Kiedy nadejdą te lata w których wygłodzone konie rozbiegną się w pobliskie góry
Kiedy nadejdą te lata w których płacz dzieci porozbija wszystkie słoje
Kiedy nadejdą te lata w których nie będzie już miejsca na róż i miedziane lusterka
Kiedy nadejdą te lata w których obłoki rozsypią się popiołem
[indent] obejścia nie będą już obchodzone a obręby rąbane
zabraknie głosek na nazwanie wszystkich gatunków łez
z ziaren wypełzną skorpiony i zatrują wszystkie studnie
skóra zacznie sinieć i rozwierać się jak spękana ziemia[/indent]
Zrzuć wtedy ten płaszcz jak pajęczyna dziurawy co cię chronił przed słotą
Zdejmij wtedy ten hełm wyszczerbiony co cię chronił przed mieczem
Wypluj wtedy tę ostatnią pestkę jabłoni co cię chroniła przed głodem
Rozewrzyj te ramiona drżące co cię chroniły przed mrozem
[indent]zwróć twarz do słońca i krzyknij donośnie
przyjacielu[/indent]