słowa, spojrzenia, dotyk,
rozpuszczają się w niepamięci
jak gnijące
sklepienia katedr
podniebień, uniesień
nierzeczywistych
chore myśli
tęsknotą spętane noce
już nikim nie jestem
dla siebie
rozdarłam emocje
w strzępy łkań
wiatr porwał wyjące
chemicznym powozem do gwiazd
moje uczucie bólem drżące
zawsze chciałam umrzeć
w gwiezdną noc
sierpniową
spadających
łez tysiące
nad moją martwą
głową