Nad skalistym brzegiem miast,
gdzie wielkich świateł gaśnie blask,
noc zaczyna swą przykrą pieśń.
A ja w spokoju się daję w nią wpleść.
Gwiazdy chórem zaklętym zawodzą,
że ich ludzie złem wciąż godzą
Intencją, myślą i czynem,
zakłócają ich wędrówki wieczną chwilę.
Księżyc pochmurnie spogląda, choć.. już od dawna przestał oglądać. Zbyt wiele razy krwistym mienił się kolorem, nie chciał już być czerwonym "potworem".
Tylko czerń radością tryskała,
bo nic w tym mroku nie widziała.
Swą ślepotą znów błądziła
i niewiedzą wciąż żyła.
Noc raz kolejny świat otuliła,
cicho płacząc, śpiewać zaczyna.
A ja w spokoju słuchać jej będę,
Nad skalistym brzegiem miast.