u schyłku ery
tonące wartości
pozostałe resztkami sił
najtęższe
bez połamanego dawno pogrzebanego na danie
masztu
nie mają dotknąc nieistniejącej tratwy
groźby horyzontu odbijają się bezlitosnym echem
głośnym
drążącym mózg
drażniącym uszy do krwi
już nic nie słyszę
nie myślę
paranoiczny bełkot poplątanych myśli
nie ma dokąd uciec
ucieczka była nadzieją
teraz jest jeno marą rozpływającą się we mgle
urojonego kształtu
nie ma
godziny duchów
ni godziny bóstw
gdzie ta Polska, którą zbudowali nasi pradziadowie
gdzie odwaga
i honor
paradoks przemiany
w jednej chwili przepoczwarzył się
w odwagę
agresywną odwagę demonstracji sprofanowanych przekonań
czyli
niewiedza matką
bez potzreby
recytujmy hasła głupoty
schyłek ojczyzny
u schyłku epoki
i naszej ery
bez domu nie zbudujemy niczego