobnika zyjacego stadnie jakim jest czlowiek. Bo przeciez kazdy z nas patrzac w lustro widzi kogos innego, niz chcialby byc. Kazdy z nas uporczywie popelnia wciaz te same bledy obiecujac sobie, ze to ostatni raz. To normalne dla kazdego z nas... Pozdrawiam Kruszynka
  7. I chichotać będą moje myśli... A ciało i dusza będą trwać w uniesieniu. Uśmiechnę sie do łzawej kropli deszczu, Dogonię wiatr! Na chwilę umrze czas... Na chwilę stanę się nieśmiertelna! A na koniec Pocałuję noc! Promień księżyca oświetli kwadrat pustej przestrzeni... Zamilknę I zniknę! I już mnie nie znajdziesz...
  8. stworzyłeś dzieło zniszczenia jednak nie piórem nie nad białą kartką papieru lecz z nożem w dłoni w obliczu śmierci krwią zamiast atramentu przegrałeś walkę z samym sobą...
  9. każdą nitkę z tkaniny egzystencji potrafisz z łatwością wyciągnąć i zastąpić kadzidłem zła hipnotycznym spojrzeniem obdarzasz samobójcę psychopatyczną i bezszelestną obsesją śmierci pragnąc zgwałcenia jego duszy tysiące szmerów z twojego powodu uderza z hukiem w drobną istotę ulepioną z chaosu popędów myśli form i milionów miniaturowych nieb nędzą samobójcy staje się płaskie stonowane unormowane i steryzlizowane życie w świecie okrucieństwa i dzikości siłą woli wkładasz nóż w dłoń ofiary i wymierzasz cios odpowiednia oprawa - zasłona z perfum demona aromatyczna woń świeżej krwi brutalnie spokojna cisza... lecz cóż to? ciało jest ale gdzie dusza? niestety w ciele szatanie - tę grę przegrałeś życie miało silniejsze karty (znów musisz pocieszyć się orgią z demonami którymi sam kierujesz)
  10. jak dawniej stoi w salonie fortepian wciąż piękny błyszczący i twardy jak rzymski akwedukt znający dobrze opuszki moich palców wciąż grający IX symfonię każdy dotyk klawisza ucieleśniał dźwięk który wypełniał przestrzeń płynąc swobodnie w powietrzu dziś jest taki sam prawie niezmieniony a jednak inny niereagujący na moje palce struny uparcie wydają z siebie tylko głuchą próżnię zakrzepłych dźwięków które na przekór wyznawcom ich głebi nie brzmią dusza antyku z trudem odtwarza wybrane nuty tamtych lat jego wnętrze zaludnione jest jedynie przez szelesty nieposłuszny instrument chce jednak wzmocnić szmer niekiedy nadinstrumentalnym wysiłkiem cicho wykrzyknie ósemkę życie zatrzymało się w nim uśpiona i uwięziona IX symfonia już nigdy nie zabrzmi czas upośledził struny a na klawiszach wciąż leży pukiel kasztanowych włosów fortepian - geniusz cierpienia...
