Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wiersze i bajki dla dzieci' .
-
~ Podwórko, na którym Reksio miał swój własny domek, zamieszkiwało także wiele innych stworzeń. Pomiędzy nimi codziennie przechadzał się Romek, karmiąc i doglądając - sypał ptakom zboże. . Reksio miał swoją miskę której to pilnował; zbyt wielu tu chętnych, co chciało podkradać jego przecież jedzenie. Takim nie darował goniąc z głośnym szczekaniem. Bały się tu siadać wrony, kruki czy kawki z pobliskiego lasu. . Jedna taka usiadła. Lecz Reksio zawczasu rzucił się do ataku na owo ptaszysko. Gonił i szczekał, lecz pomimo wszystko wrona skradła mu kość... Był to kawał gnata, więc ciężar nie pozwolił wyżej płotu latać... ### I tym to sposobem skrzydełko złamała... Tutaj się więc historia rozpoczyna cała chwaląca honor Reksia i przymioty jego. # Podjął się wnet czynności lekarza ptasiego, od pomocy tej wronie, co mu kość ukradła. Reksio grzecznie poprosił, by sobie usiadła gdy tymczasem sam poszedł do Romka po leki. . Romek miał zawsze w domu zapasy z apteki na wszelki to wypadek. Tu bez zbędnych gadek dał Reksiowi co trzeba wraz z praktyczną radą; aby podał lekarstwo na uspokojenie. . Ono się okazało w jak najwyższej cenie, bo wrona ze strachu już po prostu mdlała. Bo jako złodziejka, tak sobie myślała, że Reksio zaraz ją tu "na amen" uśmierci. . Reksio wskazał, by przestała się wiercić a pozwoliła sobie uratować skrzydło. Wtarł w bolące miejsce jakieś smarowidło i usztywnił bandażem. Tak, jak na obrazku. . Od tego to to czasu nie słychać już wrzasku szczekania reksiowego. Bo wnet wszystkie ptaki wiedziały, że ów Reksio, to nie byle jaki szarobury kundelek, jakich wokół wielu. . Jedna z wron wprost krakała - mój Ty przyjacielu ... . obrazek z sieci . .
-
~ Nasz kotek jest śliczny - w różnobarwne łatki- ulubieniec dziewczynki, malutkiej Agatki, która za nim wciąż chodzi, chciałaby się bawić. Lecz jego jakaś muszka często zaciekawi i biega za nią wokół, skacząc po firanach. . Nie pozwala mu na to tej Agatki mama, więc goni go precz ścierką, którą ma pod ręką. Malutki kotek nie wie, że mamy udręką jest niszczenie firan przy tych figlach kotka. Bo na ogół mama jest dla wszystkich słodka, bardzo też lubi jego, dbając o wygody, szczególnie, że ten kotek jeszcze ciągle młody i sam by sobie nie poradził w życiu. . Dostaje wciąż smakołyki, nie mówiąc o piciu, które to zawsze czeka w miseczce na niego. Czasem gdzieś sobie pójdzie - ma wielu kolegów, z którymi baraszkuje pomiędzy trawami. Może się wtedy spotkać z polnymi myszami i jestem bardzo ciekaw, co by wtedy było... . Które z nich więc ucieknie, mnie by nie zdziwiło, gdyby to właśnie kotek był tym wystraszonym. On się wciąż jeszcze boi pierwszej lepszej wrony i zmyka do domu, skacząc na fotele. Czuje się tu bezpiecznym. Nie potrzeba wiele, by zaraz sobie przysnął, mrucząc przedtem mile. Och, jakże uwielbiam właśnie takie chwile... . obrazek z sieci .
-
- wierszyk dla dzieci z przeznaczeniem dla ... rodziców (tekst ten był już publikowany pod innym adresem, lecz pomyślałem sobie, że jego miejsce jest tutaj). ~ Zgasło w przedpokoju światło, wszyscy spać się położyli; ja nie zaznam dziś spokoju, no i słyszę już po chwili ... . ... puk, puk, puk – ktoś w szybę stuka; co daje mi do myślenia że to pewnie ''duszki domu'' - niegdysiejsze pokolenia … . ... trzask, trzask, trzask – podłoga trzeszczy - to ktoś tu się do mnie skrada; ja dostaję zimnych dreszczy, no a krzyczeć nie wypada … . Mają przecież mnie za zucha wszyscy starsi domownicy, więc byłaby dla mnie ''skucha'' gdybym wrzeszczał po próżnicy … . Przydałby mi się przyjaciel; jakiś psiaczek - ot - nieduży, spałby ze mną na kanapie - strach by snu już mi nie zburzył. . Mamo, tato – kupcie pieska, bo samemu spać zbyt straszno; słychać jakieś dziwne głosy gdy tylko światła pogasną … ... P.S - tekst ten napisałem kilkanaście lat temu dla dzieciaka - jako petycję w jego imieniu - aby przedstawił rodzicom, którzy nie chcieli mu sprawić psiaka. Poskutkowało. Piesek za parę dni już był w ich domu. .
