Idą, Idą kolędnicy,z innych krajów,z-za granicy.Chcą przejść Polskę,dojść do Niemców,lecz nie wpuszcza wladza jęńców.mała dziewczynka wody chciała,straż graniczna jej nie dała,lecz oblała chłodną wodą,bo nie była z ich narodu.Idą, Idą kolędnicy,z innych krajów,z-za granicy.Iwan Petryszyn: za prawa człowieka!
prosi mnie strona internetowa:
"dodaj!" - i, ja dodaję,
czy to - w kwietniu, czy- w maju,
wszystko jedno, dodaję.
ktoś to czyta, a ktoś nie czyta,
ktoś się wita, a ktoś się nie wita,
myśli, że jemu potrzebna bitwa
ze mną, bo nie jestem polakiem,
a, ja sobie posypuję makiem
drogę do poezji ludowej,
ani starej, ani nowej.
IvanęPetryshyn
padał deszcz
Verlienowi,
padał,
chłodno i mgliście,
opadało liście,
w smunku jesieni,
smutno biegli jeleni
do jeziora chłodnego,
żeby poprosić jego
wody szarej od deszczów,
chłodnej od sizych tumanów,
zmarzłej i nieciepłej,
we łzach straconej wiary,
w chemii milczących tlenów,
w smołach drzew zadumanych,
w cienkiej powłokie jesieni,
że, może, choć coś zmieni.
Ivan Petryshyn
tak mi się coś zechciało napisać
na mrozu powietrza miasta,
na cieniach cichej nocy,
na myślach cudzych wierzeń,
między dźwieńkami repu,
w środku nadziej na jutro,
tak mi się coś zechciało
odzieć królewskie futro-
nie sobie, ale królowi poezji,
który chce spać
do nowego wiersza
szlachetności
poetyzującej ludności.
Ivan Petryshyn