  11. Kimże jest człowiek? Ulotną myślą Boga? Ruinami posągu? Korzeniem cywilizacji? Guru świata? Kadzidłem zła? Kim jest człowiek, skoro każe, wynagradza, rozdaje życie i odbiera je? Kim jest istota, która w wielomiliardowej ilości zamieszkuje świat? Człowiek... Atom wszechświata, pozornie niepodzielna cząstka materii, która sama zbliża się do zagłady. Kulę ziemską opanowały istoty obdarzone świetlistym pierwiastkiem bożego przedstawicielstwa. W człowieku mieszka nieodparta pokusa rozszerzenia władzy, którą posiada nad zwierzętami i roślinami. Chce on jednak rządzić bliźnim. Chce stać się panem i władcą. Chce ukazać swoją brudną czystość poprzez bezsensowną walkę ze złem ukrytym w demonicznym człowieku. Czy to nie śmieszne, że człowiek chce stworzyć dzieło dobra narzędziem mściwości i śmierci... Ludzie mnie zabili i mimo iż żyję, wewnątrz mnie są zwłoki tego, co istniało we mnie przed ingerencją ludzi żyjących wokół mnie. Kiedy drugi człowiek traktuje Cię jak byś nie istniał lub był sprężonym powietrzem, czujesz się właśnie tak jak ja teraz. Czuję się małym nic nieznaczącym punktem na powłoce ziemskiej. Czuję się jak zgniły liść, na który nikt nie chce patrzeć, po którym każdy stąpa nie zdając sobie sprawy z tego, że każdy ich krok sprawia mi ból. Czuję się jak motyl, któremu wyrwano skrzydełka a zarazem odebrano mu wolność. Czuję jakby cały świat zawalił się nagle na mnie, jakby tysiące szmerów słów ludzkich uderzało we mnie z hukiem. Chciałabym uciec, ukryć się pod najmniejszym płkiem... Czuję się taka mała i nic nieznacząca... Niepotrzebna... Każdy dzień jest kolejną drogą na szczyt bólu... Każdego dnia uświadamiam sobie, że nie powinnam żyć. Chciałabym oddać swe życie komuś, kto jest śmiertelnie chory, kto chce żyć, oddychać, śmiać się i płakać... Czasami wieczorem, kiedy gasną światła, a cisza wypełnia każdy kąt, mam ochotę skończyć to, co nigdy nie powinno się zacząć. Mam ochotę naprawić błąd mojego ojca sprzed 18 lat... [sub]Tekst był edytowany przez Beata Kostalecka dnia 31-01-2004 21:20.[/sub]
  12. I jedzie pociąg dziejów po mule historii. A w środku kto? Plamistożólty literacki żywocik Naukowa egzystencyjka ekscentryka, Cham w odcieniu yellow bahama (ślepka ma zmęczone) O! Neokolonialista - karierowicz Nawet elegancko ubrany mikrob! To chyba gronkowiec, a może kieszonkowiec? W końcu przedziału siedzi sromotnik bezwstydny, Kowboj na garbatym koniu, A z boku inteligentny antyintelektualista Zajmujący się dipolowym myśleniem o dwubiegunowości życia. Wibrująca muzyka kosmosu brzmiała w uszach kornika bruzdkowatego (zrosłozębego) Kiedy geniusz z przymusu stał się sensacją subiektywną poprzez wypowiedziane zdanie: "Rozwiązując równanie różniczkowe elementarnej pracy robotnika pracującego w maszynowni, stwierdzam iż niedokończona iluzja naszej podróży jest naznaczona milionami morderstw niewinnych, jasnozielonych sekund"
  13. Chaos nagiej duszy. Przygaszone ognisko rozkoszy. Niewyczuwalne szaleństwo. Przyćmiona moc pożądania. Kwintesencja wstydu... Ubrałeś się i wyszedłeś...
  14. moje myśli wciąż łagodnie kołyszą się w rytm muzyki ta melodia delikatna jak porcelana tłumi głosy ludzkie na moich oczach dojrzewają maleńkie ziarenka radości kraina zaklętych nut przykrywa mnie skrzydłem przenosi mnie do innej rzeczywistości nierealnej rzeczywistości ale jakże pięknej wypełnionej dźwiekami harmonijnej rytmicznej ścieżki idę po niej uważnie żeby nie zboczyć z wytyczonej pięciolinią trasy gdyż to oznaczałoby powrót na moje miejsce w hierarchii dusz ludzkich
  15. (podlegam jednej niewoli poddającej mnie we władzę wszystkich ludzi) rozpaczliwie poszukuje okruchów wolności wciąż bezskutecznie wciąż brak efektów pragnę małej przestrzeni do której nikt nie miałby wstępu w której mogłabym się skryć i nikt by mnie nie widział w której uśmiech byłby tylko mój gdzie serce mogłoby spokojnie bić a samotność by zastygała i znikala gdzie parszywe poczucie piekła pustki w sercu zasypiałoby na wieki gdzie byłabym dojrzałym owocem łagodnie kołysanym wiatrem losu gdzie byłabym po prostu wolna szukam krainy najmniejszej z możliwych która byłaby tytlko moja oddana jedyna i prawdziwa znalazłam wolność na dnie opuszczenia...
  16. blask gwiazd każdej nocy rozjaśnia smutne oblicze drzewa które stojąc samotnie pośrodku płaszcza wszelakich traw każdego ranka płacze rzewnie kroplami rosy kiedy pojawia się słońce nadmiar światła obnaża wspomnienie tamtej nocy ubrane w kolorowe jesienne liście...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...