Czas na życie
Irenka jako dziewczynka mała,
łatwe słowa z trudnością wypowiadała.
Kiedy dorosła skomplikowane wyrazy,
szły jej jak z masła.
I tak: chrząszcz, barszcz, rabarbar,
smardz, gżegżółka oraz halabarda,
lekko przechodziły przez Ireny gardło.
Chłopcy się dziwili, że umie wyartykułować:
- Wyelegantowanyś ponad przeciętność,
wzbudzasz mą namiętność,
pocałujże usteczka,
spójrz, ma sukieneczka jest koloru aramantowego
rzadko spotykanego.
Radziła sobie niezwykle sprawnie,
w skomplikowanym świecie walki płci.
Nieobcy jej byli blondyni, bruneci, rudzi, nawet tacy, co nosili tupecik.
Została wreszcie żoną łysego, acz mało skomplikowanego.
Życie wiedli bajkowe, bo oboje stracili mowę.
@Justyna Adamczewska
Czerwiec 2016 r.