Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marcin_Olszewski

Użytkownicy
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marcin_Olszewski

  1. Marcin_Olszewski

    Poranek

    Budzę się, zrywam i już myślę o Tobie Podając Ci w myślach śniadanie do łóżka Kwiaty róży opadają na kołdrę. Z radości Że jesteś. Podrzucam serce i duszę ku niebu Kawa, śniadanie do łóżka. Codziennie Pani By wskazać szacunek, miłość, uwielbienie Budź się, by sprawić mi radość w sercu Zjedz, pij, chcę być dobrym dla Ciebie Otwierasz oczy, witasz nowy świat Jestem obok, by Ci służyć na wieki Nie pytaj dlaczego. Taki jest świat Wierna dusza. Jedz, pij, jestem obok
  2. Nie na cmentarzu, a wśród miliardów ludzi Na peronie pociągu do serc i z powrotem Schodach ruchomych do nieba radości Z bagażem doświadczeń. Dwie dusze Znużoną przytulić, głodną nakarmić Spragnioną napoić. Dać uśmiech Otworzyć drzwi serca. I duszy. Dla duszy By troszczyć się o nią. Na zawsze Przechodzisz odprawę dusz na lotnisku Odjeżdżasz busem w podróż daleką Ja czekam i będę wiecznie czekał Jak dusza duszy wierna. Odnaleziona
  3. Czuwam wiernie jak wilk na podłodze Gdy śpisz, by mieć na uwadze Twój spokój Miarowy oddech ciał, zaufania do siebie Jestem tu po to. Byś zapewnić Ci sen Odganiam złe chmury, burze i deszcze Przyciągam słońce, ciepło promieni Śpij i śnij o czym tylko chcesz, Czuwam Ja mogę leżeć u stóp. Ważne byś ty mogła spać Gdziekolwiek jesteś. Jestem przy łóżku Szanuję Twój sen. Niech będzie spokojny Gdy blask świtu na Twojej kołdrze. Radość Spokój i sen. Anioł i dzień. Twój Anioł
  4. Czy ma znaczenie co będzie jutro Gdy dzisiaj mogę biec do Ciebie Blisko daleko, dniem, nocą Nieważne. Chwila jest tylko jedna Życie w radości, góry przenosisz Czas tylko dla nas. Tutaj i teraz Jutro mogą zgasnąć światła Na zawsze. Póki żyjemy światło w nas Uśmiech w spotkaniu, rozmowie Milczeniu. Dzisiaj ten dzień Gdy możemy być razem Misio z prezentu wyciąga łapkę
  5. Nie będzie rozmowy. Nigdy jej nie było Próby głosu ścinane batogiem krzyku Wyrokiem milczenie. Potem cisza i spokój Przyklepać łopatą. Problemy w grobie Twoja recepta na spory. Normalność? Już jest w porządku. W Twojej ocenie Bez prawa głosu mam to akceptować Zdziwienie. Dlaczego się nie uśmiecham? Nie sztuką grzebać za życia. On też czuje Dany palec zjedzoną ręką. Bez kompromisu W nurcie zaufania kontrola mojego życia Jest dobrze, wtedy kiedy ty mi powiesz Do następnego buntu na pokładzie Milcząc wychodzę z krat Twej wolności Każde z nas widzi ją na swój sposób Lecz tylko ty masz prawo głosu, decyzji? Unoszę głowę. Bunt się rozpoczął
  6. Noc. Wkrótce taniec myśli na parkiecie Ciemne płaszcze mroku w oknach oczu Bal duszy. Bez potwierdzeń zaproszenia Nie ja zapraszam. Wnętrze Czarne powozy na podjeździe głowy Kandelabry oczu ze wskazaniem drogi Mozaika uczuć na posadzce. Maski słów Muzyka serca bije po strunach wino krwi uderza Twój sen. Sto kilometrów od miejsca balu Odległości nie dzielą. Pary myśli tańczą Jestem z boku. Spisując historię zdarzeń Śpij spokojnie. To u mnie zakłócenie ciszy nocnej w ciele Jasność. Czarne powozy odjeżdżają Gasną świece oczu. Ściany duszy milkną Otwierasz okno dnia. Parapet biblioteką Rękopisy zdarzeń z balu uczuć mojej duszy
