Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jacek Dyć

Użytkownicy
  • Postów

    41
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Jacek Dyć

  1. 29 minut temu, czytacz napisał:

    Nie przebrnę, chociażby dlatego, że za dużo tu słów, że o ilości żółci  nie wspomnę.

     

    Miłego dnia, mimo wszystko.

     

     

     

    Kiedy mnie usunięto z portalu znalazłem furtkę i jedynie mogłem wklejać do już opublikowanych przeze mnie materiałów, więc doklejałem, aż dałem sobie spokój.

  2. I o to chodzi aby popsuć karmę, karma jest niepożądanym elementem dla wiecznej istoty

    Dnia 12.02.2014 o 0:31 PM, gabrysia_cabaj napisał:

    @bazyl_prost
    wiesz - Jacek chyba, zamiast służy dharmie, psuje sobie karmę
    Słowo dharma pochodzi od źródłosłowu dhr - nosić, podtrzymywać, podpierać (por. polskie dzierżyć, greckie thronos)

     

  3.  

     

    Wedle stawu szedłem, ścieżką poprzez łączkę,

    tam posiłkiem zajęte były zwierzątka domowe,

    niczym Doolitle wdałem się z nimi w rozmowę,

    a raczej nagabnięty byłem przez matkę krowę,

    ty przedstawicielem dwunożnych, nie baranem,

    wszyscy zdamy egzamin z czynów przed Panem,

    niczym dobra matka, na produkty daję swe mleko,

    mało wam tego, musicie robić mi krwawą łaźnię

    by kosztować zupy z moich krwawych piszczeli,

    nam głowy ukręcają, rzekła rzeczniczka ptactwa,

    by smakować z naszego osocza ohydną czerninę,

    my ziemię uwalniamy z nadmiernego robactwa,

    owca zabeczała, wełny mało, naszej skóry chcą,

    bez pomyślunku,  pragną wyglądać jak te barany,

    gdy tak sami sobie, pod nos podstawiają rekuzę,

    zaskrzeczał karp, uwielbiają mnie po żydowsku,

    w sobie chytrości jak on nie mam i czyszczę wody,

    ryby głosu nie mają i na talerzu me ciało podają,

    niczym głowę Jana w prezencie dla Herodiady,

    ludzie żyjcie i pozwólcie także innym egzystować,

    byśmy jak wy, swoją rolę i w tym ciele mogli pokonać.  

  4. Dnia 5.05.2017 o 11:54 PM, czytacz napisał:

    Minęły lata, może już doszedłeś do jakiegoś miejsca w swej egzystencji ziemskiej, ja tylko gwoli przypomnienia zamieszczam coś bez urazy z archiwum:

     

    Kiedy osiągniecie ten wzniosły stan umysłu koniecznie konsultujcie się z tym kimś, kto ma wyrobione o mojej osobie zdanie, bazyl_prost jest tutaj dobrym powiernikiem, tylko nie wiem czemu ten idiota uważa mnie za zwolennika Hitlera i faszyzmu.

     

     

    Dnia 9.05.2017 o 0:11 AM, bazyl_prost napisał:

    smutek to nie funkcja użytkowa

     

  5. Dusza może przenikać ciała i wszystko co materialne,ale nie może przenikać przez inną istotę natury duchowej.

    Do duszy.

    Duszo skryłaś się w ciało i myślisz, że jesteś człowiekiem,

    a ja i tak ciebie wiedzą za fałszywe ego z niego wywlekę,

    nie chowaj się więc już, bo i tak ciebie widzę,

    a twą kryjówkę dotkliwą satyrą wyszydzę,

    abyś kim jesteś wreszcie sobie raczyć przypomniała,

    i nad swoim więzieniem rozczulać się przestała,

    by to cielesne opakowanie zaczęło nareszcie cię uwierać,

    i brak duchowej wolności i Boga zaczął ci doskwierać.

     

  6. Strasznie zamotane, jeżeli w ciele administrującej duszy znajdzie się druga, to jest to opętanie, postrzegane jako schizofrenia, albo bardziej autyzm. Raczej pragnienia umysłu zostały połączone, zatem kochankowie mogą porozumiewać się bez padania słów, więc są to dwie odrębne dusze, w odrębnych formach cielesnych, ale wokół siebie oscylujące. W tym wierszu mogą poruszać te wypowiedzi jako przenośnie kogoś niewtajemniczonego w arkana wiedzy duchowej, ale znawce mogą śmieszyć i nie powstrzyma się ona od komentarza.

     

    Dusza.

    Nie wierzę, bo nie widzę,

    pokaż gdzie ta moja dusza,

    wiatru też nie możesz ujrzeć,

    chociaż on trawą porusza,

    niewidocznymi zapachami

    w twoje nozdrza on dmucha,

    utęskniony deszcz on niesie,

    gdy jest przydługa pora sucha,

    gdy czujesz, że on wieje

    sypnij w górę popiołem,

    zobacz jak on chmury pędzi

    je przewalając z mozołem,

    tak wieczna dusza w ciele,

    dla oczu niepostrzegalna,

    ożywia i porusza masą jego

    i na logikę jest niezaprzeczalna,

    rezyduje w ciałach jak silnik,

    kierowca pojazdu zamknięty,

    gdy cielesny samochód zepsuty

    pasażer zostaje wypchnięty,

    i w zależności od tego w jakich celach

    wykorzystywane było materialne ciało,

    prawa natury będące na Boga usługach,

    duszy nowe cielesne lokum przyznało,

    tak od opuszczenia duchowego świata,

    dusza pragnieniami umysłu kołowana,

    wciąż z ciała do ciała się  przesiada

    od inteligencji duchowej wyizolowana,

    niech inteligencja twoja wreszcie

    nad umysłem i ciałem zapanuje,

    i obydwie te zbuntowane instancje

    w duchową samorealizację zaangażuje,

    gdy w zdyscyplinowaniu dojdziesz

    do swego duchowego samozrealizowamia,

    inteligencja w wiedzy doprowadzi cię

    do duszy, siebie - nadrzędnej istoty poznania.

