Kochany P,
Już powoli zapominam
Co się stało między nami
Czasem innym przypominam
Że nie było to ze stali
Kochany P,
Wszyscy myślą, że to wieczne
Lecz ja odpowiadam im
Niepotrzebne światła wsteczne
Bo ja już nie patrzę w tył
Kochany P,
Chcę już patrzeć wciąż przed siebie
Więc nie wołam i nie krzyczę
Nie brakuje mi już Ciebie
Dni minionych już nie liczę
Kochany P,
Tęsknię za tym, co w mej głowie
Rozwijało się przez lata
Nie za Tobą, rozum powie
Serce ciągle figle płata
Kochany P,
Wiem, że za wspomnieniem tęsknię
Nie człowiekiem z krwi i kości
To uczucie w końcu pęknie
Spokój w duszy mej zagości
Biała pani
Przychodzi rano
Pojawia się nieśmiało
Nie puka w zimne szkło
Świat ukrywa pod swoim pięknem
Delikatna
Subtelna
Zawsze sama
Dryfuje
Powoli opada
Znika
Nick odnosi się raczej do piosenki, ale tego tłumaczyć nie będę ;)
Oczywiście, że tak nie musi być. Życie jest piękne, ale to te "czarne" emocje mnie inspirują i intrygują.
Taki mój los ;p
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarz!
Umarłam już dawno w tobie,
Choć kiedyś obiecałam sobie,
Że zawsze będziemy się przenikać.
Teraz powoli zaczynasz znikać.
Trzymasz mnie lekko, ręka się trzęsie,
Zaraz upadnę, proszę, spiesz się!
Nie chcę odchodzić, jeszcze za wcześnie,
Może to wszystko dzieje się we śnie...
Chcesz się mnie pozbyć?
Przestałeś już kochać?
Ja nie przestanę już nigdy szlochać.
Ostatnie pożegnanie, zatęsknisz za mną jeszcze,
Gdy spadną na ciebie wewnętrznej pustki deszcze.
Czasu nie cofniesz, nie zwrócisz mnie sobie,
Umarłam ja bowiem już dawno w tobie.
Między nienawiścią, a miłością
Między dobrem, a złem
Między świtem, a zmierzchem,
Między blaskiem, a ciemnością,
Między smutkiem, a radością,
Między prawdą, a kłamstwem,
Między niebem, a ziemią,
Między czernią, a bielą
Jesteśmy M(iędz)Y.
Chodziło mi o to, że patrząc w lustro, często zastanawiamy się nad sobą. A gdy ono pękło, nie widzimy samego siebie i się nie oceniamy, nie myślimy o naszych czynach, czyli, poniekąd, nie znamy siebie. Dziękuję za opinię. Pozdrawiam.
W strachu bezsilności,
We mgle swych słabości,
W strefie półcienia,
Rozbrzmiewa niemoc istnienia.
Lustro pękło-nie znasz siebie?
Świat wiruje wokół ciebie,
Pędzi, dyszy, wciąż się zmienia,
Nie nadstawia już ramienia.
Brak oparcia, prawd o życiu,
Świat swój ogon je w ukryciu.