Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marcin_Gawliński

Użytkownicy
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcin_Gawliński

  1. Na przełomie dwóch milleniów Zdarzył się niezwykły, niezwykły wypadek Naliczono ogromny wzrost ludności I obyczaju straszny spadek Przy pędzących światłem mostach Zapomniano o łączności Usunięto tyle słów i dzieł sztuki By nie sprawiać już przykrości Pokochano wolność i brak barier Wyeksponowano ludzkie ciało Pokazano mięśnie, seks i skórę Lecz człowieka w tym już mało Z uczuć zrobiono zabawkę Odsunięto serce, mimo że to strata I sprawiono, że to Początek wieku, a już koniec świata
  2. Ciekawe i dobrze się czyta :) pozdrawiam
  3. Chciałbym czasem tak Podnieść się z lustrzanej tafli gazet I przez chociaż parę lat Pobyć na spokojnie razem. Tyle rzeczy, wolność, sława, A ja chcę pobyć, nawet krótko. Kropla serca, dziś nie mała. Człowiek to synonim smutku. Jak wyjaśnić dzień dzisiejszy? Pewnie ma swą datę, gdzieś w gazecie. Lecz mój problem trochę większy, Bo Ty gdzieś, a ja tęsknię przecież. Dzisiaj dzień dość pusty. Problem z datą, problem z miejscem. Jutro piąty, może szósty. Czasem widzę Ciebie wszędzie. Ja jestem tu, a Ty? Co robisz pod tym samym niebem? "Dzisiaj" nie jest taki zły Ale chyba błądzę ciut bez Ciebie.
  4. Zapadłem na chorobę popromienną I choruję coraz więcej Bo na Twe działanie Zbyt długo wystawiłem serce
  5. Przy wodzie cieknącej z kranu, Przy pólkach, które pokrył kurz, Przy wystygłej kolacji, Siedzi współczesny Orfeusz A co stracił? Czego nie ocalił? Życie mu przeleci całe Artysta wciąż młody Lecz już nie w głowie mu bale I gdzie jego żona, w tym trudnym momencie? Nieszczęście poetyckie, prawie muzyką Żony nie ma, to nie ją utracił Bo życie, nie kobieta było Eurydyką A gdzie to życie? W zimnej wodzie? Może na półkach, które pokrył kurz? O czymś zapomniał, coś zrobił źle I utracił wszystko, wczorajszy Orfeusz.
  6. W ciemnej jaskini, W ciasnym niebie Narodził się ptak W niewygodnym ciele I frunąc ku wolnościom Pustkami ziejącem Wyleciał na życie I poparzył się słońcem.
  7. Zbudził mnie sen, Sen o martwym słońcu, Które dawało schronienie, Lecz zgasło w końcu. Zostawiło po sobie... co? Nic z ciepła słonecznego Jedynie miejsce wcześniej zajęte Dla trwogi i świata zimnego. Poszło... i już nie wróciło... Umarło na dobre? Już nigdy nie wróci? Wiem przecież tylko, że zgasło I ta pewność najbardziej mnie smuci.
  8. Mały słowik uwierzył niebu I wyleciał by przyjrzeć się gwiazdom Lecz w drodze zapomniał o sobie I zmiażdżyło go własne gniazdo.
  9. W ciemnej jaskini, W ciasnym niebie Narodził się ptak W niewygodnym ciele I frunąc ku wolnościom Pustkami ziejącem Wyleciał na życie I poparzył się słońcem.
  10. Był taki anioł, Którego spotkała krzywda. Spadł kiedyś na ziemię Bo wyrwano mu skrzydła. Kto to zrobił? Może łobuzy spod dwójki. Pewnie Janek, Rudy nie skory był do bójki Może diler kokainy, Ten spod Poniata. Może wędrowny artysta, Zwiedził pół świata. Jest taki anioł, Którego spotkała krzywda Bo wciąż szuka się winnego, A kogo obchodzą skrzydła?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...