-
~~~ Niedaleko domu, na bezpiecznej łące, z daleko od rzeki i lasu, bawiły się właśnie rozbrykane dzieci, więc było tam wiele hałasu. . Łąka, jak to łąka - porosła trawami, gdzieniegdzie też krzewy i drzewa, oganiać się trzeba tu przed owadami, lecz często też ptak pięknie śpiewa. . Bawiąca się parka, to Jaś i Anetka - rodzeństwo już z pierwszych klas szkoły. Wakacje się właśnie rozpoczęły dla nich, więc humor zupełnie wesoły. . Zmęczeni już nieco, usiedli pod drzewem, gdzie cień był znacząco szeroki, Anetka spostrzegła właśnie za tym cieniem zwierzaczka z zamglonym już wzrokiem. . Podeszli do niego - sarenka to była, maleńka, ze łzami spod powiek. Szybko zrozumieli, że w takim przypadku potrzebny dorosły tu człowiek. . Anetka w te pędy pobiegła do domu, by wołać na pomoc ich mamę. Jaś został na miejscu, pilnując sarenki - nie chcieli zostawić jej samej. . Anetka wraz z mamą przybiegły niebawem, pomocy tu jakiejś udzielić. Sarenka już ledwo podnosiła głowę, prosząco, by pomóc jej chcieli. . Szczęśliwym tu trafem, tato owych dzieci lekarzem od zwierząt był właśnie. Telefon do niego - wracaj jak najprędzej - błagali - bo w oczach nam gaśnie. . Tato gdzieś w terenie akurat przebywał, obiecał swój powrót niebawem. Mama tą bidulkę wzięła więc na ręce - nie był to czas na zabawę. . Wrócili do domu już razem z sarenką, złożyli na miękkiej kołderce, nim tato przyjechał, by coś tu zaradzić, myśleli, że pęknie im serce. . Oględziny sarenki przebiegły dość sprawnie - diagnoza zbyt groźną nie była. Oprócz nogi złamanej, no i wygłodzenia nic więcej. Na pewno będzie więc żyła. . Tato chciał ją odwieźć do lecznicy w mieście, gdzie takie przypadki wciąż leczą. Lecz dzieci (i mama) chcą ją tu zatrzymać - nie dadzą - a przy tym też "beczą". . Złożenie jej nóżki, sztywny opatrunek i mleko przez smoczek z butelki. Na drugi dzień rano sarenka przytomna, lecz strach widać po niej dość wielki. . Bała się ogromnie zwierzątek domowych, które ciągle na nią patrzyły. Był to psiaczek nieduży i kotek niewielki - te krzywdy by jej nie zrobiły. . Dla jej to wygody, w tych pierwszych dniach tutaj sprzątnięto niewielki pokoik. Tam ją przeniesiono, z dala od nas wszystkich, by mogła już zaznać spokoju. . Niedługo to trwało, wszyscy ją karmili tą dietą, co przykazał tato. Bać się szybko przestała, nawet pieska i kotka a wstała, gdzieś w środku już lata. . Z początku to chodzić nawet nie umiała, lecz szybko w tym doszła do wprawy. Wybiegała z nami na spacer po łące, a wkrótce już wspólne zabawy ... . Kotek, piesek, sarenka i dwoje dzieciaków - obraz jakże sielski, wręcz miły. Przy słonecznej pogodzie było wprost znakomicie, lecz wakacje się wkrótce skończyły. . I tu kłopot się zaczął niespodziany, lecz ważny, bo gdy dzieci do szkoły zmierzają to za nimi sarenka, a ustąpić im nie chce, mimo, że wciąż ją precz odganiają ... . Musieliśmy ją zatem zamykać co rano, bu nie sprawiać nam wszystkim kłopotu. Całe dzionki jest smutna, taka znowu samotna aż do chwili ich tutaj powrotu. . Przywitania, całusy, łezki w oku obecnych, to już trwały, codzienny obrazek. Może i niehigienicznie dla wszystkich dokoła, lecz tego to ja nie zakażę ... ~~~ obrazek z sieci . .