Tkaczka pochylona nad krosnem, śledzi wątek, osnowę,
wrzeciono rytmicznie turkocze, lekki uśmiech na twarzy.
Majster spogląda w galerunek czy usterkę zobaczy?
Sygnał już dziewiąta - śniadanie, za kwadrans znów od nowa.
Prządki tańczą obok snowadła, ich codzienna mitręga,
bo czasami urwie się nitka, będzie gderał kierownik.
bielarz z drągiem, farbiarz za progiem, mariaż ich nieodzowny,
pigmenty niedługo drukarnię raklowaniem ukwiecą.
Wzorcownia - kobiety malarki, wydobędą talenty,
artystyczne dusze wyuzdają z nich plejadę kolorów.
Zaprzepaściłeś ludzką pracę... nikogo nie przekonuj,
a niszczycielski liberalizm jak zawsze uśmiechnięty.
Co pozostało z doświadczenia - stare kikuty murów,
człowiek stworzył, inny zaś zniszczył, dlaczego... chcesz odpowiedz?
Zamiast budować, stawiać inne, wodę wpuścili w krwiobieg,
profesor jeden, doktor drugi, w głowie kuku na muniu.
Mówią, ja tam byłem... uciekłem, miodu, wina nie piłem,
choć posmak gorzkiego piołunu do dzisiaj na języku.
Tyrali jak woły w zaprzęgu... tamci zawsze na cyku,
uzdrowicielu piszą "wielki"... im został twój zasiłek!
"Liberalizm stosowany
po aferze jest afera,
kiedy władzę mają zera!" - Leszek Wierzchowski.