  7. Choroba. Wewnątrz ból. Wyrzucone z ciała ciecze Szum w uszach. Mrok Pokrywa oczy. Posadzka Chcę paść. Usta w krzyku Wszystko jedno. Leżeć Ustał ból. Znów na łóżku Nie ma snu. Czekanie Bez bólu na ból. Chwile Słodkie. Bez cierpienia Może to już koniec Chcę zasnąć. Nadchodzi Nie krzyczę, wyję. Boli Co pięć, co dwadzieścia Minut. Przerwy błogością Marzę o zwykłym śnie Tylko tyle
  8. Pamięć o ojcu. Znicze palą się w sercu Twój czasu brak. Masz inne sprawy? Jestem na grobie. Szept modlitwy Igła w skórze. Sam. Ciebie nie ma Masz czas, by poprosić mnie o kasę Chwila dla żyjących. Czy jestem fundacją? Nie masz czasu dla tych, którzy odeszli? Nie mam czasu dla Ciebie Szacunek dla tych którzy dla są bliscy W pamięci dusz. W kołdrze łez. Zawsze Są z nami i mamy dla nich czas. W sercu Czego nie dasz zmarłym, nie oczekuj od żywych
  9. Spokojny sen. Miarowy oddech. Cisza W mroku siedzę na fotelu. Czuwam Na Twym snem, spokojem. Uśmiechem Poprawiam kołdrę, poduszkę. Marzenia Dałaś mi skrzydła. Jak nikt nigdy dotąd Chcę dać Ci dobroć, miłość i szczęście Gdziekolwiek jesteś. Gdziekolwiek jestem Twój Anioł Stróż. Twój dobry anioł Czekam na znak troski, radości, potrzeby Bym mógł, gdy zechcesz pomóc i wesprzeć Umysłem, siłą ramion, rąk ciepłem Otuchą. Czymkolwiek zechcesz Twój i dla Ciebie
  10. Układam do snu Twoje myśli pod kołdrą Śpij spokojnie. Pragnę Twego snu. Być w środku. Spacerować. Czuwać Poprawić poduszkę niepokoju Tulę w ramionach Twoje sny i ciało Zabieram koszmary jak przeszłość Lustro. By Twoja twarz spokojna Głaszczę uśmiechem. Ciepłem rąk Skrzydła nad głową. Wierne słowo Czujność, opieka. Siedzę przy łóżku Wierz, że może być ktoś. Kto czuwa Komu możesz zaufać. Jeżeli chcesz
  11. Pokolenia w albumie, pokolenia w słowach Z dziada, pradziada przekazywanych Jesteśmy w wielu miejscach. Z tęsknotą Za sobą. Za domem swych przodków Wędrówki na przestrzeni wieków Daleko od gniazda. Pamięć pozostaje Lotnisko. Uścisk. Spotkanie po 300 latach Rodzina. Miłość bez wielkich odległości Wspólny chleb, serca. Uśmiechy na twarzach Czasem i łzy. Łzy tęsknoty za sobą Jedna krew, jedna ziemia, jedna rodzina Na zawsze i wszędzie. Olszewscy. Kościesza
  12. Jestem do Pani osobistej dyspozycji W każdą godzinę. 7 dni w tygodniu Wychodząc ku oczekiwaniom i potrzebom Tak, aby Panią nadal nic nie obchodziło Naprawię światło na klatce schodowej Domofon przed wejściem. Oczyszczę klatkę By zyskać Pani zadowolenie. Przez chwilę Dziś raport. Zdanie stanu rzeczy skoro rozmawiam dlaczego nic nie robię? Długi czas, przez tłumaczenie się Pani Zalegam z rzeczywistą realizacją zadań Tańczę na krok i tempo jak Pani zagra Pań jest tysiące. Tysiące marzeń i życzeń Moglibyśmy tak dać się zwariować na wieki Tańczyć dla pierwszej, kolejnej i wielu Dzień miarą czasu. Proszę poczekać Nie jestem zarządcą ludzkich dusz
  13. Jestem nad płytą. Zapalam znicze Trudne z ust słowa. Tak na odległość Ktoś w innym czasie. Zapala znicze Przynosi kwiaty. Ktoś nieznajomy? Mijamy się w cieniu kamienia krzyża Bez wzroku kochamy siebie nawzajem Te same osoby. W życiu i w niebie Wspólny pocałunek na ustach pamięci Modlitwa na wietrze. W dywanie liści Kocham Was, babciu, droga prababciu Nie tylko jak kocham. Kocha ktoś jeszcze Mijamy się w cieniu grobów z miłością. By ujrzeć prawdę, pewnego dnia
