Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wrzosowisko' .
-
W przeciągu ostatniego pół roku stałam na wrzosowisku niemal tylko z Jego powodu. Nie przychodzę tam już z własnej woli, czasami po kilkunastu minutach rozmowy On teleportuje mnie przed bramę, a ja naciskam klamkę. Podczas wczorajszej wędrówki, zobaczyłam jego klif, wspominał mi kiedyś o nim, ale nigdy nie poprosiłam o uchylenie furtki. Myślałam, że skoro on nie ma prawa wejść na moje wrzosowisko, to mi nie wolno ofiarnie wdrapywać się na jego zbocze. Do takich miejsc docieramy sami i sami musimy z nich wrócić. Oczywiście, że wpychają nas tam także inni, często nawet najbliżsi, czasami zupełnie nieświadomie, ale to my, ile razy się tam znajdziemy, musimy wyjść. Możemy usiąść, pomyśleć, przeanalizować, ale jeżeli spędzimy tam za dużo czasu – jesienne wrzosowisko po prostu zaczynie kiełkować w naszej duszy. Niektórzy nie mogą już stamtąd uciec. A klif staje się ich obsesją. Czują się samotni, mimo, że nie są sami. Czują się tak, bo nie zaprzyjaźnili się sami ze sobą. Potrzebują pomocy, tylko czy ktoś z zewnątrz może interweniować? Niektórzy mówią, że po to jest religia – aby było łatwiej. Przecież to takie wygodne, mówić sobie, że zawsze ktoś z nami jest, że kogoś tak bardzo interesuje nasze życie, że ktoś nam zawsze kibicuje i podnosi, kiedy się potykamy. W cokolwiek wierzysz – wierz w to. Autentycznie, nigdy na pokaz. Bo przecież wieczorem znajdziesz się w swoich czterech ścianach, huk zostawisz za drzwiami, neony zasłonisz firankami, zamkniesz okno, zaparzysz herbatę i poczujesz się… No właśnie, jak? Najważniejsze mój Drogi, to żyć w zgodzie ze sobą.
- 1 odpowiedź
-
1
-
- relacje
- wrzosowisko
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: