Niech ryczy z bólu w rzeźni wieprz,
Bo czas już szynki wędzić,
Ktoś musi oddać życie swe,
By ktoś mógł święta spędzić.
Choinki trzeba wyciąć w pień,
Sadzone jako środki.
Niech je uświęci szczytny cel,
By wieszać na nich bombki.
Niech pod nóż idzie biedny karp,
Co w płytkiej wannie brodzi.
Komuż by ryby było żal,
Gdy bóg się wkrótce rodzi.
Chociaż się gęsto ściele trup,
I mamy krew na rękach.
To nic, bo idą, są tuż tuż
Najcudowniejsze święta.