  14. Bóg dał mi rozum, ręce i nogi Siedzę. Tak lepiej w potrzebie Plan na życie. Co trzeba, przyniosą A ja wypoczywam. Zmęczony życiem Pracy nie szukam. Profesja niechcenia Nie szukam, to nie mam. Jestem w potrzebie Nowy sprzęt w domu. Wystarczy poprosić I po co ludzie się tak wysilają? Żyję. Bez zmartwień. Masz, to daj Na Twój koszt żyję. Jakie to proste Minimum wysiłku. Bo tak mi wygodniej Moja egzystencja waszą naiwnością
  15. Pierwszy kontakt. Zarys wzrokowy Pozytyw. Reszta się nie liczy Kochamy się. Będziemy szczęśliwi Choć nigdy do końca się nie poznamy Uroda przyciąga. Etap zdobywania Zrobię wszystko. Co chcesz, tylko powiedz Że mnie kochasz. Dobrze, zrób wszystko Ocena poświęceń. Dla stabilizacji. Pierwsza różnica zdań. Jeszcze w porządku Sto tłumaczeń postawy. Przecież ją kocham I ona mnie kocha. Wyrwane kamienie Nieważne kto pierwszy. Nikt nie jest winny Kurtyna na scenie. Scenariusz wypomnień Już nie słodycz, a prosta ocena po zachowaniu Znamy się. Już nie tylko po ciele. Po charakterze. To w końcu przychodzi Przy pierwszych skarpetach rzuconych na ziemi Kto robi śniadanie, wyrzuca śmieci Romantyzm odjechał. Została codzienność Zderzenie poglądów. Kompromis, przewaga? Nigdy do końca się nie poznamy. To nie horoskop Prezentacja na lata. Jestem taki, owaka Za pięć lat powiem ci że mam Ciebie dosyć Loteria. Bierzesz los. Co będzie? Zobaczysz
  16. Mówię. Nie słuchasz. Przerywasz w pół zdania Wiesz lepiej. Twoje ma być na wierzchu Uzyskasz to, bo przecież Ciebie wysłucham Idiota. Przecież o to Ci chodzi Rozmowa to nie jest wymiana poglądów To nawet nie próba wymiany argumentów Nikt do końca nie wysłucha drugiej strony Ważne, kto przerwie, kto komu dokopie Przestaliśmy ze sobą normalnie rozmawiać Nie treść, ale efekt ważniejszy niż słowa Moje ostatnie, poczucie zwycięstwa Zyskałem przewagę. Bez wiedzy na temat Mam rację
  17. Nie ma mnie. Gdy nie ma potrzeby Nie żyję. Za życia. Od lat znajomości Nie spytasz, co u mnie słychać Masz sprawę. Dzwonisz. Jestem potrzebny Możesz mnie nie znać lat kilkanaście Słyszałeś jednak, że czymś się zajmuję Gdybyś każdego miał pytać o zdrowie Wystarczy pamiętać kto w czym przydatny Nie ma potrzeby, nie ma rozmowy Nie jestem człowiekiem, a pomocnikiem Być żywym, gdy ty potrzebujesz Znasz mnie. Bo mogę Ci pomóc. Korzyść. Twój cel i potrzeba
  18. Ostatnie spojrzenie, ciepło warg Palce, ramiona, dotyku drżenie Wychodzę. To nasze wychowanie Bez wspólnej nocy ze zrozumieniem Wszystko ma swoje miejsce i porę Biel pościeli, śnieg pod butami Tulisz poduszkę. Wracam do domu Tęsknota, szczerość bez odległości Daleko do domu. Do zaufania Nie myślę o tym. Twoja decyzja Zimno, zmęczenie. Siłą marzenia Dwadzieścia, liczba kilometrów Od ciebie w nocy do autobusu Puławska na wizji. We śnie bez nazwy Chodzę po brzuchu Twoim i duszy Gdy drzwi swojego mieszkania zamknę Będę u Ciebie. W myślach i głowie Kolejny wieczór. Bez chwil liczenia Języki splatają się wewnątrz gardeł Wychodzę. Ty rękę wstrzymujesz Zostań. Byłeś cierpliwy. Czekałeś
×
×
  • Dodaj nową pozycję...