Opowiem wam piękną historię,
jakkolwiek bez happy endu,
o pewnym chłopcu morowym
i pannie znawczyni trendów.
Znali się lat byś nie zliczył,
lecz każde żyło z osobna.
W upalny dzień na pięterku
stała się sprawa niedrobna.
Rumieniec oblał jej lico,
on jawił się być nieugiętym.
I tak ów dzień się zakończył
strojem do końca nie zdjętym.
W wieży księżniczki bywalec
co rusz zażywał kąpieli,
a nad poprawnością zdarzeń
zdawali się czuwać anieli.
Dziwili się ci i tamci,
swe oczy tarli w zdumieniu,
gdy on i ona spleceni
iskrzyli w każdym spojrzeniu.
Nastał i dzień niebywały,
gdy grzyby rosły po deszczu,
po lesie spacerowali
objęci w miłosnym dreszczu.
Poczuła, że uczuć fala
Oblewa ją swym strumieniem,
I wtedy to zapragnęła
Być jednym wraz z nim istnieniem.
Odtąd w miesiącu pamiętnym,
gdzie Amor kurację zalecał,
biegnąc ku swemu szczęściu
księżyc ich blaskiem oświecał.
Topili się w swoich oczach,
w uściskach się zatracali,
a wnet na wskroś i dogłębnie
swe dusze i ciała znali.
Lecz stała się rzecz niesłychana,
i chłopiec olśnienia doznał,
że nie chce już swojej damy,
bo inną księżniczkę poznał.
I runął jej świat tak cudny,
gdzie miłość była natchnieniem,
w swe łzy uwierzyć nie mogła
spowita serca boleniem.
Tak kończy się moja historia,
jakkolwiek bez happy endu,
o pewnym chłopcu morowym
i pannie znawczyni trendów.
22.01.2015r