     

  7.  

    Na peryferiach miasta w ulicę Turystyczną wszedłem, tam olbrzymi obóz zagłady dla zwierząt był usytuowany. Jako, że ulica wylotową była z miasta, toteż i ruch na niej był wielki, ale transportów zesłańców dla pożywienia ludzkich bestii było nie sposób nie zauważyć. Właśnie niczym na wycieczkę nadjeżdżała śmierdząca dostawa ptactwa, te zoczywszy mój pilnie wlepiony wzrok, chórem zakrzyknęły; człowiecze puchu marny, za nami się wstaw, wszak my gęsi, choć nie ludzie, jednak swój język też mamy. Transport odjechał, ale nadjeżdżała wypełniona krowią tłuszczą ciężarówka, te porykiwały szczęśliwie; wreszcie z tego obozu koncentracyjnego na wczasy wiozą nas, więc będziemy przechadzać się zieloną doliną i zła się nie ulękniemy. Nadjechał też z wieprzami ładunek, te darły się w niebogłosy; człowieku, ratuj, niech nam okażą miłosierdzie, Boże odsuń od nas tę czarę goryczy, przecież my nie Żydzi, dlaczego chcą naszej eksterminacji? I czemuż to rabini, mułłowie, i księża nie uświadamiają was, iż jedząc nas, winni zbrodni jesteście z katami pospołu. Jeszcze kury przejechały koło mnie; na weekend, na weekend jadziem, wydzierały się i nastała cisza martwa. Bo któż zastanowić się raczy nad życiem bezbronnych, gdy w głowie mu udźce, golonki, serdelki, udka, befsztyki i steki. Co prawda od dawien dawna bezmyślność na zabijanie trwa i nie zmieniły inteligencji wieki.

    Jak pięknym kwieciem ciernisty oset się otacza, lśni purpurą i kolorami biskupimi, a czy on może wam dobry owoc dać, ale wy nie te szanujecie drzewo, które może smaczny owoc dać i sprawę z sensu pisanych słów sobie zdać.

    8 maja 2017

  8. Tak końcówka nie jest zbyt misterna, ten wiersz był napisany na zawołanie w komentarzu na innym forum, dla kogoś kto podpisywał się jako sąsiadka.. Pozdrawiam

     

    21 godzin temu, Alicja_Wysocka napisał:

    czy zrozumie przekaz głupiutka "sąsiadka"

    wynaturzeń psychologiczno filozoficznych,

    które dotykają i dotyczą każdego bratka?

     

  9.  

    By poznać Boga, porzuciłem ciała wszelkie uzależnienia,

    i tylko po uciechach życia pozostała mi się pytająca nisza,

    dlaczego dziecku nie chcesz sprawić Panie zadowolenia?

    on wieczny, wobec tego nie zabije go, lecz pokona cisza,

    nie satysfakcjonują go odpowiedzi ludzi, bo są wymijające,

    on nie chce Boże, niczym pies wracać do wymiocin swoich,

    czy nie wiele potrzebując, wybiera się z motyką na słońce?

    on na drodze duchowej potrzebuje bliskości ramion Twoich.

    Widzę, że nie każdemu kołaczącemu drzwi otwierają,

    gdy on ładnie puka, też nikt go nie zaprasza – proszę,

    zło spowszedniało, może Piotra u wrót nie stawiają?

    może brak miejsc, a ja - do Domu wracajcie tu głoszę,

    O! tak łatwo nie poddam się i nadal będę łomotał,

    i jeszcze inne duszyczki pod Twą bramę przyciągnę,

    byś Ty w każdego sercu rezydujący się zakłopotał,

    jak nie z tego, to z innego ciała, ale cel i tak osiągnę,

    zatem Tam już szykujcie się, bo przywiodę bataliony,

    to coś Panie z gliny ulepił, ja o Tobie wiedzą zburzę,

    bo za mną przyjdą; rodzice, dzieci, rodzeństwo i żony,

    a może Ojcze nasz, ja swoim pisaniem Tobie nie służę?

  10.  

    Nikt cię nie odwiedza i nie zaprasza,

    kiedy odwiedzasz także nie wyprasza,

    i nie powstrzymuje kiedy odchodzisz,

    mimo iż rozpłodzone licznie twe stadło,

    dniami i nocami jesteś sam, o tym wiedz,

    mimo iż nie starasz się więzi utrzymywać,

    odnajdą cię, problem trzeba rozwiązywać,

    z potrzeb przyjaźnie, to jedynie złudzenia,

    które rodzą się z pustki potrzeb umysłu,

    gdy cierpienia dotykają cię w chorobie,

    powiadają, że łączą się, ale z kim w bólu,

    nie nosząc twego ciała boleści na sobie,

    tak myślą męczą się o utracie po tobie,

    to niewiele, bo przywiązania do innych,

    i przy atrakcyjności ożywczego zanikną,

    śmiertelność odnosi się tylko do ciała,

    każdy z niego odejdzie totalnie sam,

    czy zrozumie przekaz głupiutka "sąsiadka"

    wynaturzeń psychologiczno filozoficznych,

    które dotykają i dotyczą każdego bratka?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...